Według danych francuskich władz, wtorkowe protesty przeciwko rządowemu projektowi reformy podnoszącej wiek emerytalny z 62 do 64 lat zgromadziły mniej osób niż te, które miały miejsce w styczniu.
Choć konfederacja związkowa CGT twierdzi, że w marszach w całej Francji wzięło udział prawie dwa miliony osób, w tym 400 tys. w stolicy, to według ministerstwa spraw wewnętrznych ich liczba wyniosła 757 tys., w tym 57 tys. w Paryżu.
W porównaniu ze styczniowymi protestami, wtorkowe demonstracje okazały się mniej liczne. Według szacunków policji protesty, które odbyły się 19 i 31 stycznia zgromadziły za każdym razem ponad 1 mln demonstrantów. Według organizatorów miało ich być wówczas nawet ponad 2 mln.
Sekretarz generalny CGT Philippe Martinez wezwał we wtorek do protestów "ostrzejszych, liczniejszych i bardziej masowych". W trakcie demonstracji w Paryżu doszło do kilku spięć pomiędzy protestującymi a policją; do godz. 18 aresztowano 17 osób.
Francuski państwowy przewoźnik kolejowy SNCF informuje, że zakłócenia na kolejach będą mieć miejsce również w środę.
W poniedziałek we francuskim Zgromadzeniu Narodowym, izbie niższej parlamentu, rozpoczęła się debata nad reformą, która przebiegła w chaotycznej atmosferze. Przeciwko podwyższeniu wieku emerytalnego do 64 lat protestują przede wszystkim partie lewicowe oraz osiem głównych francuskich centrali związkowych, które wzywają do czwartego dnia demonstracji w sobotę.
Reforma systemu emerytalnego jest jednym z głównych punktów drugiej kadencji prezydenta Emmanuela Macrona. W związku z zaprezentowanym przez premier Elisabeth Borne w połowie stycznia projektem reformy, spadają notowania zarówno prezydenta, jak i szefowej rządu.
Francuzi spędzają najwięcej lat na emeryturze spośród wszystkich krajów Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) – podaje France 24. Jak pokazują sondaże, większość nie chce z tego rezygnować. (PAP)
Marcin Furdyna (PAP)
mrf/ zm/
arch.