Reżim ajatollahów próbuje obchodzić nałożone przez Zachód sankcje. Efekty są na razie umiarkowane.

Bank Światowy przewiduje, że wzrost PKB Iranu spowolni do 2,2 proc. w tym roku i 1,9 proc. w przyszłym. W 2022 r. miał wynieść z kolei 2,9 proc. Problem w tym, że instytucja w swoich szacunkach musi się opierać głównie na oficjalnych danych rządowych, a te często mijają się z rzeczywistością. „Prognozy gospodarcze wydają się zbyt optymistyczne, biorąc pod uwagę obecną 50-procentową roczną stopę inflacji” – przekonywał nadający z Wielkiej Brytanii kanał telewizyjny Iran International. Tylko od września, kiedy w kraju wybuchły protesty w związku ze śmiercią 22-letniej Mahsy Amini, rial irański stracił 30 proc. swojej wartości.
Z raportu Iranian Labour News Agency wynika, że jedna trzecia populacji kraju żyje dziś w skrajnym ubóstwie. Średnie spożycie kalorii na osobę – będące jednym ze wskaźników ubóstwa – już w 2021 r. spadło do 2,2 tys. kcal z 2,7 tys. w 2011 r. Teraz może być jeszcze gorzej: rząd w kwietniu 2022 r. zniósł subsydia importowe na podstawowe towary, a ceny żywności skoczyły średnio o 67,7 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem.
Społeczne konsekwencje kryzysu widać na każdym kroku. Dziennik „Etemad” pisał niedawno, że co najmniej 23 pracowników odebrało sobie życie od początku bieżącego roku (rozpoczynającego się w Iranie 21 marca) z powodu pogarszających się warunków ekonomicznych. Dziennik podał, że wszyscy robotnicy pracowali bez umowy lub na kontrakcie krótkoterminowym, wskazując przy tym, że rzeczywista liczba samobójstw jest zdecydowanie wyższa. „Osób, które zakończyły swoje życie, było więcej, ale ich rodziny nie ujawniły prawdziwej przyczyny śmierci ze względu na społeczne i kulturowe tabu” – czytamy.
Na sytuację wpływają nakładane przez Zachód sankcje. Pod koniec stycznia Unia Europejska zdecydowała o kolejnym – czwartym już – pakiecie od wybuchu demonstracji, dodając 18 osób i 19 podmiotów do listy ukaranych za naruszenia praw człowieka w Iranie. Reżim ajatollahów stara się je obchodzić. – Iran jest niezwykle doświadczony w omijaniu sankcji. Do tego stopnia, że pomaga w tym również Wenezueli czy Rosji – mówił w rozmowie z Voice of America Mahdi Ghodsi, ekonomista z Wiedeńskiego Instytutu Międzynarodowych Studiów Ekonomicznych.
W ubiegłym tygodniu Teheran podpisał z Moskwą umowę o połączeniu międzybankowych systemów komunikacji i przelewów. Inicjatywa obejmuje 700 rosyjskich i ok. 100 zagranicznych banków. Przede wszystkim irańskich, ale choć nie ujawniono pozostałych uczestników, najprawdopodobniej chodzi o instytucje finansowe z Wenezueli i państw Azji Centralnej. Zdaniem Marcina Krzyżanowskiego, prezesa firmy Ariana Trade i wykładowcy Uniwersytetu Jagiellońskiego, na razie znaczenie porozumienia dla gospodarki Iranu będzie stosunkowo niewielkie. – Mówi się, że to krok w stronę zastąpienia systemu SWIFT. Z tym że droga do tego jest bardzo daleka. Wciąż niezwykle trudne jest np. zrobienie przelewu z Iranu do jakiegokolwiek innego kraju – tłumaczy w rozmowie z DGP. I dodaje, że w dalszej perspektywie takie porozumienie znacząco to jednak ułatwi. Strony zapowiadają zresztą, że to zaledwie pierwsza z kilku planowanych umów.
Skuteczność zachodnich sankcji podważa też wzrost eksportu ropy do Pekinu. Według londyńskiej firmy analitycznej Vortexa tylko w grudniu Chiny importowały ok. 1,2 mln baryłek irańskiej ropy dziennie. Oznaczałoby to wzrost o 130 proc. w stosunku do roku poprzedniego. Aby ukryć transakcje z objętym sankcjami Iranem, Chiny stosują często system handlu barterowego, w ramach którego ropa jest wymieniana na chińskie produkty, w tym leki czy artykuły spożywcze.
Z Teheranu ropa trafia na chiński rynek poprzez zakamuflowany system dostaw, który irański reżim udoskonalił w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat obowiązywania sankcji. Duża część transportów dociera do chińskich wybrzeży przez Zjednoczone Emiraty Arabskie czy Malezję. To tam jest mieszana z ropą z innych źródeł, umożliwiając ukrycie irańskiego pochodzenia. Problem w tym, że w rezultacie Chińczycy otrzymują spore rabaty. Dokładne stawki nie są znane. Iran International pisał jednak, że mogą plasować się na poziomie poniżej 40 dol. za baryłkę. Krzyżanowski zauważa, że obniżki cen i zwiększony koszt transportu sprawiają, że zyski Teheranu nie są dziś tak wysokie jak przed wprowadzeniem sankcji. – Pośrednicy z Malezji czy ZEA też muszą przecież na tym zarobić. Innym sposobem eksportu jest przepompowywanie ropy na morzu z tankowca na tankowiec. Ale to też wiąże się z koniecznością zaangażowania kolejnego statku, dodatkowej załogi i wydłużeniem czasu transportu, a tym samym z obniżeniem opłacalność całego projektu – mówi.
Władze w Teheranie robią dobrą minę do złej gry. Nowy budżet kraju zakłada, że dziennie eksportowanych będzie ok. 1,4 mln baryłek ropy, po 85 dol. każda. Oznaczałoby to ponad 43 mld dol. wpływów od marca 2023 r. do marca 2024 r. „Porozumienie ze Stanami Zjednoczonymi w sprawie programu nuklearnego może znieść sankcje i tylko w takim przypadku Iran byłby w stanie sprzedawać ok. 1,5 mln baryłek dziennie. Takie rozwiązanie wydaje się dziś jednak jeszcze mniej prawdopodobne niż rok temu” – podsumowuje Iran International. ©℗