Ajatollahowie przekonują, że sobotni atak zakończył się niepowodzeniem. Innego zdania jest państwo żydowskie.

„Uderzenie dronów w obiekt wojskowy w Isfahan, trzecim co do wielkości mieście Iranu, zostało przeprowadzone przez Izrael w celu ochrony własnego bezpieczeństwa. Nie po to, by zapobiec eksportowi broni do Rosji” – wynika z informacji zdobytych przez „New York Timesa”. Za sobotnie uderzenie miała, zdaniem dziennika, odpowiadać agencja wywiadowcza Mosad.

Irańskie ministerstwo obrony narodowej potwierdziło w weekend informacje o trzech bezzałogowcach poruszających się nad miastem. Ale atak był, zdaniem resortu, nieudany – jeden dron został zestrzelony, a dwa pozostałe rozbiły się na dachu jednego z budynków. „Eksplozja nie spowodowała żadnych ofiar” – przekazały władze w oświadczeniu. Inne zdanie ma na ten temat Izrael. „W fabryce wojskowej doszło do udokumentowanych w mediach społecznościowych czterech dużych eksplozji wymierzonych w obiekt rozwijający zaawansowaną broń. Zniszczenia wykraczają daleko poza niewielkie uszkodzenia dachu” – pisał „The Jerusalem Post”. Izraelskie wojsko odmówiło komentarza w tej sprawie. Dziennik „Ha-Arec” przypominał jednak, że szef Mosadu David Barnea wymieniał Isfahan jako możliwy cel ataku w przemówieniu, które wygłosił we wrześniu ubiegłego roku w Instytucie Studiów Bezpieczeństwa Narodowego (INSS).

Nie jest jasne, jaką funkcję pełni instalacja wojskowa w Isfahanie. Resort obrony w Teheranie podał, że jest to ośrodek produkcji amunicji. Inne doniesienia wskazywały na produkcję dronów i rakiet. Według „Times of Israel” w Isfahanie składane są zdolne do uderzenia w terytorium państwa żydowskiego pociski średniego zasięgu Shahab. Mimo pojawiających się od października doniesień o planach dostarczania ich Moskwie na razie w kierunku Europy nie wyruszyły. Teheran przekazał dotychczas Kremlowi drony Shahed-136. Publicznie przekonuje, że doszło do tego przed rozpoczęciem inwazji w lutym ubiegłego roku.

W Ukrainie, która oskarża Rosję o wykorzystywanie setek irańskich dronów do atakowania cywilów, wysoki rangą doradca prezydenta Wołodymyra Zełenskiego Mychajło Podolak powiązał incydent w Isfahanie bezpośrednio z toczącą się w Europie wojną. „Wybuchowa noc w Iranie. Ukraina was ostrzegała” – napisał w niedzielę na Twitterze. Na reakcję ajatollahów nie trzeba było długo czekać. Wczoraj charge d’affaires Ukrainy w Teheranie został wezwany przez ministerstwo spraw zagranicznych na rozmowę – podała irańska agencja informacyjna Tasnim.

Tamtejszy resort obrony nie wskazał jednak, kogo oskarża o jego przeprowadzenie. Teheran potępił atak, nazywając go „tchórzliwym”, i oskarżył wrogów Iranu o próbę destabilizacji Republiki Islamskiej. Równocześnie media kontrolowane przez reżim ajatollahów publikowały wiadomości o izraelskim barbarzyństwie wobec Palestyńczyków. A minister spraw zagranicznych Hossein Amir-Abdollahian odbył rozmowę z palestyńskimi przywódcami Hamasu i Islamskiego Dżihadu, by wyrazić wsparcie po krwawych wydarzeniach ostatnich dni w Palestynie i Izraelu.

Bezzałogowce były już wykorzystywane w przeszłości do ataków na terytorium Iranu, m.in. w czerwcu 2021 r. podczas uderzenia w ośrodek produkcji wirówek w Karadż i w lutym 2022 r., kiedy na celowniku znalazły się wojskowy magazyn i zakład produkcji dronów w Kermanszah. Ataki te również zostały przypisane wówczas Izraelowi, a irańskie media państwowe informowały, że się nie powiodły.

Weekendowa operacja jest pierwszą po powrocie Binjamina Netanjahu na stanowisko szefa rządu. To znaczy, że jeśli faktycznie stoi za nią Izrael, „Bibi” może kontynuować politykę poprzedniego rządu, który zintensyfikował ataki Tel Awiwu wewnątrz Republiki Islamskiej. Były premier Naftali Bennett tłumaczył „New York Timesowi”, że zdecydował się na zwiększenie działań w Iranie po przeprowadzonych przez Teheran próbach „zamordowania Izraelczyków na Cyprze i w Turcji” w 2022 r. Powiedział też, że odrzucił prośbę prezydenta USA Joego Bidena o informowaniu Waszyngtonu o takich planach. – Są rzeczy, o których nie chcecie wiedzieć z wyprzedzeniem – twierdził.

Do sobotniego ataku doszło w czasie, kiedy władze państwa żydowskiego prowadzą z Waszyngtonem rozmowy na temat przeciwdziałania programowi nuklearnemu Teheranu. Sekretarz stanu USA Antony Blinken przyleciał wczoraj do Izraela. Kwestia Iranu miała być jednym z głównych tematów rozmów z Netanjahu. Państwo żydowskie było przeciwne porozumieniu jądrowemu, z którego USA wycofały się pod rządami administracji Donalda Trumpa w 2018 r. Netanjahu uczynił powstrzymanie jego przywrócenia jednym z kluczowych elementów swojego programu. Na styczniowym posiedzeniu gabinetu przekonywał, że nadal istnieje możliwość, że zachodnie mocarstwa wznowią wysiłki w celu podpisania umowy z Iranem. – Będziemy pracować otwarcie, z pozycji siły, przeciwko takim rozwiązaniom – komentował.

Ale szanse na przywrócenie umowy są obecnie znikome. Do tego USA sygnalizowały, że będą stosować bardziej agresywne podejście wobec Teheranu. ©℗