Zachód przełamuje kolejne bariery, wysyłając na Ukrainę broń, której dostarczanie uważano dotąd za zbyt prowokacyjne; w obliczu spodziewanej nowej rosyjskiej ofensywy urzędnicy widzą pilną potrzebę zmiany równowagi - napisał w piątek "New York Times".

Zachodni urzędnicy coraz bardziej obawiają się, że Ukraina ma mało czasu i niewielkie możliwości przygotowania się do odparcia spodziewanej wiosennej ofensywy i szybko podejmują działania, aby dać Ukraińcom zaawansowaną broń, której wysłania odmawiano wcześniej z obawy przed sprowokowaniem Moskwy - napisała gazeta.

W ciągu ostatnich kilku tygodni padała jedna bariera za drugą - pisze "New York Times". Pod koniec grudnia Stany Zjednoczone zdecydowały się wysłać na Ukrainę system obrony przeciwlotniczej Patriot oraz opancerzone wozy bojowe. Wkrótce potem na wysłanie wozów zgodziły się też Francja i Niemcy.

Obecnie oczekuje się, że na Ukrainę zostaną wysłane nowoczesne czołgi; jest to spowodowane tym, że USA i ich sojusznicy podejmują większe ryzyko w obronie Ukrainy, której wojsko nieoczekiwanie dobrze się broni, nawet w obliczu nasilających się w ostatnim okresie ataków rosyjskich. Administracja Joe Bidena wciąż jednak wstrzymuje wysłanie na Ukrainę czołgów M1 Abrams, które wymagają stałej konserwacji i specjalnego paliwa - napisał "New York Times".

Wielka Brytania twierdzi, że rozważa wysłanie na Ukrainę zaledwie 10 czołgów Challenger 2 - napisała gazeta. Londyn ma łącznie 227 czołgów i boryka się z problemami związanymi z ich konserwacją.

Wysłanie czołgów na Ukrainę zapowiedział rząd Polski. "Ktoś zawsze musi dawać przykład" - powiedział w czwartek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w wypowiedzi dla TVP Info.

Ukraina ma też nadzieję, że pod wpływem opinii publicznej na wysłanie Ukrainie czołgów niemieckiej produkcji znajdujących się w arsenałach innych sojuszników NATO zdecyduje się kanclerz Niemiec Olaf Scholz. Eksperci twierdzą, że niemieckie Leopardy 2 znacznie zwiększyłyby zdolność Ukrainy do odparcia sił rosyjskich.

Cytowany przez "New York Times" anonimowy urzędnik administracji prezydenta Joe Bidena powiedział, że Waszyngton nie nakłaniał Berlina do wysłania czołgów na Ukrainę i że niemiecki rząd będzie podejmował własne decyzje dotyczące poziomu wsparcia wojskowego. Opisał on dyskusje między Waszyngtonem a Berlinem w tej kwestii jako "bardzo aktywne" i powiedział, że w Niemczech, "podobnie jak w USA, gotowość do udzielania Ukrainie pomocy ewoluuje z uwagi na zmiany na polu walki", a USA "nie mówiły sojusznikom, by powstrzymali się od przekazywania czołgów na Ukrainę".

Claudia Major z niemieckiego think tanku SWP, zajmującego się obronnością stwierdziła, że "wystarczyłby jeden Abrams z Waszyngtonu, by zmusić Scholza do działania".

Norbert Roettgen, opozycyjny niemiecki parlamentarzysta i ekspert od polityki zagranicznej stwierdził, że Scholz i jego partia "chcą utrzymać relacje z Rosją i Putinem na przyszłość, i myślą, że jeśli da Ukrainie to, co Niemcy mają najlepszego, Rosja odbierze to jako zerwanie specjalnych stosunków" - powiedział pan Roettgen.

Szef ukraińskich sił zbrojnych generał Wałerij Załużny powiedział, że Ukraina potrzebuje 300 zachodnich czołgów i 600 zachodnich opancerzonych pojazdów bojowych, aby coś zmienić w sytuacji na froncie.

Wciąż nie rozważa się jeszcze niektórych rodzajów broni, w tym odrzutowców myśliwskich i rakiet o większym zasięgu, które mogłyby uderzyć w okupowany Krym i samą Rosję. Zachodni przedstawiciel sił zbrojnych wysokiego szczebla powiedział, że zmiana równowagi sił we wschodniej Ukrainie jest konieczna, aby przełamać impas w wojnie, a wysłanie wystarczającej ilości nowoczesnych zachodnich czołgów i innych pojazdów bojowych mogłoby pomóc w przechyleniu tej równowagi. Bez nich Ukraina nie będzie w stanie odzyskać znacznego terytorium - cytuje urzędnika "New York Times". (PAP)

sm/ tebe/