Po trzech latach pandemii Bruksela oferuje Chinom szczepionki przeciw koronawirusowi, na co Pekin reaguje milczeniem, a na wprowadzane przez UE restrykcje dla podróżujących – groźbami.

W niedzielę chińskie władze zniosły obowiązek kwarantanny dla przyjeżdżających do kraju i w pełni otworzyły się po trzech latach restrykcji, umożliwiając swobodne przemieszczanie się obywateli między państwami. W samą niedzielę promem przez granicę między Chinami kontynentalnymi a Hongkongiem przeprawiło się ponad 45 tys. osób. Oficjalnie chińskie władze informują, że w całym kraju do 8 stycznia włącznie odnotowano niewiele ponad 5 tys. zgonów związanych z zakażeniem korona wirusem, co stanowi jeden z najniższych wskaźników na świecie. Światowi eksperci traktują te dane podejrzliwie.
Światowa Organizacja Zdrowia podkreśla, że władze w Pekinie nie gromadzą danych zgodnie z międzynarodowymi standardami, dlatego rzeczywista skala zakażeń ani rozwój wariantów wirusa nie są znane. Chińskie służby medyczne nie rejestrują w statystykach zgonów, które mogły zostać pośrednio spowodowane przez koronawirusa, a jedynie te na skutek chorób układu oddechowego. Ponadto władze przestały publikować dzienne raporty na temat liczby zakażeń. Według szacunków przytaczanych przez BBC realnie w Państwie Środka może dochodzić dziennie do ponad 2 mln zakażeń i prawie 15 tys. zgonów. Choć od niedzieli przed wylotem z Chin wciąż należy okazać negatywny wynik testu na obecność koronawirusa, wiele państw na świecie zaczyna wprowadzać własne ograniczenia.
Choć od początku pandemii to na państwach członkowskich Unii Europejskiej spoczywa zadanie zabezpieczenia swoich obywateli, systemu ochrony zdrowia i kontroli liczby zakażeń, to prezydencja szwedzka dąży do ujednolicenia polityki wobec sytuacji covidowej w Chinach. W ubiegłym tygodniu zorganizowano pierwsze spotkanie w ramach mechanizmu kryzysowego, w wyniku którego państwa zgodnie zaleciły na terenie całej Unii „zapobiegawcze podejście” wobec podróżujących z ChRL. Do kolejnego spotkania i ewentualnej rewizji podejścia ma dojść w połowie stycznia. Francja, Hiszpania, Niemcy i Włochy wprowadziły już obowiązek okazania negatywnego testu na obecność koronawirusa dla osób przybywających z tego kraju. Podobne zalecenia poza UE wprowadziły m.in. Japonia i Stany Zjednoczone. Władze w Pekinie oceniły tę reakcję jako niedopuszczalną i zagroziły zastosowaniem własnych „środków zaradczych”, nie precyzując jednak, o co może chodzić. Część państw członkowskich UE idzie o krok dalej. Belgia, Luksemburg i Niemcy zaleciły swoim obywatelom ograniczenie podróży do Państwa Środka z wyjątkiem tych niezbędnych.
Co na to Polska? – Nie planujemy obecnie wprowadzenia żadnych ograniczeń czy nakazów. Na bieżąco monitorujemy jednak sytuację – mówi DGP Maria Kuźniar z Ministerstwa Zdrowia. Szef resortu Adam Niedzielski podkreślał ostatnio, że w Polsce liczba chorych na COVID-19 jest dziś niewielka. Nasi rozmówcy zwracają jednak uwagę, że w najbliższych tygodniach i miesiącach kluczowy będzie poziom odporności społeczeństwa. – Odporność społeczna jest wysoka. Pytanie, jak będziemy reagować na ewentualne mutacje – mówi Franciszek Rakowski, członek Rady ds. COVID-19 przy premierze. Podobnie jak polski resort zdrowia, większość państw UE twierdzi, że szczepionki, którymi dysponują, są odporne na obecne w Chinach warianty. Władze poszczególnych krajów zapewniają, że mają wystarczające zapasy, a sama Bruksela zaoferowała nawet Pekinowi wsparcie w ich dostarczeniu z uwagi na posiadane nadwyżki.
– Komisja zwróciła się do Chin, by zaoferować im solidarność i pomoc. Nie otrzymaliśmy od tamtejszych władz żadnej odpowiedzi, ale wciąż pozostajemy w gotowości, by wspierać je w kontekście obecnej sytuacji z COVID-19 – zapewnia w rozmowie z nami Célia Dejond z Komisji Europejskiej. Unia na taki gest może sobie pozwolić, bo większość państw dysponuje nadwyżką zakupionych wspólnie szczepionek. W polskich magazynach jest ponad 55 mln dawek; trwają poszukiwania państw, do których moglibyśmy przekazać część z nich, co miało już miejsce w minionych miesiącach. – Z Chinami nie rozmawialiśmy – mówi jeden z decydentów i dodaje, że trwają rozmowy o wysłaniu partii do Meksyku. Nie wiadomo jednak, czy KE uzgodniła plan podzielenia się preparatami z ich producentami, Moderną i Pfizerem.
Biuro prasowe w Brukseli nie odpowiedziało nam na pytanie. Jest ono o tyle istotne, że Komisja prowadzi właśnie rozmowy z producentami w związku z nadwyżkowymi dostawami, bo do państw UE przychodzi więcej preparatów, niż są one w stanie wykorzystać. Większości grozi zatem utylizacja. Przekazanie ich do Chin mogłoby częściowo rozwiązać problem. Nie wygląda jednak na to, żeby Chińczycy mieli się zgodzić. Wręcz przeciwnie, to oni wysyłają do innych państw chińską szczepionkę, która nie ma rejestracji w UE. Jak podawał Reuters, pod koniec zeszłego roku zgodzili się jedynie na przyjęcie dostawy szczepionek Pfizera dla niemieckich imigrantów mieszkających w ChRL. Partie szczepionek trafiły do firm z RFN działających za Wielkim Murem. ©℗