Funkcjonariusze służb bezpieczeństwa Brazylii ujęli w niedzielę 170 osób, które wdarły się do głównych urzędów państwowych w stolicy kraju Brasilii. Wśród intruzów dominowali radykalni zwolennicy byłego prezydenta Brazylii Jaira Bolsonaro.

Jak podała policja federalna (PCDF), w niedzielę wieczorem wszczęto procedury w celu postawienia zarzutów autorom inwazji na główne organy państwowe.

Władze policji federalnej nie potwierdziły doniesień gubernatora stanu federalnego Ibaneisa Rochy, który w wieczornym komunikacie podał, że podczas zamieszek w Brasilii zatrzymano 400 osób.

Według stołecznych mediów wśród zatrzymanych są osoby, które zostały ujęte przez członków oddziałów szturmowych żandarmerii wojskowej Brazylii.

Przy ich wsparciu udało się zatrzymać m.in. 30 intruzów, którzy wdarli się w niedzielne popołudnie do sali plenarnej Senatu, wyższej izby brazylijskiego parlamentu, czyli Kongresu Narodowego.

Z doniesień stołecznych mediów wynika, że większość uczestników szturmu na urzędy państwowe, po interwencji służb, wycofało się z rejonu Placu Trzech Władz (Praca dos Tres Poderes), gdzie znajduje się parlament, Sąd Najwyższy i siedziba prezydenta, a następnie rozpierzchła po ulicach Brasilii. (PAP)

Policja przejęła kontrolę nad siedzibą Kongresu Narodowego

Funkcjonariusze służb policyjnych przejęli w niedzielę wieczorem kontrolę nad siedzibą dwuizbowego Kongresu Narodowego Brazylii, do którego wdarli się kilka godzin wcześniej radykalni zwolennicy byłego prezydenta kraju Jaira Bolsonaro. Według informacji przekazanych mediom przez sekretariat Kongresu Narodowego, w niedzielę wieczorem policji udało się usunąć intruzów z jego pomieszczeń.

Służby policyjne podały, że zatrzymano 30 osób, które wdarły się na salę posiedzeń Senatu, wyższej izby brazylijskiego parlamentu. Z informacji służb porządkowych wynika, że ujęci w budynku Kongresu Narodowego odpowiedzą m.in. za próbę zamachu stanu, bezprawne wkroczenie na teren instytucji publicznej, a także niszczenie mienia publicznego.

Reprezentujący administrację Senatu Alessandro Morales ogłosił, że władze tej instytucji będą współdziałać w ukaraniu osób, które w niedzielne popołudnie wdarły się do budynku. “Ustalimy wszystkie okoliczności zdarzenia. Nasz system monitoringu pozwoli prześledzić co każda z tych osób robiła podczas ataku” - dodał Morales.

Gubernator stanu federalnego zawieszony

Sędzia brazylijskiego Sądu Najwyższego Alexandre de Moraes postanowił w niedzielę późnym wieczorem zawiesić na okres 90 dni gubernatora stanu federalnego, w którym znajduje się stolica kraju Brasilia, Ibaneisa Rochę.

Zdaniem de Moraesa Rocha dopuścił się zaniedbań, które umożliwiły niedzielny atak zwolenników byłego prezydenta Jaira Bolsonaro na budynki mieszczące siedziby najwyższych władz w stolicy kraju Brasilii.

Wcześniej Rocha zdymisjonował sekretarza ds. bezpieczeństwa Andersona Torresa motywując to tym, że federalne służby bezpieczeństwa nie sprostały wyzwaniu, jakim było strzeżenie obiektów rządowych, parlamentu, pałacu prezydenckiego i Sądu Najwyższego.

Sędzia de Moraes zarządził także likwidację w ciągu 24 godzin obozów zwolenników Bolsonaro, które zorganizowali przed bazami wojskowymi w rejonie stolicy oraz odblokowanie wszystkich dróg i budynków.

Ponadto sędzia polecił platformom społecznościowym Facebook, Twitter i TikTok zablokowanie kont użytkowników "rozpowszechniających antydemokratyczną propagandę".

Przywódca liberałow, partii byłego prezydenta Bolsonaro, odcina się od sprawcow rozruchów w stolicy

Deputowany Valdemar Costa Neto, przewodniczący Partii Liberalnej – siły politycznej z ramienia której Jair Bolsonaro startował w zeszłorocznych wyborach prezydenckich - opublikował w niedzielę wideo, w którym zdecydowanie zdystansował się od niedzielnych ataków zwolenników byłego szefa państwa na siedziby głównych instytucji demokratycznych.

„Dzień ataku na siedzibę Kongresu, pałac prezydencki Planalto i gmach Sądu Najwyższego w Brasilii, to dla naszego kraju smutny dzień” – powiedział polityk.

„Poprzednie demonstracje - podkreślił - stanowiły przykład demokracji, podczas gdy dzisiejsze wydarzenia w stolicy przynoszą wstyd wszystkim ich uczestnikom i nie są czymś, co może reprezentować naszą partię, co może reprezentować Jaira Bolsonaro”.

Przywódca partii byłego prezydenta Brazylii wezwał policję i siły bezpieczeństwa aby „spełniły swój obowiązek wobec winnych zajść, które przynoszą wstyd nam wszystkim”.

Były prezydent Bolsonaro skrytykował niedzielny szturm swoich zwolenników na urzędy państwowe

Były prezydent Brazylii Jair Bolsonaro skrytykował niedzielny atak kilku tysięcy swoich zwolenników, którzy wkroczyli na teren obiektów najwyższych organów władz państwowych przedzierając się przez policyjne kordony i demolując m.in. siedzibę Sądu Najwyższego. Uznał je za niedemokratyczne.



W opublikowanych na Twitterze postach Bolsonaro stwierdził, że nie popiera tego rodzaju działań, gdyż są one niewłaściwe w warunkach demokracji.

“Pokojowe manifestacje, w formie zgodnej z prawem, stanowią część demokracji. Jednak wtargnięcia do budynków publicznych, jakie miały miejsce dzisiaj, a także były praktykowane przez lewicę w 2013 r. i 2017 r., wymykają się tej regule” – napisał Bolsonaro.

Były szef państwa napisał też, że odrzuca “oskarżenia bez dowodów”, jakie w niedzielę wysunął prezydent Lula, zarzucając mu, że przyczynił się do inwazji na urzędy państwowe w Brasilii.

“Przez cały okres mojej kadencji zawsze przestrzegałem Konstytucji, szanując i broniąc praw, demokracji, przejrzystości i naszej świętej wolności” - podkreślił Bolsonaro.

Były prezydent nie wziął udziału w zaprzysiężeniu swojego konkurenta w październikowych wyborach Luiza Inacio Luli da Silva, który objął urząd 1 stycznia br. Prawicowy polityk od 30 grudnia przebywa w USA, dokąd udał się wraz z żoną i ze swoimi najbliższymi współpracownikami. Zadeklarował, że “niebawem wróci do kraju”.

Część brazylijskich komentatorów twierdzi, że dyskrecja z jaką Bolsonaro zaplanował swój wyjazd z kraju może świadczyć o tym, że obawia się, iż po objęciu władzy przez administrację Luli stanie się celem prześladowań środowiska nowego, lewicowego prezydenta Brazylii.

3 listopada Bolsonaro uznał swoją porażkę w wyborach prezydenckich, a także wezwał swoich zwolenników do zaniechania masowych blokad na drogach w całym kraju. Część zwolenników prawicowego polityka jednak w dalszym ciągu organizuje protesty, twierdząc, że wygrana Luli niewielką przewagą to efekt oszustwa popełnionego podczas wyborów.

Prezydent Lula da Silva: Spiskowcy, którzy promowali niszczenie własności publicznej zostaną zidentyfikowani i ukarani

Spiskowcy, którzy promowali niszczenie własności publicznej w Brasilii zostaną zidentyfikowani i ukarani - oświadczył w nocy z niedzieli na poniedziałek prezydent Brazylii Luiz Inacio Lula da Silva.



"Jutro wracamy do pracy w pałacu prezydenckim. Zawsze demokracja" - zakończył swój wpis Lula (https://tinyurl.com/3bj3a94u).

Wcześniej Lula uznał niedzielne wydarzenia za "barbarzyńskie" i stwierdził, że brak odpowiednich zasad dotyczących bezpieczeństwa pozwolił "faszystowskim" zwolennikom Bolsonaro przełamać kordony utworzone przez brazylijskie wojsko przed budynkami rządowymi.

"Ci ludzie są wszystkim, co jest wstrętne w polityce" - powiedział Lula na konferencji prasowej w Sao Paulo, cytowany przez CNN.

Waszyngton potępił szturm zwolenników Bolsonaro na budynki publiczne w Brasilii

Prezydent Biden określił sytuację w Brazylii jako "odrażającą" a jego doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan oświadczył, że Stany Zjednoczone potępiają „wszelkie próby podminowania demokracji w Brazylii”.

"Prezydent Biden pilnie śledzi sytuację. Nasze poparcie dla demokratycznych instytucji Brazylii jest niewzruszone. Brazylijska demokracja nie ugnie się przed przemocą" - napisał Sullivan na Twitterze.

Sekretarz stanu Antony Blinken napisał, również na Twitterze, że USA przyłączają się do apelu prezydenta Brazylii Inacio Luli da Silvy o natychmiastowe zaprzestanie ataków.

Ataki potępił również senator Bob Menendez, przewodniczący komisji spraw zagranicznych Senatu. Menendez napisał na Twitterze, że "dwa lata po 6 stycznia 2021 r. (doszło wtedy do szturmu na waszyngtoński Kapitol zwolenników byłego prezydenta Donalda Trumpa - PAP) spuścizna Trumpa nadal zatruwa naszą półkulę". "Ochrona demokracji i pociągnięcie sprawców do odpowiedzialności jest konieczne" - dodał Menendez.

Andrzej Duda: Lula da Silva wygrał i ma poparcie demokratyczego świata, w tym Polski

"Demokracja nie jest doskonała. Bywa, że tylko 50 proc. +1 wyborców jest zadowolonych. Ale nic lepszego nie wymyślono by zapewnić ludziom pomyślność. Stąd instytucje demokratyczne, w tym wybory to świętość. Prezydent @LulaOficial wygrał i ma poparcie demokratycznego świata, w tym Polski!" - napisał w nocy na Twitterze prezydent Andrzej Duda.

Wcześniej szturm zwolenników Bolsonaro na budynki publiczne w Brasilii potępił prezydent USA Joe Biden i czołowi przedstawiciele jego administracji. Prezydent Biden określił sytuację w Brazylii jako "odrażającą" a jego doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan oświadczył, że Stany Zjednoczone potępiają „wszelkie próby podminowania demokracji w Brazylii”.

W niedzielne popołudnie zwolennicy byłego prezydenta Brazylii Jaira Bolsonaro wdarli się do budynków głównych urzędów państwowych w Brasilii. Wśród obiektów zaatakowanych przez radykalnych zwolenników Bolsonaro jest m.in. parlament, Sąd Najwyższy oraz pałac prezydencki. Podczas szturmu na siedzibę głowy państwa Lula był nieobecny, gdyż przebywa w stanie Sao Paulo.

Po tych wydarzeniach prezydent Brazylii Luiz Inacio Lula da Silva ogłosił dekret umożliwiający przejęcie władzy przez administrację federalną w dystrykcie obejmującym stolicę kraju Brasilię. Zdaniem szefa państwa ma to na celu przywrócenie ładu w mieście po inwazji na budynki państwowe sympatyków byłego prezydenta Jaira Bolsonaro.

Dekret, jak wynika z wydanego przez Lulę oświadczenia, będzie obowiązywać do 31 stycznia.

Ameryka Łacińska i Europa o ataku na demokratyczne instytucje w stolicy Brazylii



Opisywany szczegółowo atak przeciwników nowego, lewicowego szefa państwa Inacio Luli da Silvy na siedziby głównych instytucji demokratycznych, w tym na pałac prezydencki w stolicy Brazylii - wyparł w niedzielę wszystkie inne tematy w mediach elektronicznych Ameryki Łacińskiej.

„Grupy nacjonalistów ze skrajnej prawicy, złożonej z cywilów i byłych wojskowych, nawołujące po porażce wyborczej dotychczasowego prezydenta Jaira Bolsonaro do przewrotu w Brazylii, wzywały do zamachu stanu” – skomentował wydarzenia w swym wieczornym niedzielnym wydaniu elektronicznym wpływowy dziennik argentyńskich konserwatystów „La Nacion”.

Charakteryzuje on uczestników tych wydarzeń, którzy „nieśli transparenty z wezwaniami do zamachu stanu” jako „byłych wojskowych i prawicowych ekstremistów”, którzy od czasu porażki wyborczej dotychczasowego prezydenta Brazylii Jaira Bolsonaro „domagają się nieuznawania wyników wyborów i nawołują do zamachu stanu”.

„La Nacion”, podobnie jak inne latynoamerykańskie media opisuje szczegółowo przebieg wydarzeń w stolicy Brazylii, m.in. zdecydowaną akcję, którą podjęła brazylijska żandarmeria aby usunąć demonstrantów z pałacu prezydenckiego Planalto. Według dziennika został on „poważnie zdewastowany z wyjątkiem gabinetu prezydenta””.

Brazylijska prasa elektroniczna. m.in. poczytny dziennik „Correio Braziliense”, zamieściła po opanowaniu sytuacji przez wojsko, komunikat prokuratora generalnego republiki, Augusto Arasa, o „niezwłocznym wszczęciu dochodzenia w sprawie „antydemokratycznych działań , do których doszło w stolicy”.

Będą one dotyczyły m.in. „zdewastowania przez ich uczestników wnętrza pałacu prezydenckiego Planalto”. Sprawcy zniszczyli wiele dzieł sztuki i mieli oszczędzić jedynie gabinet, w którym urzędował były prezydent Bolsonaro.

Z większości stolic krajów Ameryki Łacińskiej i - m.in. – z Europy napływają od szefów państw skierowane do prezydenta Luli da Silvy depesze z wyrazami solidarności z narodem brazylijskim i potępienia sprawców niedzielnych wydarzeń.

Wśród licznych depesz z wyrazami solidarności jakie napływają z całego świata do prezydenta Luli da Silvy nadeszła w niedzielę wieczorem depesza od prezydent Francji Emmanuela Macrona, który planuje w ciągu najbliższych tygodni wizytę w Brazylii” z zamiarem zacieśnienia stosunków z tym krajem”.

Brazylia i Francja, po okresie głębokiego kryzysu w stosunkach dwustronnych w okresie prezydentury Jaira Bolsonaro, zamierzają intensywnie pracować nad ich zacieśnieniem, jak pisały w ostatnich dniach media obu krajów.

Przewodniczący Rady Europejskiej UE Charles Michel wyraził w niedzielę wieczorem „absolutne potępienie zamachu na instytucje demokratyczne Brazylii”’.

Lewicowy prezydent Kolumbii, Gustavo Petro wezwał, w związku z niedzielnymi zamieszkami w Brasilii, do pilnego zwołania posiedzenia Organizacji Państw Amerykańskich (OPA).

(PAP)