Systemy obrony przeciwrakietowej, czołgi i systemy artyleryjskie oraz amunicja – to najpilniejsze potrzeby ukraińskich obrońców. Mimo, że sytuacja na froncie jest stabilna.

39 irańskich bezzałogowców Szahed-136/131, 2 orłany-10 oraz pocisk Ch-59. Według ukraińskiego ministerstwa obrony taki sprzęt został unieszkodliwiony podczas rosyjskiego ataku w nocy z niedzieli na poniedziałek. Podobnie było też w Nowy Rok, wówczas pocisków było nawet więcej. Fala rosyjskich ataków z powietrza trwa już kilka dni, ale tym razem skutki nie są tak dramatyczne jak jeszcze kilka tygodni temu, gdy nagle od prądu były odcinane miliony cywilów. Zmasowane uderzenia Rosjan na cywilną infrastrukturę krytyczną, które trwają już od kilku miesięcy, powodują, że obecnie najpilniejszą potrzebą ukraińskich obrońców są systemy przeciwlotnicze. Między innymi dlatego 21 grudnia, podczas wizyty prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego w Stanach Zjednoczonych, prezydent Joe Biden potwierdził, że za kilka miesięcy do obrońców trafi przeciwrakietowy system Patriot.
Ale do Ukraińców docierają też inne zestawy przeciwlotnicze, które wspólnie będą tworzyć system warstwowy, czyli będą mogły razić środki napadu powietrznego przeciwnika w różnej odległości – od kilku do kilkudziesięciu i nawet więcej kilometrów. – Dwa zestawy Nasams już trafiły do Ukrainy, a kolejnych sześć jest w drodze – mówił pod koniec grudnia wysoki rangą przedstawiciel departamentu obrony na spotkaniu z dziennikarzami. Nie zmienia to tego, że Ukraińcy proszą o więcej, m.in. Norwegię, która jest ich współproducentem. Do obrońców trafiły w ostatnich tygodniach m.in. niemieckie systemy Iris-T czy używane wcześniej w Wojsku Polskim zestawy Newa. Dostawę tego rodzaju sprzętu zadeklarowali również Francuzi.
Oprócz cyklicznych ataków rakietowych na cywilne cele związane z infrastrukturą krytyczną Rosjanie od co najmniej kilku tygodni starają się zdobyć miasto Bachmut w obwodzie donieckim. Starcia w tym regionie są wyjątkowo krwawe, ale żadna ze stron nie miała do tej pory sił, by zdecydowanie odeprzeć przeciwnika. – Ukraińcy muszą dostać środki artyleryjskie i rakietowe, które pozwolą im obezwładnić odwody Rosjan. Bo Rosjanie starają się przeprowadzić ofensywę. By móc to zrobić, muszą zgromadzić olbrzymie zapasy paliwa i amunicji. Z kolei by temu zapobiec, Ukraińcy powinni niszczyć te składy. Jeśli to się uda, Rosjanie nie będą w stanie przygotować się do poważnych działań. Ale by Ukraińcy mieli szansę, potrzebne są im duże ilości amunicji – wyjaśnia gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca wojsk lądowych. Wiadomo, że ukraińscy obrońcy wkrótce otrzymają kolejne dostawy, m.in. amunicji artyleryjskiej 152 mm czy 120 mm wykorzystywanej przez czołgi.
Jeśli chodzi o artylerię dalekiego zasięgu, to według danych departamentu obrony do tej pory Amerykanie dostarczyli prawie 40 zestawów Himars. O tym, jak zabójcza jest to broń, Rosjanie przekonali się m.in. wczoraj, gdy Ukraińcy trafili w szkołę w Makiejewce (Donbas), w której stacjonowali żołnierze najeźdźców (podczas ataku miało ich zginąć nawet kilkuset). Pojedynki artyleryjskie toczą się także wokół odbitego w listopadzie Chersonia. Choć Rosjanie wycofali się na wschodni brzeg Dniepru, to wciąż ostrzeliwują pozycje ukraińskich obrońców, a ci nie pozostają dłużni.
Do obrony swoich miast Ukraińcy potrzebują zestawów przeciwrakietowych, by razić rosyjskie cele w odległości kilkudziesięciu kilometrów od frontu. Ale by móc przełamać linie Rosjan i powtórzyć odbijanie okupowanego terytorium, jak to miało miejsce chociażby na wschód od Charkowa, będą potrzebne m.in. czołgi i broń pancerna. Bo choć od zachodnich sojuszników (w dużej mierze Polski) ukraińscy obrońcy otrzymali już co najmniej 350 czołgów i kilkaset (prawdopodobnie ponad 500) przejęli od Rosjan, to jednak jest to sprzęt, który w boju zużywa się bardzo szybko. W tym obszarze główny nacisk jest na Niemcy – Ukraińcy proszą ich o przekazanie czołgów Leopard 2 i taki ruch postuluje także część polityków koalicji rządzącej w Berlinie, jak choćby szefowa sejmowej komisji obrony Marie-Agnes Strack-Zimmermann z liberalnej FDP. Na razie bezskutecznie.
Mimo że od kilku tygodni linia frontu jest stabilna, Ukraińcy cyklicznie apelują o kolejne dostawy broni z Zachodu. Dziękując za już dostarczony sprzęt, o więcej prosił m.in. prezydent Wołodymyr Zełenski podczas swojego przemówienia w Kongresie USA jeszcze przed świętami. Ale to samo robił także podczas zdalnego spotkania z europejskimi politykami 19 grudnia. Zaledwie sześć dni wcześniej o więcej artylerii i amunicji apelował minister spraw zagranicznych Dmytro Kułeba. Jednak robią to także wojskowi, i to wcale nie ci najwyżsi rangą. Pod koniec listopada taki apel o więcej sprzętu wystosował np. rzecznik ukraińskich sił powietrznych płk Jurij Ignat. – Przeświadczenie, że Ukraina już wygrała, jest przedwczesne i wręcz niebezpieczne, ponieważ na Zachodzie może dojść do pewnego zobojętnienia. A Ukraińcy wciąż potrzebują dostaw broni z Zachodu – przestrzega gen. Skrzypczak. ©℗
Kijów prosi o więcej dostaw, aby wyprzeć Rosjan za linię sprzed agresji z 24 lutego