Zmarły minister był głównym architektem wszelkich targów Białorusi z Zachodem.

W sobotę w wieku 64 lat zmarł Uładzimir Makiej, jeden z najbliższych współpracowników Alaksandra Łukaszenki, od 10 lat pełniący funkcję ministra spraw zagranicznych. Makiej odpowiadał za kształtowanie relacji z Zachodem. W tej roli sprawiał wrażenie elastycznego, zainteresowanego umacnianiem niezależności Białorusi. Wcześniej, jako szef administracji Łukaszenki (2008–2012), bywał twarzą ostrych represji.
W środę Makiej brał udział w szczycie Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB) w Erywaniu (więcej na str. A16). W piątek przyjął nuncjusza apostolskiego abp. Antego Jozicia, pośredniczącego ostatnio w sondowaniu Zachodu przez reżim. W sobotę źle się poczuł. – Zmarł nagle. Nic tego nie zapowiadało – mówił jego rzecznik Anatol Hłaz. „Nasza Niwa” podała, że doznał ataku serca w domu w podmińskich Drazdach i zbyt późno zwrócił się o pomoc lekarzy. Wczoraj Makiej miał się spotkać ze swoim rosyjskim odpowiednikiem Siergiejem Ławrowem (jego wizytę w Mińsku odwołano), po czym wybierał się do teatru na spektakl w reżyserii żony, Wiery Palakowej. W tym tygodniu zamierzał przyjechać do Łodzi na spotkanie szefów dyplomacji państw Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie.
Makiej, który w latach 80. służył w radzieckim wywiadzie wojskowym GRU, był ministrem od 2012 r. Z tamtego składu rządu nikt nie utrzymał funkcji tak długo. Otrzymał od Łukaszenki jedno zadanie: przygotować grunt pod odwilż w relacjach z Zachodem, zerwanych w wyniku pacyfikacji powyborczych demonstracji w grudniu 2010 r., i doprowadzić do zniesienia sankcji. Mozolna odbudowa kontaktów przyspieszyła po agresji Rosji na Ukrainę w 2014 r. Mińsk zaoferował wówczas usługi mediacyjne, a na Białoruś przyjechali prezydent Francji François Hollande i kanclerz Niemiec Angela Merkel. W międzyczasie z więzień wyszła większość więźniów politycznych, w Mińsku otwierały się niezależne organizacje, zmalała presja na niepaństwowe media. Odwilż potrwała do 2020 r.
Makiej czasem akcentował tematy drogie sercu opozycji. Zakładał wyszywankę, haftowaną koszulę, symbol białoruskiej tożsamości narodowej. Zdarzało mu się przemawiać po białorusku. Jego wstawiennictwu Białorusini zawdzięczają ograniczone zniesienie wiz dla obcokrajowców i udział przedstawicieli władz w pogrzebie powstańców styczniowych w Wilnie, który w 2019 r. przerodził się w ogromną manifestację patriotyczną. Gdy rosła presja Rosji, rozmawiał z USA o dywersyfikacji dostaw surowców i żartował, że przez fonetyczne podobieństwo nazwisk bywa mylony z Johnem McCainem, antykremlowską legendą amerykańskich republikanów. Rozmowami z Rosją zajmował się rzadko; ten kierunek nie był domeną MSZ, ale raczej administracji prezydenta.
To wszystko sprawiło, że część opozycji uznawała go za ludzkie oblicze reżimu, a nawet nadzieję na zmiany, gdyby po odejściu Łukaszenki udało mu się przejąć władzę i pokierować transformacją systemu. Wielkim rozczarowaniem było dla nich to, że w sierpniu 2020 r. Makiej pozostał wierny Łukaszence, choć z MSZ odeszło wtedy wielu dyplomatów, włącznie z jego synem Witalem. – Lepiej zostać ukaranym za wierność niż za zdradę – powiedział w kwietniu 2022 r. Inni uznawali, że jego liberalna twarz była pozą, zadaniem do wykonania w ramach mamienia Zachodu. I przypominali, że to on w 2010 r. dał sygnał do ataku na manifestantów, oskarżając ich o szykowanie zamachów terrorystycznych, a do pracy w administracji przyszedł w 2000 r., tuż po serii zabójstw przeciwników politycznych Łukaszenki.
Zapytany w 2013 r. przez DGP w jedynym dużym wywiadzie udzielonym polskim mediom powiedział, że jego wzorem jest Otto von Bismarck. – Niezwykle utalentowany dyplomata, troszczący się o ojczyznę tak, by uczynić z niej kraj kwitnący i bezpieczny – mówił. Jednocześnie bronił dyktatury. – Na obecnym etapie rozwoju społeczeństwa twarda władza jest niezbędna, by zapewniać ten spokój, pokój i porządek, który panuje na Białorusi – przekonywał, dodając, że Łukaszenka „jest człowiekiem twardym w stosunku do tych, którzy nie wypełniają obowiązków służbowych, łamią zasady, popełniają przestępstwa”, ale „przeżywa, kiedy kogoś skrzyczy albo przedstawi mu jakieś pretensje, i szuka sposobu, by załagodzić sprawę”. ©℗