W ciągu roku ceny prądu w Estonii wzrosły o 206 proc., a gazu o 244 proc. Wskaźnik inflacji w sierpniu przebił próg 25 proc.

Państwa bałtyckie - wysokość inflacji

Państwa bałtyckie przodują w strefie euro w niechlubnej statystyce wysokości inflacji. Poza Estonią (25,2 proc.) wysoki wskaźnik utrzymuje się także na Łotwie (21,4 proc.) i Litwie (21,1 proc.). Dane urzędu statystycznego w Tallinnie wskazują, że największy wpływ na wzrost cen miały koszty utrzymania domu. Te wzrosły o 40 proc. rok do roku. Gaz podrożał niemal trzyipółkrotnie, a energia elektryczna – trzykrotnie, ceny paliw stałych wzrosły o 100 proc., a ogrzewania – o 61,7 proc. Ceny żywności podskoczyły o 21 proc. W sumie przełożyło się to na najwyższą inflację od 1995 r.
Udział wzrostu cen pożywienia w całkowitym wskaźniku inflacji jest relatywnie niski, co analitycy urzędu statystycznego wiążą z ostrą konkurencją na rynku. W Tallinnie ceny żywności rosną wolniej niż w Rydze i Wilnie. Jednak susze, które latem doświadczyły Europę, mogą spowodować kolejne, tym razem znaczące wzrosty cen. Wpływ na wskaźnik inflacji mają też rosnący popyt i rozwój sektora turystyki, który przeżywa postcovidowy renesans. Silnie rosną także wynagrodzenia. Średnia płaca w I kw. wyniosła 1593 euro, a w II kw. wzrosła o ponad 6 proc. Wzrost wynagrodzeń i cen energii w istotny sposób wpływa na koszty działalności przedsiębiorstw, które rezygnują z inwestycji – te zmniejszyły się o prawie jedną czwartą. Jednocześnie w II kw. 2022 r. nastąpiło wyraźne spowolnienie wzrostu gospodarczego do 0,6 proc. wobec 4,5 proc. notowanego w I kw.

Przynależność do strefy euro

Władze mają ograniczone pole przeciwdziałania inflacji, ponieważ z racji przynależności do strefy euro poziom stóp procentowych jest ustalany przez Europejski Bank Centralny. Do dyspozycji pozostają narzędzia polityki fiskalnej, po które jednak rząd na razie nie sięgnął - stawki podatkowe pozostają bez zmian. Estońscy ekonomiści wskazywali, że na szybsze tempo wzrostu cen miała wpływ również przeprowadzona w 2021 r. reforma systemu emerytalnego. Sprawiła ona, że przynależność do drugiego filaru emerytalnego jest dobrowolna, a emeryci mogą wypłacić wszystkie zgromadzone w nim pieniądze już w chwili przejścia na emeryturę. Wiek emerytalny został zrównany dla kobiet i mężczyzn i wynosi 63,5 roku, a w 2026 r. osiągnie 65 lat.
Według badań przeprowadzonych przez ośrodek Havas Estonia co drugi mieszkaniec odczuwa trudności spowodowane wzrostem cen. Co dziesiąty ankietowany zadeklarował, że popadł w kłopoty finansowe, a 39 proc. twierdzi, że inflacja w znaczący sposób odbija się na jego budżecie. Prawie jedna trzecia ankietowanych winę za pogorszenie sytuacji finansowej upatruje w rosyjskiej agresji na Ukrainę. Trzy czwarte respondentów stwierdziło, że rezygnuje z kupowania rzeczy, których tak naprawdę nie potrzebują.

Protest przeciw wysokim cenom

Kłopoty gospodarcze mogą mieć przełożenie na życie polityczne. Na początku czerwca liberalna premier Kaja Kallas zerwała koalicję z Estońską Partią Centrum i zbudowała nową przy wsparciu dwóch mniejszych partii – konserwatywnej Ojczyzny i socjaldemokratów. Nowa większość jest jednak niestabilna, a dotychczasowi sprzymierzeńcy zaczęli ją mocno krytykować. Niedawno zorganizowali też w Tallinnie protest przeciw wysokim cenom. Mimo to skutków wysokiej inflacji nie widać na razie w sondażach. Partia Reform Kai Kallas mimo niewielkich wahań od wiosny utrzymuje poparcie na niezmiennym poziomie powyżej 30 proc. – Stałe poparcie dla rządzących jest spowodowane zdecydowanymi działaniami Kallas wobec Rosji. Społeczeństwo popiera sankcje nałożone na Kreml – komentuje Mateusz Gibała z Instytutu Nowej Europy.
Na drugim miejscu w badaniach są populiści z Konserwatywno-Ludowej Partii Estonii, a na trzecim – Estońska Partia Centrum. Wybory parlamentarne mają się odbyć najpóźniej 5 marca 2023 r. Chociaż oficjalnie kampania jeszcze się nie zaczęła, de facto trwa od dawna. Bartosz Chmielewski z Ośrodka Studiów Wschodnich zwraca uwagę, że obawy Estończyków są związane przede wszystkim z zimą. Wyniki głosowania mogą więc zależeć od tego, jak Estonia sobie z nią poradzi. – Wszelkie problemy i potknięcia mogą kosztować reformistów poparcie – wskazuje Bartosz Chmielewski. – W przypadku pogarszającej się sytuacji społeczno-ekonomicznej mniejsze partie będą wysuwać kolejne żądania wobec pani premier. Sytuację Kallas dodatkowo utrudni to, że wyczerpuje się powoli wojenny efekt flagi, który jednoczył Estończyków w poparciu dla rządu – dodaje Mateusz Gibała.