Pełną skalę problemów Rosji trudno oszacować, bo Moskwa dozuje informacje statystyczne. Ekonomiści są jednak zdania, że długoterminowe konsekwencje będą dla niej druzgocące, choć krótkoterminowo zdaje sobie radzić.

Bank Rosji przewiduje, że PKB zmniejszy się o 4–6 proc. w 2022 r. To lepszy scenariusz niż kwietniowa prognoza, która sugerowała spadek o 8–10 proc. Rosyjska gospodarka ma się kurczyć w ujęciu rok do roku aż do połowy 2023 r., a później ma nastąpić ożywienie.
W raporcie rosyjski bank stwierdził, że inflacja spada dziewiąty tydzień z rzędu, co jest spowodowane m.in. silną walutą. W tym roku rubel umocnił się wobec dolara o ok. 19 proc. Silna waluta nie oddaje jednak prawdziwego stanu, bowiem Moskwa podjęła szereg działań, aby sztucznie wspierać rubla. Raport ujawnił też, że oczekiwania inflacyjne gospodarstw domowych i przedsiębiorstw nadal się obniżają i przewiduje się, że inflacja spadnie do 12–15 proc., z 15,9 proc. w czerwcu.
Ogólny obraz wynikający z publikowanych przez Rosjan danych może być zbyt optymistyczny. Jednak nawet Międzynarodowy Fundusz Walutowy skorygował prognozy – spodziewa się, że rosyjska gospodarka skurczy się w tym roku o 6 proc., wcześniej szacował, że będzie to 8,5 proc. Z kolei ekonomiści ankietowani niedawno przez Bloomberga liczą, że spadek rosyjskiego PKB sięgnie 9,6 proc.
Mimo że szacunki Banku Rosji czy MFW sugerują, iż rosyjska gospodarka może nie doświadczyć armagedonu, to wielu ekonomistów spodziewa się długotrwałych konsekwencji. Wpływ na to ma m.in. opuszczenie Rosji przez wiele zagranicznych koncernów, co uderzy w moce produkcyjne i dostęp do technologii. Ponadto wraz z nasilaniem się sankcji Zachodu i wzrostem powszechnego niezadowolenia wykształcone osoby będą opuszczać Rosję.
– Drenaż mózgów prowadzi do bezpośredniego spadku populacji w wieku produkcyjnym, zwłaszcza pracowników o wysokiej produktywności, a to przełoży się na zmniejszenie PKB – powiedział w wywiadzie dla CNBC Ian Bremmer, prezes Eurasia Group. Grupa ta przewiduje trwały, długoterminowy spadek aktywności gospodarczej, który ostatecznie spowoduje obniżenie rosyjskiego PKB o 30–50 proc. w stosunku do poziomu sprzed wojny.
Należy pamiętać, że Moskwa w ostatnich miesiącach wstrzymała lub ograniczyła publikację oficjalnych statystyk gospodarczych, w tym kluczowych danych dotyczących handlu czy np. produkcji ropy i gazu. Kreml boi się publikowania danych, które mogą ujawnić pełną skalę załamania gospodarki.
Jednak z najnowszego raportu ekonomistów i ekspertów biznesowych Uniwersytetu Yale płyną jasne wnioski, że rosyjska gospodarka została głęboko dotknięta przez sankcje i exodus zachodnich firm. Ostrzegli oni, że wiele optymistycznych analiz dotyczących Rosji ma poważną wadę – opierają się na publikacjach ekonomicznych rządu. Eksperci z Yale w swoim opracowaniu wykorzystali natomiast dane posiadane przez spółki, banki czy firmy konsultingowe.
„Wnioski naszej kompleksowej analizy ekonomicznej Rosji są mocne i niepodważalne: sankcje i wycofanie się biznesu nie tylko zadziałało, ale całkowicie sparaliżowało rosyjską gospodarkę na każdym poziomie” – czytamy w raporcie.
Wynika z niego, że szczególnie ucierpiał m.in. sektor motoryzacyjny. Sprzedaż samochodów spadła ze 100 tys. miesięcznie przed wojną do 27 tys., a produkcja w dużej mierze się zatrzymała z powodu braku części i maszyn. Bez dostępu do importowanych komponentów rosyjscy producenci wypuszczają na rynek samochody bez poduszek powietrznych, nowoczesnych hamulców i tylko z manualnymi skrzyniami biegów. Nie ma także niezbędnych części w sektorze lotniczym, które potrzebne są do serwisowania samolotów.
Na razie Rosja czerpie miliardy ze sprzedaży ropy i gazu do Europy, ale w perspektywie średnioterminowej jest to zagrożenie dla Moskwy. Jeśli Zachód da radę odciąć się od rosyjskiego gazu, Moskwa stanie w obliczu nierozwiązywalnego problemu, bowiem nie uda się znaleźć na tyle dużego rynku zbytu, aby zrekompensować utracone korzyści. Podstawą rosyjskiej gospodarki jest jednak ropa naftowa – w 2021 r. przychody z jej eksportu odpowiadały za 45 proc. wpływów do budżetu. Moskwa musi teraz szukać nabywców w Azji, do której transport surowca trwa o wiele dłużej, i sprzedawać ropę po promocyjnej cenie.
„Obraz, jaki wyłania się ze struktury współczesnej rosyjskiej gospodarki, to wewnętrznie skorumpowany, zależny od zachodnich technologii moloch surowcowy” – piszą autorzy.
Z opracowania wynika też, że od początku wojny Rosja została zasadniczo odcięta od międzynarodowych rynków kapitałowych. W efekcie rosyjskie firmy nie mają możliwości plasowania swoich akcji czy obligacji u zagranicznych inwestorów. Od lutego nie było ani jednej emisji akcji czy długu przez rosyjski podmiot. Oczywiście spółki mogą nadal pozyskiwać kapitał w Moskwie, ale jest to kropla w morzu w porównaniu z kapitałem, jaki przed wojną mogły pozyskać na zachodnich rynkach. To samo dotyczy państwa, które nie emituje zagranicznych obligacji.
„Krótko mówiąc, Rosja nie ma już w ogóle jakiegokolwiek dostępu do międzynarodowych rynków kapitałowych, a jego przywrócenie jest mało prawdopodobne tak długo, jak trwa wojna w Ukrainie” – oceniają eksperci z Yale.