Po 17 latach Macedonia Północna, a wraz z nią Albania rozpoczną negocjacje akcesyjne – jeden z ostatnich etapów ubiegania się o członkostwo w UE.

– To historyczny moment po tak wielu latach czekania, kiedy mimo posiadania statusu państwa kandydującego nic się nie działo – mówił wczoraj o rozpoczęciu negocjacji akcesyjnych szef unijnej dyplomacji Josep Borrell. Zastrzegł jednocześnie, że cały proces dla Macedonii Północnej i Albanii będzie długi.
Jak długi? To będzie zależało m.in. od pierwszej konferencji międzyrządowej, która – według naszych informacji – odbędzie się jeszcze dziś. W kolejnych etapach Macedonia Północna i Albania będą musiały wdrażać do krajowych porządków prawnych dorobek prawny UE podzielony na ponad 30 rozdziałów. Zamknięcie poszczególnych etapów na skutek pozytywnej oceny KE będzie otwierało drogę do kolejnych, aż do spełnienia wszystkich wymogów przez państwa kandydujące. Komisja Europejska wstrzymuje się na razie od oszacowania, kiedy oba państwa będą mogły stać się pełnoprawnymi członkami UE. O ile w przypadku Polski, Czech, Słowacji, Litwy, Łotwy, Estonii, Węgier od złożenia wniosku o członkostwo do wejścia do UE minęło dziewięć lub 10 lat, o tyle Skopje czeka już w kolejce 17 lat.
Same negocjacje akcesyjne zajęły Polsce niewiele ponad sześć lat. Nawet gdyby Skopje i Tirana utrzymały takie tempo, mogą się spodziewać dołączenia do UE najwcześniej pod koniec obecnego dziesięciolecia. Teraz północnomacedońskie i albańskie władze będą rozliczane z tempa wdrażania reform politycznych i gospodarczych w trakcie kolejnych konferencji, w których biorą udział także ministrowie i ambasadorowie rządów państw UE. – Wiele wskazuje na to, że lista państw, które miały obiekcje do kandydatury Macedonii Północnej, wyczerpała się. Teraz wszystko w rękach władz krajowych – mówi nam jeden z unijnych dyplomatów.
Choć Macedonia Północna i Albania złożyły wnioski o członkostwo w różnym czasie, to proces akcesyjny obu państw został połączony w ramach integracji UE z Bałkanami Zachodnimi. Mimo że status państwa kandydującego Macedonia Północna otrzymała już w grudniu 2005 r., a Albania w 2012 r., zielone światło na rozpoczęcie negocjacji otrzymały dopiero dwa lata temu. Pierwszy etap procesu przebiegał dość sprawnie, a już od 2009 r. KE zalecała rozpoczęcie rokowań akcesyjnych. Wobec kandydatury Albanii żadne z państw nie zgłaszało uwag czy zarzutów. Inaczej sprawy miały się z Macedonią Północną, której akcesowi początkowo sprzeciwiała się Grecja, a po zmianie nazwy kraju z „Macedonia” na „Macedonia Północna” na horyzoncie pojawił się kryzys w relacjach z Bułgarią, która domagała się od Skopje ustępstw na tle historycznym. Wojna w Ukrainie nadała jednak większej dynamiki procesowi rozszerzenia UE, a w sytuację na Bałkanach i próbę rozwiązania klinczu aktywnie zaangażowali się szefowie unijnej dyplomacji, KE i Rady Europejskiej.
Porozumienie między Skopje a Sofią to jedna z nielicznych kwestii, którą udało się zakończyć za czasu prezydencji francuskiej. Zgodnie z propozycją Paryża Macedonia Północna musi nadać specjalne prawa mniejszości bułgarskiej i przyznać do zakorzenienia własnego języka w języku bułgarskim. Po ogłoszeniu treści porozumienia i deklaracji rządu, że zamierza je poprzeć, w Skopje doszło do długotrwałych protestów. Manifestujący na ulicach stolicy twierdzą, że umowa zaproponowana przez prezydencję francuską zagraża tożsamości narodowej Macedończyków. Premier Dimitar Kowaczewski postanowił jednak poddać porozumienie pod głosowanie w parlamencie i ostatecznie zaakceptowało je po trzech dniach burzliwej debaty 68 ze 120 deputowanych. Macedończykom gratulowała nie tylko szefowa KE, która osobiście udała się do Skopje, lecz także amerykański sekretarz stanu Antony Blinken, który stwierdził, że kompromis „uznaje i szanuje tożsamość kulturową Macedonii Północnej i język macedoński”.
Zaakceptowane w sobotę porozumienie otworzy drogę do pierwszej konferencji międzyrządowej. Według naszych nieoficjalnych informacji zorganizowanie kolejnych konferencji będzie uzależnione od przyjęcia zmian w konstytucji, które wdrażałyby porozumienie z Bułgarią. Żeby do tego doszło, poprawki musi uchwalić parlament większością 80 głosów. Jeśli Kowaczewski nie przekona do tego jeszcze 12 posłów, negocjacje ponownie mogą utknąć w martwym punkcie, choć – jak twierdzi nasze źródło w KE – wówczas mogłoby dojść do rozdzielenia procesów akcesyjnych Macedonii Północnej i Albanii. Nawet jeśli Kowaczewskiemu uda się zebrać większość konstytucyjną, dopiero wówczas w pełni ruszy proces akcesyjny, którego dynamika będzie zależała od postępów w implementacji prawa i rozmowach z państwami członkowskimi. ©℗
Skopje i Tirana będą musiały dostosować prawo do wymogów unijnych