Z pomocą Iranu i Turcji prezydent Rosji wychodzi z dyplomatycznej izolacji.

Prezydent Rosji Władimir Putin udaje się w swoją drugą podróż zagraniczną od rozpoczęcia inwazji na Ukrainę. Kierunek to Teheran, gdzie spotka się we wtorek z tureckim przywódcą Recepem Tayyipem Erdoğanem oraz prezydentem Iranu Ebrahimem Ra’isim. Trójstronny szczyt ma symboliczne znaczenie, bo od czasu rozpoczęcia w lutym inwazji na Ukrainę Putin jest izolowany w środowisku międzynarodowym. I nie zmieniła tego jego czerwcowa podróż do Tadżykistanu i Turkmenistanu, dwóch dyktatur Azji Centralnej, które pozostają w rosyjskiej strefie wpływów.
Dla Iranu i Rosji szczyt w Teheranie stanowi odpowiedź na zakończoną niedawno wizytę prezydenta Joego Bidena w regionie Zatoki Perskiej. Teheran jest zaniepokojony deklaracjami prezydenta USA w Izraelu, że Amerykanie są gotowi do użycia siły, by powstrzymać Iran przed uzyskaniem broni nuklearnej. Równie niepokojący jest reset relacji USA z Arabią Saudyjską. To wszystko oddala od powrotu do umowy nuklearnej z Iranem, która uwolniłaby na światowy rynek miliony baryłek surowca z irańskich magazynów.
Według informacji amerykańskiego wywiadu jednym z tematów rozmów między Ra’isim a Putinem ma być dostawa do Rosji dronów bojowych. Ukraińcy do ataków na rosyjskie stanowiska dowodzenia, czołgi i systemy rakietowe używają m.in. tureckich bayraktarów. Rosjanie dysponują natomiast domowej produkcji dronami Orłan-10, lecz ich jakość i skuteczność są wątpliwe. Szukanie wsparcia w Iranie ma według Amerykanów świadczyć o wyczerpujących się zasobach rosyjskiej armii i problemach, z jakimi w związku z sankcjami boryka się rosyjska zbrojeniówka.
Po ogłoszeniu szczytu w Teheranie doszło jednak do rozmowy telefonicznej między szefem MSZ Ukrainy Dmytro Kułebą a jego irańskim odpowiednikiem Hosejnem Amirem-Abdollahijanem. Z doniesień irańskich mediów wynika, że Teheran zaprzeczył w niej amerykańskim doniesieniom, że Iran będzie dozbrajać Rosjan. Ponadto szef irańskiej dyplomacji miał zaznaczyć, że jego kraj jest przeciwko wojnie i wszelkim krokom, które mogłyby doprowadzić do jej eskalacji.
W Teheranie Putin spotka się również z prezydentem grającej na kilku frontach Turcji. Utrzymując kontakty z każdą ze stron konfliktu, Erdoğan ma ambicje, by stać się w nim pośrednikiem. Z informacji DGP wynika, że NATO nie jest tym przesadnie zaniepokojone. „Turcy grają swoją grę, ale można z tego wyciągnąć korzyści. Obecnie relacje NATO–Rosja są zamrożone, Turcja stanowi jakiś kanał komunikacji, to plus” – słyszymy od amerykańskiego źródła pracującego dla Sojuszu.
Nadzieje wiązane są m.in. z udrożnieniem eksportu ukraińskich zbóż przez Morze Czarne. Utrzymująca się blokada ukraińskich portów przez rosyjską marynarkę może mieć katastrofalny wpływ na sytuację żywnościową w Afryce i na Bliskim Wschodzie. Erdoğan w tej sprawie wzywa do działań Organizację Narodów Zjednoczonych, ale wpierw potrzebne jest polityczne porozumienie między Ukrainą, Rosją i Turcją. Sami urzędnicy ONZ tonują optymizm i mówią, by jak na razie nie mieć wysokich oczekiwań.
Wśród tematów rozmów w Teheranie ma być także sytuacja w Syrii. Erdoğan prawdopodobnie będzie naciskał na wpływowe w syryjskim konflikcie Rosję i Iran, by te wyraziły zgodę na turecką operację wojskową na kurdyjskich terytoriach na północy kraju. Choć warto zaznaczyć, że w tej sprawie – po czerwcowym szczycie NATO w Madrycie – Ankara nieco złagodziła swoją retorykę, a Erdoğan mówił niedawno, że „nie ma pośpiechu”. Przy tym wszystkim mimo deklaracji zgody na przyłączenie Szwecji i Finlandii do NATO Turcja wciąż może blokować ratyfikację i opóźnić poszerzenie Sojuszu. Ankara twierdzi, że będzie uzależniać to od wypełniania przez Szwedów i Finów zapisów memorandum, które podlegają jednak interpretacji. Dodatkową przeszkodą mogą być także turbulencje w relacjach z USA, gdyż Kongres konsekwentnie jest przeciwny sprzedaży Turcji nowych myśliwców F-16.