Po zdobyciu Lisiczańska Rosjanie skupią się na podboju pozostałych terenów obwodu donieckiego. Tak wynika z komunikatu brytyjskiego wywiadu, ale także z prognoz ukraińskiego sztabu. Lisiczańsk był ostatnią większą miejscowością obwodu ługańskiego pozostającą pod kontrolą Ukrainy. Po jego zajęciu szef resortu obrony Siergiej Szojgu zameldował Władimirowi Putinowi „pełne wyzwolenie Ługańskiej Republiki Ludowej”. Według państwowej agencji TASS prezydent polecił, by dać żołnierzom czas na odpoczynek i odbudowę sił przed kontynuacją operacji.
W zgodnej opinii zachodnich i ukraińskich analityków kolejnym celem sił okupacyjnych będzie Siewiersk w obwodzie donieckim, od którego Rosjan dzieli już tylko 10 km, a później ofensywa zostanie skierowana na ważniejsze i większe miejscowości – Bachmut, Słowiańsk i Kramatorsk. Po wycofaniu się spod Kijowa, Czernihowa i Sum na przełomie marca i kwietnia Rosjanie zredukowali oficjalne cele agresji do „wyzwolenia Donbasu”, jednak – jak przestrzegł wczoraj szef ukraińskiego wywiadu wojskowego Kyryło Budanow – ostatecznym celem pozostaje „pełne zniszczenie Ukrainy”. – Jakiekolwiek dywagacje, że może wystarczy im Donbas – proszę mi nawet nie zadawać takich pytań. Nie handlujemy swoim terytorium – oświadczył w rozmowie z gazetą „RBK-Ukrajina”. Nad Dnieprem trwają dyskusje dotyczące przyczyn opuszczenia Lisiczańska, jednak w zgodnej opinii ekspertów wojskowych był to krok niezbędny, by uniknąć nieodwracalnych strat, a obrońcy i tak wyjątkowo długo powstrzymywali przeważające siły przeciwnika.
Choć działania wojenne nabrały największej intensywności w pobliżu trójstyku obwodów charkowskiego, donieckiego i ługańskiego, nie oznacza to, że na innych odcinkach frontu jest spokojnie. Regularnie ostrzeliwane są Kramatorsk i Słowiańsk, a także Mikołajów, pod którym na przełomie lutego i marca powstrzymano rosyjskie kolumny idące na Odessę. Ukraińcy odnoszą za to pewne sukcesy pod Chersoniem. Miejscami doszli już na przedmieścia stolicy obwodu chersońskiego, jedynego miasta tej rangi straconego po 24 lutego. Wczorajszy „The Economist” napisał , że najbliższe tygodnie na tym odcinku frontu mogą być „szczególnie ciekawe”. Sukcesy armii ukraińskiej są mocno wyczekiwane i przydałyby się dla wzmocnienia morale obrońców. Jednym z takich osiągnięć było ubiegłotygodniowe zmuszenie do odwrotu Rosjan stacjonujących na czarnomorskiej Wyspie Wężowej. Na wysepce udało się umieścić ukraińską flagę – wczoraj pokazano jej zdjęcia.
Niezależnie od trudnej sytuacji na froncie Ukraińcy myślą już o powojennej odbudowie kraju. Wczoraj w szwajcarskim Lugano rozpoczęła się dwudniowa Konferencja na rzecz Odbudowy Ukrainy (URC). Jej uczestnicy – a udało się zebrać przedstawicieli ponad 40 państw i 20 organizacji międzynarodowych – mają się zastanowić nad tym, jak skoordynować pomoc zagraniczną. – Nie chodzi tylko o to, co trzeba odbudować, ale także jak i na czyj koszt – mówił kierujący ukraińską delegacją szef Rady Najwyższej Rusłan Stefanczuk. Pomysły ukraińskich władz mają zostać zaprezentowane dzisiaj. Opiszemy je w jutrzejszym wydaniu DGP. – Ukraina proponuje własny, narodowy plan odbudowy, na którego fundamencie można będzie zrealizować każdą inicjatywę – dodawał prezydent Wołodymyr Zełenski, który połączył się z uczestnikami w trybie online. Poprzednia podobna konferencja, przedstawiona jako spotkanie darczyńców, odbyła się w maju w Warszawie z inicjatywy premierów Polski Mateusza Morawieckiego i Szwecji Magdaleny Andersson. Zebrano wówczas 6,5 mld dol.