Kolaboranci z Chersonia dostali od Kremla zadanie przeprowadzenia referendum o wejściu do Rosji, które wcześniej uznali za niemożliwe do zorganizowania.

Wiceszef administracji prezydenta Rosji Siergiej Kirijenko odwiedził we wtorek Melitopol w okupowanej części ukraińskiego obwodu zaporoskiego. Po wizycie szefowa kolaboracyjnej administracji miasta Hałyna Danylczenko ogłosiła początek przygotowań do organizacji referendum o przyłączeniu do Rosji. Okupowane obszary Ukrainy od kilku tygodni są powoli szykowane do aneksji. Ukraina podkreśla, że taki krok byłby nielegalny w świetle prawa międzynarodowego, i zapowiada ich wyzwolenie.
– Jesteśmy bardzo wdzięczni Federacji Rosyjskiej za pomoc i wsparcie, które nam okazuje w budowie nowego życia. Wiemy, że mamy wspólną przyszłość z Rosją. FR jest tu na zawsze. I teraz zaczynamy się przygotowywać do referendum – oświadczyła Danylczenko na nagraniu opublikowanym w komunikatorze Telegram. Równolegle z identycznym przekazem wystąpił wiceszef kolaboracyjnej administracji sąsiedniego obwodu chersońskiego Kyryło Stremousow. – Zostaliśmy bez władzy ustawodawczej, więc stworzyliśmy radę obywatelską, która reprezentuje przedstawicieli ludu. Sądzę, że raczej będzie referendum na terenie obwodu chersońskiego w sprawie samostanowienia regionu, a kolejnym etapem będą wybory na wyzwolonym terytorium obwodu – mówił.
Według ukraińskich władz oraz rosyjskich mediów niezależnych w ostatnich miesiącach Kreml rozpatrywał kilka wariantów dalszych działań w stosunku do okupowanych części Ukrainy. Gdy Władimir Putin ogłaszał początek wojny, zapewniał, że o żadnej okupacji nie ma mowy. Słowa i tym razem nie dotrzymał. W grę wchodziło za to utworzenie kolejnych parapaństw na wzór Donieckiej i Ługańskiej Republik Ludowych (DRL i ŁRL) na terenie obwodu chersońskiego i podbitej części zaporoskiego, ich formalne uznanie (jak w przypadku DRL i ŁRL) bądź nie, przyłączenie do anektowanego w 2014 r. Krymu albo aneksja na prawach kolejnych obwodów Federacji Rosyjskiej. Słowa Danylczenko i Stremousowa wskazują, że wybrano ten ostatni wariant. Wskazuje na to też osoba kuratora obszarów okupowanych w postaci byłego premiera Kirijenki, który w administracji Putina odpowiada za politykę krajową, a nie zagraniczną.
Według szefa legalnej administracji Chersońszczyzny Hennadija Łahuty Kreml postawił przed kolaborantami zadanie przygotowania referendów w sprawie aneksji. Portal Meduza pisał, że takie plebiscyty mogą się odbyć razem z rosyjskimi wyborami lokalnymi 11 września. Łahuta powiedział na antenie połączonych ukraińskich kanałów informacyjnych, że 6 czerwca w gmachu władz obwodowych w Chersoniu odbyła się narada z udziałem Kirijenki, na której poinformowano miejscowych o decyzji. Wcześniej okupanci próbowali już organizować plebiscyt, jednak przejściowo zrezygnowano z jego przeprowadzenia, ponieważ uznano, że liczba mieszkańców gotowych do pójścia do urn jest zbyt mała, by można było w przekonujący sposób pokazać ich entuzjazm w mediach. Świadczyła o tym mizerna frekwencja na wiecach organizowanych przez okupantów z okazji Dnia Zwycięstwa 9 maja, kontrastująca z licznymi proukraińskimi protestami, które odbywały się przez cały marzec pod lufami rosyjskich karabinów.
Sam Stremousow mówił, że do końca roku plebiscytu raczej nie uda się przeprowadzić, a wcześniej deklarował, że być może w ogóle nie będzie potrzebny, a ziemie zostaną włączone do Rosji na podstawie decyzji administracyjnej. Kreml uznał jednak, że chce powtórzyć scenariusz krymski z 2014 r. – Podobne dalekosiężne decyzje powinny zapadać na jasnej podstawie prawnej, powinny być całkowicie legalne, jak w przypadku Krymu – mówił rzecznik Putina Dmitrij Pieskow. – Prawo decydowania o swoim losie, czy żyć dalej razem z Rosją, mają nie tylko obywatele suwerennych DRL i ŁRL, ale też mieszkańcy regionu chersońskiego, Zaporoża, wszystkich terytoriów, które przeszły denazyfikację – zapowiadał 20 maja rosyjski senator Andriej Kliszas. Poza znacznymi częściami obwodów chersońskiego, donieckiego, ługańskiego i zaporoskiego Rosjanie okupują też niewielką część charkowskiego. Istnieją przesłanki wskazujące, że w przypadku decyzji o aneksji zostaną one początkowo przyłączone do DRL.
Pełzająca aneksja już zresztą trwa. Rosjanie zastąpili ukraińskie kanały telewizyjne rosyjskimi i zajęli się rozdawaniem paszportów. Hrywny są wypierane przez ruble, a mieszkańcy zajętych terytoriów mogą kupować karty SIM z rosyjskim numerem kierunkowym +7 (obszary kontrolowane przez samozwańcze DRL i ŁRL przestawiono na strefę +7 dopiero po ośmiu latach okupacji). Niszczone są wszelkie ślady ukraińskości. Rosjanie niszczą pomniki i tablice upamiętniające ukraińskich bohaterów narodowych, usuwają z bibliotek ukraińskie książki i zastępują ukraińskojęzyczne tablice z nazwami miast rosyjskojęzycznymi. Cofane są też decyzje dekomunizacyjne; w kilku miastach przywrócono pomniki Władimira Lenina, a kolaboranci zapowiadają powrót do radzieckich nazw ulic i miejscowości. We wtorek minister obrony Rosji Siergiej Szojgu ogłosił też otwarcie drogi prowadzącej z Rostowa nad Donem przez nowo okupowane obszary Ukrainy na Krym.