Budapeszt bezskutecznie próbował zahamować embargo na ropę na ostatniej prostej. Teraz mogą się spodziewać próby przyjęcia przez UE dodatkowych opłat za kupno rosyjskiego surowca.
Losy szóstego pakietu sankcji wydawały się przesądzone podczas ubiegłotygodniowego szczytu UE, kiedy liderzy państw członkowskich zgodzili się na objęcie od przyszłego roku embargiem importu rosyjskiej ropy drogą morską, z odstępstwami dla kilku państw. Na finiszu całej procedury węgierski rząd, który przez miesiąc blokował przyjęcie propozycji Komisji Europejskiej, postanowił jeszcze raz zaznaczyć swoją odrębność od reszty Unii.
Na zorganizowanym już po szczycie spotkaniu ambasadorów państw członkowskich przedstawiciel Węgier sprzeciwił się po raz kolejny pakietowi, oczekując usunięcia z listy sankcyjnej zwierzchnika rosyjskiej cerkwi prawosławnej Cyryla, który wojnę Rosji z Ukrainą nazwał „jedynym słusznym wyborem”, w imię – jak argumentował Budapeszt – „poszanowania podstawowych zasad wolności religijnej”. W tej kwestii Węgry dopięły swego i patriarcha został zdjęty z listy.
Pozostało
86%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama