Mimo ustępstw i znacznego zmiękczenia szóstego pakietu sankcji Węgry wciąż nie chcą się zgodzić na uderzenie w rosyjskie dostawy ropy. Premier Orbán obwinia o klincz Komisję Europejską

Do niedawna wydawało się, że wyłączenie spod embarga dostaw ropy z Rosji docierających do Unii Europejskiej drogą lądową zadowoli węgierski rząd i pozwoli na kompromis. Budapeszt jednak eskaluje żądania i nadal blokuje przyjęcie szóstego pakietu sankcji wobec Rosji.
Państwa, które od początku wojny domagały się stanowczej polityki wobec Moskwy, w tym kraje bałtyckie i Polska, były gotowe zgodzić się na ustępstwa wobec Węgier. Ale na finiszu rozmów Estonia, Litwa i Łotwa nie kryły sceptycyzmu wobec dalszego rozwadniania pakietu. Jednocześnie ostatni wariant propozycji, który miał się ograniczyć do dostaw morskich, do momentu zamknięcia tego wydania DGP nie zyskał akceptacji premiera Viktora Orbána. Tym razem kością niezgody okazał się brak gwarancji finansowych dla Węgier oraz zapisy mówiące o czasowym charakterze wyłączenia dla dostaw drogą lądową i jak najszybszym objęciu sankcjami ropy tłoczonej rurociągiem „Przyjaźń”. Tą drogą zrealizowano w 2021 r. jedną trzecią rosyjskich dostaw ropy do UE.
Niezależnie od decyzji na szczeblu unijnym do końca roku z dostaw rosyjskich mogą zrezygnować Niemcy i Polska, dwaj najwięksi w UE odbiorcy surowca dostarczanego lądem. – Ogłoszony pod koniec marca plan odejścia do końca roku od dostaw ze Wschodu jest nadal aktualny – zapewnia rzecznik Ministerstwa Klimatu i Środowiska Aleksander Brzózka. Nieoficjalnie podobne deklaracje płynęły też z Berlina. Według wicekanclerza Roberta Habecka od początku wojny udział Rosji w dostawach ropy do Niemiec został już obniżony z 35 do 12 proc., a do końca sezonu letniego ten kierunek może zostać całkowicie wyeliminowany.
Kilka dni temu Habeck oświadczył, że jeśli pojawi się taka propozycja Komisji Europejskiej, jest skłonny poprzeć przyjęcie nieobejmującego Węgier embarga w gronie 26 krajów. Brzózka zaznacza w rozmowie z DGP, że Warszawa wciąż ma nadzieję na kompromis, bo porozumienie na poziomie UE „znacząco ułatwi” realizację naszych własnych planów derusyfikacyjnych. Nieoficjalnie w rządzie słyszymy jednak, że toczą się też prace nad rozwiązaniami, które umożliwiłyby odcięcie się od rosyjskich dostaw tym odbiorcom, którzy – jak Orlen – pozostają związani długoterminowymi umowami, oraz chroniłyby ich przed konkurencją firm, które wciąż używają tańszych produktów ze Wschodu.
Wieści o fiasku rozmów na unijnym szczycie nie uspokoiły sytuacji na rynkach. Cena baryłki ropy Brent po raz pierwszy od niemal trzech miesięcy przekroczyła wczoraj pułap 120 dol. Silniejszym czynnikiem od dyskutowanych od niemal miesiąca sankcji na rosyjską ropę, które zdaniem analityków są już w dużej mierze wliczone w notowania giełdowe, były doniesienia z Chin, gdzie zapadły decyzje o uchyleniu covidowych restrykcji w szanghajskim zagłębiu przemysłowym. Perspektywa wzrostu popytu w skrajnie energochłonnej gospodarce Chin po raz kolejny przetestuje napięte moce produkcyjne na rynkach surowcowych.
Oprócz trwałego wyjątku dla dostaw lądowych Budapeszt oczekiwał gwarancji finansowych dotyczących inwestycji w infrastrukturę energetyczną. Duża część planowanych inwestycji energetycznych w UE będzie finansowana z instrumentu na rzecz odbudowy, który jest obwarowany mechanizmem warunkowości. Oznacza to, że nawet po akceptacji krajowych planów odbudowy przez Brukselę państwo może nie otrzymać środków na inwestycje, jeśli zasady praworządności będą zagrożone. Węgry otrzymały już wyraźny sygnał, że są pierwszym krajem do objęcia taką procedurą.
W momencie zamknięcia tego wydania DGP dopiero rozpoczynały się nocne negocjacje unijnych liderów. Dyplomaci, z którymi rozmawialiśmy, nie podzielali jednak optymizmu szefa Rady Europejskiej Charles’a Michela sprzed kilku dni, jakoby szczyt miał przynieść przełom w sprawie sankcji. – Zdarzały się już takie posiedzenia, które przynosiły przełom w sytuacjach – wydawałoby się – beznadziejnych. Tym razem trudno sobie wyobrazić znalezienie kompromisowego rozwiązania, które zadowoli Węgry i jednocześnie będzie realnym uderzeniem w Rosję – mówi nam jeden z nich.
Przed rozpoczęciem szczytu sceptycyzmu co do szans na szybkie przyjęcie szóstego pakietu nie kryła także szefowa KE. – Nie mam zbyt dużych oczekiwań, że uda nam się rozwiązać ten problem w ciągu najbliższych 48 godz. – stwierdziła Ursula von der Leyen. Przekonywała jednocześnie, że sprawa nie jest zamknięta. Orbán za spór wini Komisję. – Sytuacja jest trudna przez działania KE. Odpowiedzialność za brak porozumienia również spadnie na jej barki – mówił. Węgierski premier deklaruje, że jest gotów poprzeć szósty pakiet pod warunkiem, że Węgry będą miały zapewnione alternatywne dostawy ropy. Pozytywnie odniósł się do wyłączenia spod embarga dostaw lądowych, jednak – jak dodał – Budapeszt musi mieć gwarancje, że w przypadku wstrzymania dostaw rurociągowych z Rosji będzie miał możliwość przyjęcia ich w inny sposób.
Sposobem na ominięcie wymogu jednomyślności w kwestii sankcji surowcowych mogłoby być wprowadzenie taryf na dostawy z Rosji. Możliwość powrotu do tego postulatu – w razie braku zgody UE na embargo – zasygnalizował wczoraj premier Mateusz Morawiecki. Według części komentatorów do wprowadzenia takich opłat w ramach unijnej polityki handlowej lub energetycznej może wystarczyć poparcie większości państw członkowskich. W razie klinczu w grę mogłoby wchodzić też porozumienie międzyrządowe w gronie 26 państw UE.
Jak podkreśla w rozmowie z nami analityk Instytutu Bruegla Ben McWilliams, UE wciąż nie ograniczyła znacząco importu rosyjskiej ropy, a to oznacza znaczące kwoty płynące do budżetu Kremla. – Rynki ropy są napięte, ale nie oznacza to, że UE nie ma możliwości zastąpienia rosyjskiego surowca. Niekorzystanie z dostępnych instrumentów wydaje się coraz trudniejsze do zaakceptowania – ocenia. – Biorąc pod uwagę, że jeśli embargo w ogóle zostanie przyjęte, to z długim okresem przejściowym, surowcowa taryfa pozostaje atrakcyjnym rozwiązaniem, które mogłoby zapewnić szybkie ograniczenie dochodów Rosji – przekonuje ekspert brukselskiego think tanku. ©℗