Obie strony będą próbowały wykonać teraz działania zaczepne - mówi generał Jarosław Kraszewski, były dowódca wielonarodowej brygady litewsko-polsko-ukraińskiej.

Wszyscy mówią o javelinach czy piorunach, a temat artylerii pojawia się rzadko. Jak pan, artylerzysta, ocenia rolę tych wojsk w wojnie w Ukrainie?
O działaniach wojsk rakietowych i artylerii Ukrainy wiemy niewiele. Sprzęt artyleryjski, który widzimy, raczej jest na wyposażeniu obrony terytorialnej niż regularnych wojsk operacyjnych. Materiałów filmowych tych drugich jest mało, ale to nie znaczy, że oni nie działają intensywnie. Choć ku mojemu zaskoczeniu artyleria mało razi cele na terenie Federacji Rosyjskiej. Do tej pory to było utrudnione przez zgrupowanie wojsk rosyjskich na północy, ale teraz po wycofaniu się i rozpoczęciu przegrupowania Rosjan z północy na wschód aż się prosi o to, by Ukraińcy niszczyli węzły komunikacyjne, kolumny ciężarówek czy składy pociągów, które jadą na wschód. To by utrudniło przegrupowanie. Ukraińcy mają zdolność rażenia na odległość 30-40 km i czasem wykorzystują możliwość ostrzelania kolumn.Rosjanie większość działań ogniowych realizują pod hasłem „nieważne gdzie”. To jest totalna destrukcja miast czy wiosek, oprócz niszczenia infrastruktury chodzi o złamanie woli Ukraińców do walki. Uderzenia precyzyjne stanowią ok. 20 proc. strzałów, to np. ataki na składy paliwowe.
Co to znaczy, że wojska się przegrupowują?
Widzimy, że na północy Rosjanie osiągnęli punkt kulminacyjny działań. Nastąpiło wyczerpanie, utrata inicjatywy i spadek tempa działań praktycznie do zera. Z tym wiążą się też duże straty. W takim momencie dochodzi do tzw. przerwy operacyjnej, która ma kilka celów. Chodzi o podciągnięcie odwodów, czyli jednostek zmobilizowanych i gotowych do walki, albo o przerzucenie wojsk na inny kierunek działań. W tym wypadku o przerzucenie ich do Donbasu. Myślę, że tam wkrótce dojdzie do dużej bitwy, być może największej w XXI w. Celem Rosjan będzie okrążenie wojsk ukraińskich i połączenie się z jednostkami z południa.
Czy jakiekolwiek naprawy sprzętu są w tak krótkim czasie możliwe?
To jest bardzo trudne. Tym bardziej że możliwości Rosjan są ograniczone - legł w gruzach mit o ich potędze. Myślę, że oni będą wyciągali z magazynów jakieś starocie, być może nawet zobaczymy czołgi T-55, które mają ponad pół wieku.
To są olbrzymie masy sprzętu i ludzi - zapewne kilkadziesiąt tysięcy. Jak takie przemieszczenie wygląda w praktyce?
To są potężne przedsięwzięcia organizacyjne. Przegrupowanie planuje się kilkoma sposobami: sprzęt ciężki jest transportowany koleją, reszta drogami. Żołnierze dostają racje żywieniowe i planuje się marsz przez miejscowości, by podczas odpoczynku móc uzupełniać paliwo, korzystając z zasobów niewojskowych, albo jak po drodze są jednostki wojskowe, to tam następuje uzupełnienie. W składzie kolumny marszowej powinny być elementy remontowe i logistyczne, które są w stanie uzupełnić braki. Po drodze w rejonach odpoczynku organizuje się tzw. punkty masowego tankowania, tam są urządzenia do szybkiego uzupełniania paliwa. Ale śmiem twierdzić, że to nie do końca będzie funkcjonowało.
Rosjanie będą się przemieszczać, a jak w tym czasie Ukraińcy będą się przygotowywać do obrony?
Otwarte pozostaje pytanie, czy będzie to obrona, czy jednak bój spotkaniowy, gdzie obie strony nacierają. Ja bym obstawiał to drugie, myślę, że obie strony będą próbowały wykonać działania zaczepne.
Jak można się przygotować do takiego boju spotkaniowego?
Biorąc pod uwagę, że strona ukraińska ma dostarczane zdjęcia satelitarne przez sojuszników z Zachodu, sztab generalny Ukrainy jest to w stanie w miarę precyzyjnie zaplanować. Tym bardziej że na Donbasie wojska ukraińskie są od lat i pozycje obronne są przygotowane. Teraz będą się liczyły umiejętności i spryt dowódców Ukrainy, którzy walczą na swoim terenie, mają o nim wiedzę, a ludność lokalną za sobą. Wierzę, że są oni w stanie przechytrzyć Rosjan, co dotychczas pokazują, zadając liczne straty i niszcząc m.in. rosyjskie czołgi przy umiejętnym wykorzystywaniu terenu. Zasadzki przygotowują naprawdę sprawnie i mają też małe oddziały, które ciągle są w ruchu. Jak się większego chce pobić, to trzeba go kąsać, a nie warto doprowadzić do frontalnej konfrontacji. Bo to wiąże się z olbrzymimi stratami po obu stronach i taki bój Ukraińcy mogliby przegrać.
ikona lupy />
Generał Jarosław Kraszewski, były dowódca wielonarodowej brygady litewsko-polsko-ukraińskiej, pełnił także obowiązki szefa Wojsk Rakietowych i Artylerii Wojsk Lądowych