Rosyjska agresja na Ukrainę skłoniła Finlandię do przemyślenia swojej polityki obronnej. Premier Sanna Marin zapowiedziała, że decyzja, czy złożyć wniosek o przyjęcie do Sojuszu Północnoatlantyckiego, zapadnie do końca wiosny.

Dotychczasowa neutralność to spadek po zimnej wojnie, gdy Helsinki były zmuszone do prowadzenia polityki niedrażnienia Moskwy. – Przeprowadzimy bardzo ostrożną dyskusję, ale nie potrwa ona dłużej, niż to niezbędne – powiedziała w piątek Marin.
Socjaldemokratyczna Partia Finlandii, którą reprezentuje pani premier, historycznie była przeciwna akcesji, choć opowiadała się za współpracą wojskową w ramach Partnerstwa dla Pokoju i innych programów Aliansu. Finowie uczestniczą w natowskich misjach stabilizacyjnych, ćwiczeniach i systemie wymiany informacji o sytuacji w przestrzeni powietrznej, a tamtejsze siły zbrojne są w dużej mierze dostosowane do standardów Sojuszu. Wszystko to sprawia, że ewentualny proces akcesyjny nie potrwałby długo, zapewne od kilku miesięcy do roku. Rosyjska agresja na Ukrainę sprawiła, że coraz więcej polityków uznaje, iż krajowi przydałby się jeszcze parasol ochronny w postaci art. 5 traktatu północnoatlantyckiego. Równolegle rząd planuje znaczący wzrost wydatków na obronę. Budżet na ten cel do 2026 r. ma wzrosnąć o 40 proc.
Według sondaży poparcie dla wejścia do NATO wzrosło z 20 proc. w grudniu 2019 r. do 62 proc. w marcu 2022 r. – Nigdy nie lekceważ zdolności Finów do podejmowania szybkich decyzji, gdy zmienia się świat. Sądzę, że wniosek członkowski zostanie złożony w maju – powiedział AFP były premier Alexander Stubb, zwolennik przystąpienia do Sojuszu. Niepokój w Finlandii wywołała nie tylko sama inwazja na Ukrainę. Rosja w przededniu ataku żądała od Zachodu gwarancji, że Sojusz nigdy nie rozszerzy się na Wschód, a akcesja była traktowana w Helsinkach jako opcja rezerwowa. Co więcej, kolejne wypowiedzi rosyjskich polityków wskazują, że Moskwa rości sobie prawa do wpływania na politykę krajów, które w przeszłości były częścią Imperium Rosyjskiego, a Finlandia należała do niego do 1917 r. Pewną rolę odgrywają też wspomnienia o ataku Związku Radzieckiego z 1939 r., odpartego nadludzkim wysiłkiem, dzięki któremu kraj obronił suwerenność, choć kosztem utraty części terytorium.
Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg mówił, że Sojusz zdoła stosunkowo szybko przyjąć w swoje szeregi Finlandię i Szwecję. Duża część ekspertów nie ma wątpliwości, że jeśli jedno z tych państw zdecyduje się na taki krok, drugie pójdzie jego śladem. Moskwa grozi obu nordyckim państwom konsekwencjami. – Wejście Finlandii do NATO uczyniłoby z niej cel dla rosyjskich środków odwetowych – powiedział zajmujący się sprawami zagranicznymi senator Władimir Dżabarow. Wcześniej, jeszcze przed inwazją na Ukrainę, Igor Korotczenko, szef pisma „Nacyonalnaja oborona”, snuł plany rosyjskiej inwazji na państwa bałtyckie i szwedzką Gotlandię. Jeśli agresywna polityka Kremla doprowadzi oba państwa do Sojuszu, będzie to znacząca porażka polityczna Rosji. Prezydent Władimir Putin rozpoczynał inwazję pod hasłami niedopuszczenia do dalszego rozszerzenia NATO. Akcesja Finlandii wydłużyłaby rosyjsko-natowską granicę z 1530 do 2856 km, czyli o niemal 90 proc. ©℗