Okolice oblężonego Czernihowa są zablokowane, pobliskie drogi pełne są idących na piechotę uchodźców, ale ukraińskie wojsko, które ewakuuje część uciekinierów jest bardzo dobrze zorganizowane - opowiada we wtorek przebywający na Ukrainie fotoreporter PAP Andrzej Lange.

Fotoreporter PAP, który wcześniej we wtorek był w okolicach Czernihowa podkreśla, że sytuacja jest tam coraz trudniejsza, nie można właściwie ani wjechać do miasta, ani z niego wyjechać.

Ludzie, którzy starają się stamtąd uciec muszą iść na piechotę. Dzieci wynoszą z oblężenia i ostrzału miasta ogromną traumę. Opowiadano mi o małej dziewczynce - mówi Lange - która usłyszała w sklepie, jak spadła z półki kasza i rzuciła się na podłogę, bo dzieci boją się, że każdy hałas oznacza ostrzał i konieczność szukania schronu.

Ukraińcy uważają, że rozmowy pokojowe i ustalenia w sprawie pomocy humanitarnej nic nie zmieniają w postępowaniu Rosjan, którzy po prostu lekceważą decyzje o tworzeniu zielonych korytarzy, czy gwarantowaniu dostępu dla pomocy humanitarnej - relacjonuje reporter.

Samochody wojskowe bardzo sprawnie przewożą osoby wymagające pomocy; na drogach mają pierwszeństwo, a na posterunkach i punktach kontrolnych podają tylko hasło i jadą dalej - opowiada Lange, który pojechał w okolice Czernihowa jednym z takich samochodów, przewożącym ewakuowane kobiety.

Północna część Czernihowa została kilkakrotnie ostrzelana w ciągu ostatniej doby. Władze donoszą o poważnych zniszczeniach domów i infrastruktury. W mieście nie ma prądu, gazu, wody i ogrzewania.

W Kijowie, dokąd reporter PAP wrócił po wyjeździe w rejon Czernihowa, wszytko wskazuje na to, że nasila się ostrzał wroga, a w nocy na ulicach strzelają dywersanci - mówi Lange.

Obwód kijowski nadal jest atakowany przez wojska rosyjskie, mimo iż telewizja CNN, powołując się na źródła w amerykańskim wywiadzie, podała wcześniej we wtorek, że Rosja zaczęła wycofywać część sił spod stolicy Ukrainy. (PAP)