Pogranicznicy starają się utrudniać potencjalnym emigrantom wyjazd z kraju.

Odkąd 24 lutego rozpoczęła się inwazja na Ukrainę, Rosję opuściło 50–70 tys. obywateli – szacuje w rozmowie z DGP Anastasija Siergiejewa, szefowa Stowarzyszenia Za Wolną Rosję, pierwszej zarejestrowanej w Polsce organizacji wpisanej przez Kreml na listę organizacji niepożądanych. Ze względu na sankcje i zawieszenie lotów do większości państw zachodnich Rosjanie nie mają wielkiego wyboru, jeśli chodzi o państwa docelowe. – Emigranci przede wszystkim wyjeżdżają do Armenii, Gruzji i Turcji, w mniejszym stopniu do Azerbejdżanu, Egiptu, Kazachstanu i Zjednoczonych Emiratów Arabskich – mówi nasza rozmówczyni.
Pogranicznicy, podlegli Federalnej Służbie Bezpieczeństwa, starają się utrudniać wyjazdy. Mężczyźni – Rosjanie, ale i Białorusini jako obywatele sprzymierzonego państwa – muszą się liczyć z wnikliwymi pytaniami o cel i powody wyjazdu. Padają pytania o poglądy polityczne, stosunek do Władimira Putina i wojny z Ukrainą. Niekiedy rozmowy z efesbesznikami trwają aż do wylotu samolotu, co zmusza potencjalnych emigrantów do pozostania w Rosji. Funkcjonariusze przeglądają telefony, więc Rosjanie o opozycyjnych przekonaniach radzą sobie nawzajem na czatach, by zawczasu usunąć aplikacje, które mogą być uznane za wywrotowe, historię wyszukiwań i wrażliwe rozmowy z komunikatorów internetowych. Warto mieć przy sobie bilet powrotny, nawet jeśli nie zamierza się z niego korzystać, by przekonać przesłuchujących, że to nie ucieczka.
Rosjanie nie mają wielu opcji wyjazdowych. Na wczoraj z petersburskiego lotniska Pułkowo było zaplanowanych 11 rejsów międzynarodowych: trzy do Stambułu, po dwa do Mińska (wyjazd na Białoruś nie jest rozwiązaniem, bo nie gwarantuje ucieczki przed poborem albo represjami) i Duszanbe (Tadżykistan) oraz po jednym do Dubaju, Erywania, Oszu (Kirgistan) i Taszkentu (Uzbekistan). Mieszkańcy dawnej stolicy mogą wybrać pociąg do Helsinek, jedyne połączenie kolejowe łączące Rosję z Unią Europejską, albo autobus do Tallinna. – Przed wojną Lux Express organizował trzy, cztery rejsy dziennie. Teraz obsługujemy siedem, osiem – mówił publicznemu kanałowi ERR Rait Remmel z estońskiej firmy organizującej przewozy autobusowe z Petersburga do Tallinna. Bilety schodzą błyskawicznie i osiągają rekordowe ceny. Niewiele większy wybór mają mieszkańcy Moskwy, którzy na czatach zastanawiają się także nad przekroczeniem granicy lądowej z Gruzją albo Kazachstanem.
Remmel powiedział, że wzrost popytu na bilety nastąpił nie po wybuchu wojny, ale po pierwszych sankcjach. Z Rosji wycofują się kolejne firmy (zapowiedź takiego kroku przez Ikeę wywołała szturm na sklepy koncernu), a władze ograniczają możliwość transferów pieniędzy za granicę.
Choć Kreml zaprzecza, Rosjanie plotkują o zbliżającej się częściowej mobilizacji. W efekcie według serwisu Google Trends słowo „emigracyja” jest wyszukiwane w Rosji dziesięciokrotnie częściej niż w tygodniu poprzedzającym atak na Ukrainę. W pierwszej piątce regionów szukających w internecie informacji na ten temat są Moskwa, Petersburg, obwody leningradzki, murmański i kaliningradzki, rosyjska eksklawa granicząca z Litwą i Polską. Rosjanie, którym udało się wyjechać, skarżą się, że decyzja Visy i MasterCarda o zawieszeniu rosyjskich kart płatniczych dotknie zwłaszcza ich, ponieważ na terenie Rosji przy transakcjach krajowych karty mają wciąż działać.
Media publikują kolejne informacje o znanych ludziach, którzy opuścili Rosję. Szef zamkniętej telewizji Dożd Tichon Dziadko znalazł się w Gruzji razem z urodzoną w tym kraju żoną, również dziennikarką Jekatieriną Kotrikadze. Pochodzenie małżonki mogło mu pomóc w przekroczeniu granicy. Gruzini odmawiają wjazdu wielu pracownikom mediów niezależnych. Z granicy został cofnięty np. Michaił Fiszman, redakcyjny kolega Dziadki i Kotrikadze. Przez gruzińskie media przetacza się dyskusja, czy i których Rosjan wpuszczać do kraju, przez który w 2008 r. też przejechały rosyjskie czołgi.
Takich problemów jak Fiszman nie mają niektórzy oligarchowie. Według nieoficjalnych informacji Michaił Fridman przebywa w Wielkiej Brytanii, a Aleksiej Mordaszow – na Seszelach.