Wczoraj i dziś rozmawiali ministrowie obrony, jutro sekretarz obrony USA spotka się z prezydentem Andrzejem Dudą.

Cieszę się z zaangażowania (Stanów Zjednoczonych – red.) w Sojusz Północnoatlantycki, szczególnie gdy Europa jest w sytuacji krytycznej z powodu koncentracji wojsk rosyjskich – mówił wczoraj Jens Stoltenberg, sekretarz generalny NATO, witając sekretarza obrony USA Lloyda Austina na spotkaniu ministrów obrony 30 państw członkowskich w Brukseli.
Tematem wiodącym była potencjalna agresja Rosji na Ukrainę. Już wcześniej Stoltenberg deklarował, że toczą się rozmowy o długofalowym wzmocnieniu naszego regionu. W ostatnim czasie Amerykanie podjęli decyzję o przysłaniu tylko do Polski prawie 5 tys. żołnierzy, dodatkowy tysiąc został przesunięty do Rumunii, swoją obecność wzmacniają m.in. Niemcy na Litwie w ramach tzw. wysuniętej obecności. Także Brytyjczycy zadeklarowali zwiększenie liczby swoich żołnierzy w Estonii i już przysłali ponad 300 kolejnych nad Bug, by wzmocnić polskie oddziały wzdłuż granicy.
Przed spotkaniem padły także deklaracje o tym, że powstanie kolejna batalionowa grupa bojowa na wschodniej flance. Po Litwie, Łotwie, Estonii i Polsce wojska sojusznicze w sile ok. tysiąca żołnierzy pojawią się najpewniej w Rumunii, Francja już zadeklarowała, że to jej żołnierze mogą stworzyć trzon tej grupy. Wciąż toczą się także rozmowy polsko-francuskie na temat bliższej kooperacji wojskowej. Polacy mieli ruszyć do Sahelu, ale to stanęło pod znakiem zapytania, ponieważ najpewniej w najbliższych dniach Francuzi ogłoszą wycofanie z Mali. Mimo to te pertraktacje trwają i niewykluczone, że niewielka liczba francuskich żołnierzy pojawi się także nad Wisłą.
– Na spotkaniu spodziewam się dalszej presji na wzmacnianie flanki wschodniej – tłumaczy Wojciech Lorenz, analityk ds. bezpieczeństwa z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. – Ustanowienie kolejnej batalionowej grupy w ramach Sojuszu oznacza, że to będzie rozwiązanie na dłuższy czas. Ruch wojsk w ramach postanowień bilateralnych między państwami członkowskimi jest prostszy – łatwiej takie siły przerzucić, ale też łatwiej wycofać – dodaje ekspert.
Choć rozmowy o dalszym wzmacnianiu się toczą, to wczoraj nie podano konkretów. Warto też zaznaczyć, że nie wszyscy sojusznicy podzielają obawy choćby Warszawy i tak np. Węgrzy są nieoficjalnie przez polskich urzędników wojskowych uznawani za hamulcowego wzmacniania wschodniej flanki. Dzisiaj, już tradycyjnie w ostatnim czasie, ministrowie obrony państw Sojuszu spotkają się z przedstawicielami Ukrainy i Gruzji, które pozostają partnerami, ale nie członkami NATO. To oznacza, że nie obejmują ich gwarancje wynikające z art. 5 Traktatu waszyngtońskiego.
Jutro do Polski ma przyjechać amerykański sekretarz obrony Lloyd Austin. Zaplanowane jest spotkanie z prezydentem Andrzejem Dudą i ministrem obrony Mariuszem Błaszczakiem. Sekretarz ma też odwiedzić amerykańskich żołnierzy, nie wiadomo jeszcze, czy będzie to w Powidzu, gdzie powstają magazyny sprzętu dla armii amerykańskiej, tzw. APS, czy być może w okolicach Nowej Dęby, gdzie przebywa większość przerzuconych ostatnio do Polski Amerykanów. W sumie w przyszłym tygodniu w Polsce będzie przebywać ok. 10 tys. wojsk sojuszników z NATO, z czego ok. 90 proc. stanowią Amerykanie.