Z punktu widzenia polskich interesów istotniejsze od wizyty komisarza w Warszawie będą negocjacje w sprawie Krajowego Planu Odbudowy, na które dzisiaj do Brukseli udadzą się minister funduszy Grzegorz Puda wraz ze swoim zastępcą Waldemarem Budą. Od zapisów dotyczących praworządności, jakie mają zaproponować ministrowie, będzie zależało, czy Komisja Europejska zdecyduje się odmrozić miliardy wsparcia z Funduszu Odbudowy. Łącznie Polska ma z niego dostać co najmniej 36 mld euro, ale teraz ważą się losy zaliczki w wysokości 4,7 mld euro, którą KE może wypłacić jedynie do końca roku.
Natomiast Reynders, który dzisiaj przyjeżdża do Warszawy z dwudniową wizytą, nie ma co prawda mandatu do negocjowania KPO, ale jej przebieg może wpłynąć na podniesienie lub – co mniej jednak prawdopodobne – obniżenie temperatury sporu. Wizyta belgijskiego komisarza, pierwsza w Polsce, była planowana od co najmniej półtora miesiąca i wpisuje się w tournée, jakie odbywa on po europejskich stolicach w związku z drugim raportem o praworządności w krajach członkowskich. Informację o tym, że Zbigniew Ziobro zgodził się spotkać z Reyndersem, przekazało DGP dobrze poinformowane źródło, ale oficjalnie do zamknięcia tego wydania resort sprawiedliwości nie potwierdził tych doniesień.
Z komisarzem mają się spotkać także marszałek Senatu Tomasz Grodzki, minister ds. europejskich Konrad Szymański oraz prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś. Spotkanie z Banasiem stanowi niejako odpowiedź na list, jaki szef NIK skierował do Reyndersa. Jak ustaliliśmy, prezes NIK próbował zainteresować swoją sytuacją innych unijnych komisarzy. W swoich pismach wskazywał na próbę podważenia niezawisłości jego urzędu i presję na niego i jego rodzinę. Wiceprzewodnicząca KE Věra Jourová, podobnie jak Reynders także odpowiedzialna za praworządność, nie chciała się jednak spotkać z Banasiem w czasie swojej wizyty w Polsce na przełomie sierpnia i września. Reynders weźmie również udział w dzisiejszym posiedzeniu połączonych komisji sejmowych (sprawiedliwości oraz spraw UE), gdzie przedstawi wyniki drugiego raportu o stanie praworządności w krajach członkowskich.
Z kolei Puda i Buda pojadą z finalnymi propozycjami kompromisu, które mają odblokować KPO. Jak słyszymy, Bruksela nie zmieniła trzech warunków, które publicznie postawiła w październiku przewodnicząca KE Ursula von der Leyen. Chodzi o zobowiązanie do zlikwidowania Izby Dyscyplinarnej w Sądzie Najwyższym, rozpoczęcie procesu przywracania usuniętych sędziów do pracy oraz zapowiedź reformy systemu dyscyplinowania sędziów. – Ona po to zadeklarowała to publicznie, by nie musiała ustępować ani polskiemu rządowi, ani Parlamentowi Europejskiemu – podkreśla rozmówca, nawiązując do listu szefów pięciu grup politycznych w izbie skierowanego do von der Leyen w poniedziałek. W piśmie zaapelowali oni, by KE nie przyjmowała polskiego planu bez konkretnych reform. Polskie KPO mają odblokować realne działania, a nie jedynie ich zapowiedzi. KE swoich warunków jednak nie zmieni, ani dla eurodeputowanych, ani dla polskich ministrów.
Jak słyszymy w Brukseli, w ostatnich tygodniach negocjacje intensywnie toczyły się na szczeblu technicznym, chociaż – co podkreślała Platforma Obywatelska – na poziomie politycznym praktycznie ustały. Polska strona miała „inaczej rozumieć” rekomendacje dotyczące praworządności zapisane w ramach tzw. semestru europejskiego, cyklicznego przeglądu polityk gospodarczych krajów członkowskich, który robi KE, a który stanowił punkt wyjścia do przygotowywania planów odbudowy dla europejskich stolic. Chociaż Puda mówił PAP, że przygotowane propozycje to ostateczna wersja zapisów, to dzisiejsze rozmowy niekoniecznie muszą przynieść przełom. Jeśli się nie uda, nadal pozostanie drobny margines czasowy. Plan muszą jeszcze przegłosować ministrowie gospodarki i finansów krajów członkowskich, a ci spotkają się w tym roku po raz ostatni 7 grudnia. Według źródła UE jeśli będzie potrzeba, mogą zebrać się jeszcze raz na dodatkowe posiedzenie przed końcem roku.
Bruksela jest gotowa odblokować polski plan, ale nasi rozmówcy w KE biorą pod uwagę, że ze względu na sytuację wewnętrzną w polskim rządzie i silną opozycję Ziobry wobec Brukseli warunki postawione przez von der Leyen mogą okazać się zaporowe. Spotkanie ministra sprawiedliwości z komisarzem może podnieść temperaturę sporu, zwłaszcza że obaj są zwolennikami twardego kursu. Reynders był niedawno w Budapeszcie, gdzie rozmawiał z minister sprawiedliwości Judit Vargą. Ale na Węgrzech resort sprawiedliwości reprezentuje i realizuje w pełni politykę premiera, w Polsce – wręcz przeciwnie.