Niespodzianka nad Balatonem: zjednoczoną opozycję w przyszłorocznych wyborach poprowadzi burmistrz niewielkiego miasta Hódmezővásárhely. Tak zdecydowali Węgrzy w prawyborach

Péter Márki-Zay pokonał Klárę Dobrev w wyścigu o funkcję kandydata węgierskiej opozycji na premiera o 90 tys. głosów i to on ma rzucić w przyszłym roku wyzwanie Viktorowi Orbánowi. To ogromna niespodzianka.
Aby wyłonić wspólnego lidera, potrzebna była druga tura opozycyjnych prawyborów. Sześć partii jeszcze w ubiegłym roku podpisało porozumienie, którego celem jest wspólny start w wyborach i pokonanie rządzącej koalicji Fideszu z Chrześcijańsko-Demokratyczną Partią Ludową (KDNP). Trzy tygodnie temu wyłoniono kandydatów opozycji w 106 okręgach jednomandatowych, a pierwszą turę wyborów kandydata na premiera zdecydowanie wygrała Dobrev. Już wtedy ogromnym zaskoczeniem było trzecie miejsce Pétera Márki-Zaya, burmistrza miasta Hódmezővásárhely, który zepchnął z podium niemal pewnego kandydata do drugiej tury, lidera Jobbiku Pétera Jakaba.
Między Dobrev a Márki-Zayem znalazł się burmistrz Budapesztu Gergely Karácsony i cała trójka trafiła do drugiej tury. Zgodnie z sondażami to Márki-Zay daje największe szanse na pokonanie bloku Fidesz-KDNP. Karácsony nerwowo reagował na tego typu badania. Najpierw ogłosił, że nie zamierza rezygnować ze startu pod wpływem sondażu przeprowadzonego na małej próbie, aby nazajutrz ogłosić, że jednak się wycofuje i apeluje o wsparcie Márki-Zaya. Na jego decyzję najpewniej miało wpływ oświadczenie partii Momentum, której liderzy zaapelowali o poparcie burmistrza Hódmezővásárhely. Z najbardziej spektakularnym apelem wystąpiło kierownictwo socjalistów, którzy, w imię rozsądku, niespodziewanie poparli konserwatystę, a nie liberalną Dobrev.
O Márki-Zayu opinia publiczna na Węgrzech usłyszała po raz pierwszy w lutym 2018 r., kiedy pokonał w samorządowych wyborach uzupełniających kandydata Fidesz-KDNP i z poparciem 57,3 proc. głosów został burmistrzem liczącej 44 tys. mieszkańców miejscowości. Już wtedy był popierany przez wszystkie ugrupowania opozycji, choć mocno podkreślał swoją niezależność. W maju 2022 r. doktor historii skończy 50 lat. Ma siedmioro dzieci, najstarszy Ferenc ma 25 lat, najmłodszy Pál – 12. Włada pięcioma językami, w tym trzema na poziomie zaawansowanym. Mieszkał w Kanadzie i USA. W listopadzie 2018 r. założył ruch społeczny Węgry dla Wszystkich (MMM), który jednak nie przeobraził się w partię polityczną.
Kiedy w grudniu 2018 r. wybuchły protesty przeciwko zmianom w kodeksie pracy, Márki-Zay przemawiał na wiecach jako jedyny polityk bezpartyjny. Szybko zyskiwał popularność, chociaż nie na tyle, by zaczęto go postrzegać jako kandydata na lidera opozycji. Do dzisiaj nie ma politycznego zaplecza, a MMM uzyskał w parlamentarnej części prawyborów jedynie jeden mandat na 106 – jego własny. Sam Márki-Zay deklarował, że po wyborach w 2022 r. przystąpi do klubu parlamentarnego partii Dialog, jednym z liderów której jest Gergely Karácsony. Teraz to właśnie on, człowiek bez zaplecza, będzie lokomotywą zjednoczonej opozycji w walce o odsunięcie od władzy Orbána po 12 latach nieprzerwanych rządów.
Márki-Zay będzie trudnym przeciwnikiem, bo sam mówi o sobie, że jest konserwatystą i wskazuje, że wiara jest dla niego istotną częścią życia. Jest też ciekawym kandydatem dla wyborców niezdecydowanych, którzy, biorąc pod uwagę wyrównane sondaże, mogą rozstrzygnąć o wyniku wyborów. Ostatni sondaż instytutu Medián daje opozycji nieznaczną przewagę nad Fideszem (47 do 44 proc.).
To kandydat z prowincji, konserwatywny, stojący na czele dużej rodziny, większej nawet niż Viktor Orbán. Nie jest liberałem i nie można go oskarżyć o błędy polityczne lat 2002–2010. Paradoksalnie jego ekspresja w czasie debat przedwyborczych i umiejętności retoryczne przypominają nieco postawę Orbána. Kiedy media rządowe zaczęły wspierać Klárę Dobrev (gdyby wygrała prawybory, łatwiej byłoby w nią uderzać jako w liberałkę), Márki-Zay powiedział, że głosowanie na nią będzie oznaczać wsparcie Orbána, a także, że zwolennicy Dobrev to zdrajcy.
Chociaż natychmiast za to przeprosił, niesmak pozostał. Brak doświadczenia politycznego może skutkować podatnością na nieprzemyślane oświadczenia także w przyszłości. Dobrev natychmiast pogratulowała w niedzielny wieczór burmistrzowi Hódmezővásárheliemu zwycięstwa w prawyborach, ale jej wyborcy będą uważnie przyglądać się sytuacji. Jeszcze przed drugą turą na łamach „Magyar Hang” zastanawiano się, czy Márki-Zay nie będzie próbował stworzyć własnej frakcji po wyborach, czego formalnie zrobić nie może, bo nie przewiduje tego umowa opozycji. Autorzy artykułu argumentowali, że cała polityka Márki-Zaya od pewnego czasu idzie w kierunku budowy własnych struktur.
Propaganda rządowa nie sformułowała jak dotychczas wymierzonej w niego narracji. Cała siła idzie na razie w udowodnienie, że Márki-Zaya łączy układ ze skompromitowanym ekspremierem Ferencem Gyurcsányem (prywatnie mężem Dobrev) i w przypadku wygranej opozycji to Gyurcsány powróci na fotel szefa rządu. Teraz Márki-Zay musi zjednoczyć opozycję po tym, jak w ciągu tygodnia kampanii prawyborczej zdążył ją mocno podzielić. Drugie zadanie, równie ważne, to przygotowanie przekazu dla wyborców nieopozycyjnych albo nawet głosujących dotychczas na Fidesz. Na razie znamy tylko dwa filary programu kandydata na premiera: nowa konstytucja i natychmiastowe rozliczenie Fideszu za jego politykę po 2010 r.
Pozostaje otwarte pytanie, czy konserwatywne poglądy Márki-Zaya przełożą się na jakieś propozycje światopoglądowe, dotyczące praw społeczności LGBT czy liberalnego na Węgrzech prawa aborcyjnego. Na razie polityka nad Balatonem znalazła się w stanie szoku i niedowierzania. Niezależność Márki-Zaya może być jego atutem, o ile będzie on w stanie zapanować nad emocjami i otoczyć się na tyle dobrymi doradcami, by skoordynować kampanię opozycji, dość eklektycznej, bo składającej się z szerokiego spektrum partii od socjalistów do łagodniejszego, choć wciąż prawicowego Jobbiku. ©℗
Péter Márki-Zay to dla Fideszu groźny rywal, bo może powalczyć o konserwatywny elektorat