Jedną z najważniejszych placówek dyplomatycznych w Kabulu jest teraz ambasada Kataru.

Zarządzanie kryzysem w Afganistanie jest dyplomatycznym sukcesem władz niewielkiego emiratu. – Żaden kraj nie zrobił więcej niż Katar – mówił niedawno sekretarz stanu USA Antony Blinken. W towarzystwie szefa Pentagonu Lloyda Austina udał się do Ad-Dauhy, by osobiście podziękować jego przywódcom za zaangażowanie. Wcześniej na podobny ruch zdecydowali się Brytyjczycy, którzy do stolicy Kataru wysłali szefa dyplomacji Dominica Raaba.
Księstwo odegrało kluczową rolę w sierpniowej ewakuacji z Afganistanu. Dla niemal połowy spośród 120 tys. transportowanych przez USA osób, to właśnie lotnisko Al Udeid w Ad-Dausze było miejscem tranzytu. Państwo od 10 lat zaangażowane jest zresztą w mediacje między USA a talibami, które ówczesnej administracji prezydenta Baracka Obamy były niezbędne do zakończenia przedłużającej się wojny. Ad-Dauha została gospodarzem rozmów pokojowych, dzięki czemu talibowie w 2013 r. otworzyli tam swoje stałe biuro polityczne.
Emirat wspierał USA i utrzymywał na swoim terytorium największą amerykańską bazę wojskową na Bliskim Wschodzie. Zapewniając polityczne schronienie przywódcom talibów, zaczął jednak pełnić podwójną funkcję. Niektórzy obserwatorzy oskarżają Katar o podżeganie do międzynarodowego terroryzmu. Argumentują również, że bez wsparcia księstwa talibowie nie byliby w stanie odzyskać władzy w Afganistanie.
To właśnie w katarskiej stolicy przez ostatnie lata talibscy przywódcy odbywali spotkania z politykami z całego świata i pracowali nad planem przejęcia kontroli nad Afganistanem. Katarska stacja telewizyjna Al-Dżazira była dla radykałów platformą, dzięki której mogli ze swoim przekazem docierać do opinii publicznej. Stacja transmitowała nawet niedawne wejście do pałacu prezydenckiego w Kabulu. Katar jest także wymieniany wśród państw, które wspierają organizację finansowo.
Po przejęciu kontroli nad Kabulem władze emiratu szybko zaoferowały bojownikom dalsze wsparcie. Do pomocy w przywróceniu prac na lotnisku w stolicy Afganistanu wysłały swój zespół techniczny, a z Ad-Dauhy do Kandaharu przetransportowały mułłę Abdula Ghaniego Baradara, który w nowym rządzie ma pełnić funkcję zastępcy przywódcy kraju. Baradar zaledwie trzy lata temu został zwolniony z więzienia w Pakistanie, gdzie został zatrzymany w 2010 r. przez pakistański wywiad współpracujący z amerykańską agencją CIA.
Po raz kolejny emirat chce także pośredniczyć w negocjacjach. Jego ambicje wykraczają jednak poza rozmowy między USA a talibami. Katar, który w przeszłości był bardzo zależny od Arabii Saudyjskiej, chce wzmocnić swoją pozycję i przedstawiać się jako niezależny mediator dla państw regionu. Dlatego to właśnie minister spraw zagranicznych Kataru Muhammad ibn Abdulrahman Al Thani był pierwszym politykiem wysokiego szczebla, który odwiedził stolicę Afganistanu po przejęciu władzy przez talibów. Szef dyplomacji spotkał się w ubiegłą niedzielę z pełniącym obowiązki premiera mułłą Muhammadem Hassanem Akhundem, a także przedstawicielami obalonych elit – byłym prezydentem Hamidem Karzajem i przewodniczącym Rady Pojednania Narodowego Abdullahem Abdullahem. Celem wizyty miało być zachęcenie obu stron do zaangażowania się w rozmowy pojednawcze.
Talibowie nie są zresztą jedyną grupą radykałów, z którymi kontakty utrzymują władze emiratu. Na liście tej znajduje się także Bractwo Muzułmańskie. Kiedy w 2011 r. po rewolucji w Egipcie obalona została dyktatura Husniego Mubaraka, Ad-Dauha poparła zwycięstwo wyborcze Bractwa i jego odrodzenie w innych częściach świata arabskiego. Władze Kataru zobowiązały się wówczas do bezpośredniej pomocy w postaci dotacji, obligacji i pożyczek dla Egiptu w wysokości ponad 8 mld dol.
Właśnie dlatego Arabia Saudyjska wraz ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, Bahrajnem oraz Egiptem oskarżyły Katar o wspieranie terroryzmu. W 2017 r. emirat znalazł się w regionalnej izolacji. Państwa te nałożyły na Katar embargo obejmujące podróże i handel. Żądały zerwania relacji z islamistami oraz zamknięcia telewizji Al-Dżazira. Blokadę pierwotnie poparł prezydent Donald Trump. Zdanie zmienił, kiedy doszedł do wniosku, że potrzebuje pośrednictwa Kataru w kontaktach z talibami. Embargo zniesiono w styczniu tego roku.
Podobnie jak Egipt za rządów Bractwa, kontrolowany przez radykałów Afganistan także będzie mógł liczyć na wsparcie finansowe Kataru. Jego władze zdążyły już zasygnalizować chęć wniesienia znacznego wkładu do budżetu talibów i aktywizacji pogrążonej w kryzysie gospodarki afgańskiej. – Pomoc humanitarna powinna być niezależna od jakiegokolwiek postępu politycznego – mówił minister spraw zagranicznych Kataru.
Pomoc talibom jest dla władz emiratu opłacalna. – Dzięki bliskim stosunkom z talibami Katar stał się bramą dla mocarstw w regionie, które dążą do utrzymywania dobrych stosunków z nowymi władzami Afganistanu – napisano w raporcie opublikowanym przez turecką państwową agencję Anadolu. – Pomoże to Ad-Dausze w zwiększeniu swoich wpływów jako kluczowego gracza politycznego w regionie – dodano. A jeśli talibom uda się zdobyć kapitał polityczny, Katar będzie mógł także rozszerzyć swoje wpływy poza Bliski Wschód do państw Azji Centralnej.