NATO zrobi wszystko, aby wesprzeć rząd Afganistanu - powiedział w piątek sekretarz generalny Sojuszu Jens Stoltenberg, po spotkaniu w Brukseli ambasadorów państw NATO. Niemcy, Dania, Finlandia, Norwegia ewakuują przynajmniej część personelu dyplomatycznego z Kabulu.

"Sojusznicy z NATO są bardzo zaniepokojeni skalą przemocy spowodowanej przez ofensywę talibów, zwłaszcza atakami na cywilów, celowanymi zabójstwami i informacjami o innych poważnych formach łamania praw człowieka" - oznajmił w komunikacie Stoltenberg.

Zapowiedział też, że kraje Sojuszu "dostosują" swoją reprezentację dyplomatyczną do sytuacji w Afganistanie.

Rząd Finlandii poinformował, że ewakuuje około 130 osób ze swej ambasady w Kabulu. Dania zapowiedziała tymczasowe zamknięcie swej ambasady i wycofanie wszystkich pracowników placówek dyplomatycznych. Norwegia również zamknie ambasadę w Kabulu i ściągnie do kraju jej pracowników z rodzinami. Minister spraw zagranicznych Niemiec Heiko Maas powiedział, że działalność niemieckiej ambasady będzie "ograniczona do absolutnego, koniecznego minimum", a jej personel zostanie zredukowany.

Resort spraw zagranicznych Francji powtórzył wezwanie do wszystkich francuskich obywateli, by natychmiast opuścili Afganistan.

Pałac Elizejski zapowiedział, że Francja podejmie wszelkie wysiłki, aby przyjąć Afgańczyków, którzy są teraz zagrożeni ze względu ze swe zaangażowanie w walkę o prawa człowieka. Od lipca afgańscy nielegalni imigranci nie są deportowani ze względu na sytuację w ich kraju.

Ministerstwo obrony Hiszpanii poinformowało, że "tak szybko jak to możliwe" ewakuuje z Afganistanu lokalnych tłumaczy, którzy pracowali dla Hiszpanów.

W związku z sytuacją w Afganistanie premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson zwołał na piątek nadzwyczajne posiedzenie rządowej komisji bezpieczeństwa.

Talibowie zajęli już blisko połowę stolic afgańskich prowincji i atakują obecnie miasto Pol-i Alam, stolicę prowincji Logar, leżące zaledwie 80 km na południe od Kabulu.

Prowadzone w Katarze rozmowy pokojowe między afgańskim rządem a talibami utknęły w martwym punkcie, gdy przedstawiciele państw europejskich, azjatyckich i USA oznajmili, że nie uznają żadnego rządu powołanego w Afganistanie przy użyciu siły. Portal Axios pisze, że rozwój sytuacji w Afganistanie sprawił, że naciski Waszyngtonu na kontynuowanie tych negocjacji "stały się kpina z procesu pokojowego".

Pentagon poinformował wcześniej, że w ciągu 48 godzin wyśle dodatkowe 3 tys. żołnierzy, żeby pomogli w ewakuacji ambasady USA. Władze brytyjskie przekazały, że wyślą około 600 żołnierzy, by pomóc swoim obywatelom opuścić Afganistan. Kanada zapowiedziała, że rozmieści siły specjalne w Kabulu, żeby ewakuować swych dyplomatów. Placówki organizacji pomocowych powiadomiły, że również ewakuują swój personel.

Przedstawiciel Pentagonu, który rozmawiał z Axios, powiedział: "Nie powinniśmy ignorować faktu, że obecna misja żołnierzy USA - wycofywanie się i ewakuacja (personelu) - ma zły wpływ na ich morale, wielu z nich odbiera ją jako niehonorową".

Administracja USA zasłania się tym, że amerykańska opinia publiczna w znakomitej większości popiera decyzję o wyjściu z Afganistanu - przypomina Axios.

Wpływowy republikański senator Lindsay Graham wystosował list do Pentagonu, w którym pyta, czy resort podtrzymuje swą ocenę sytuacji przedstawioną Kongresowi w czerwcu, zgodnie z którą wycofanie wojsk z Afganistanu stwarza tylko minimalne ryzyko, iż kraj ten stanie się bastionem organizacji terrorystycznych.

Od 6 sierpnia bojownicy talibscy, walczący z afgańskim rządem oraz dążący do narzucenia surowej wersji rządów islamskich (szariatu), przejęli kontrolę nad blisko dwiema trzecimi kraju.