Liczba więźniów politycznych reżimu Łukaszenki wzrosła do 529 osób. Litwa nadała Swiatłanie Cichanouskiej status dyplomatyczny.

Przed rokiem był najpopularniejszym spośród polityków zamierzających rzucić wyzwanie Alaksandrowi Łukaszence w sierpniowych wyborach prezydenckich, wczoraj został skazany na 14 lat kolonii karnej i grzywnę w wysokości 145 tys. rubli białoruskich (218 tys. zł). Dodatkowo komornik ma ściągnąć 47 mln rubli (71 mln zł), które Wiktar Babaryka miał pozyskać w wyniku przestępstwa. To najwyższy wyrok w sprawie politycznej w historii niepodległej Białorusi. Prokurator Siarhiej Hirhiel żądał 15 lat.
Sprawę rozpatrywał od razu sędzia Sądu Najwyższego Ihar Lubawicki. Dlatego Babaryka, który przez 20 lat kierował należącym do rosyjskiego Gazpromu Biełgazprombankiem, nie ma nawet prawa do złożenia apelacji. Bankier, który zasłynął także jako mecenas sztuki, został oskarżony o branie łapówek i pranie pieniędzy w czasach, gdy kierował jedną z najważniejszych białoruskich instytucji finansowych. Jednak zarzuty postawiono mu dopiero wówczas, gdy zgłosił ambicje prezydenckie i okazało się, że Białorusini chętnie podpisują się na jego listach poparcia. Zatrzymano go 18 czerwca 2020 r. i uniemożliwiono start w wyborach. Babaryka nie przyznał się do winy.
Co innego jego współpracownicy, którzy w zamian za niższe wyroki poszli na współpracę ze śledczymi. Sześciu menedżerów otrzymało kary od trzech do sześciu i pół roku pozbawienia wolności. Siódmy – pięć lat tzw. domowej chemii, czyli kary odbywanej w miejscu zamieszkania z prawem jego opuszczania tylko na czas pracy zarobkowej.
Na ogłoszenie wyroku przyszli dyplomaci z Austrii, Francji, Wielkiej Brytanii oraz przedstawicielstwa Komisji Europejskiej, a także liczni sympatycy Babaryki. Nie wszystkich wpuszczono na salę; milicja zatrzymała dwie osoby. „Dlaczego cudzoziemcy przyszli właśnie na ten proces? Dlaczego białoruscy złodzieje i łapówkarze martwią «demokratów» z UE bardziej niż właśni obywatele?” – oburzał się niepodpisany propagandysta z prezydenckiej gazety „SB. Biełaruś siegodnia”.
– Kiedyś będzie nam trudno wytłumaczyć wnukom, że to się naprawdę działo. Ale Wiktar mówił, że państwo będzie potrzebować dobrego menedżera i wiem, że przyjdzie czas, kiedy taki menedżer pomoże nam odbudować kraj – skomentowała liderka opozycji Swiatłana Cichanouska.
– Kategorycznie odrzucam oskarżenie i sądzę, że cała sprawa karna miała na celu nie wykrycie realnego przestępstwa, ale moją dyskredytację jako prawdziwego konkurenta ówczesnego prezydenta Republiki Białorusi – mówił Babaryka w mowie końcowej. Opozycja i większość państw zachodnich nie uznały wyboru Łukaszenki na szóstą kadencję, wskazując, że wybory zostały sfałszowane.
Tymczasem obrońcy praw człowieka z najważniejszej tego typu organizacji „Wiosna” podsumowali represje z czerwca. W tym czasie na Białorusi zatrzymano z przyczyn politycznych 246 osób, o 26 proc. mniej niż w maju i o 19 proc. mniej niż w kwietniu. W ten sposób w sumie od dnia wyborów obrońcy praw człowieka zarejestrowali 35,5 tys. przypadków takich zatrzymań. Według stanu na 1 lipca „Wiosna” wie o 1332 osobach figurujących w różnym charakterze w sprawach karnych. 807 z nich siedzi w aresztach i obozach (o 118 więcej niż w maju), z czego 529 (o 59 więcej niż w maju) zostało uznanych za więźniów politycznych. Przed skazaniem Babaryki najgłośniejszy był wyrok na lidera Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji Pawła Siewiaryńca, który w maju dostał siedem lat pozbawienia wolności.
– Dla Wiktara i tysięcy niewinnych ludzi w więzieniach nadzwyczaj ważna jest nadzieja w naszych sercach. W imię tej nadziei nie poszedł na układ z reżimem. On jak dawniej wierzy w nas. Ale czy my wierzymy w samych siebie? Wiktar Babaryka siedzi w więzieniu już od roku. I tylko od nas zależy, czy ten rok zmieni się w 14 lat – komentowała Swiatłana Cichanouska, której biuru w poniedziałek władze w Wilnie przyznały status dyplomatyczny. „Demokratyczna wola Białorusinów została uznana de facto przez Litwę” – napisał szef MSZ tego kraju Gabrielius Landsbergis. Wilno jako pierwsze uznało Cichanouską jako faktyczną reprezentantkę Białorusi, choć nie poszło za tym oficjalne uznanie za głowę państwa. Głównie dlatego, że sama Cichanouska nie poszła na taki krok.