Na państwową listę oligarchów może trafić kilkadziesiąt albo nawet kilkaset osób. Nad popieranym przez prezydenta projektem ustawy w tej sprawie popracują teraz parlamentarzyści.

Ukraiński parlament przyjął w czwartek w pierwszym czytaniu ustawę regulującą status oligarchy. Osobom, które zostaną uwzględnione na liście, przepisy mają ograniczyć możliwość wpływania na politykę i udziału w prywatyzacjach majątku państwowego. Dezoligarchizacja była elementem programu wyborczego Wołodymyra Zełenskiego w 2019 r. i prezydenckiej partii Sługi Narodu.
Zgodnie z projektem państwo ukraińskie uzna za oligarchę ludzi, którzy spełniają przynajmniej trzy z czterech warunków: biorą udział w życiu politycznym, mają znaczny wpływ na media, są właścicielami lub końcowymi beneficjentami spółek posiadających monopol w sferze gospodarki oraz wartość ich aktywów przekracza milionkrotność minimum egzystencji osoby zdolnej do pracy wyliczanego na początek każdego roku. W 2021 r. byłoby to 2,4 mld hrywien, czyli 330 mln zł. Samo kryterium majątkowe spełnia więc cała pierwsza setka najbogatszych według ukraińskiego wydania magazynu „Forbes”. Majątek ostatniego na liście Top 100 Ołeksandra Słobodiana został oszacowany na 125 mln dol. Decyzję o wpisie do rejestru oligarchów podejmowałaby Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RNBO) na wniosek rządu, członka RNBO, służb specjalnych, banku centralnego lub komitetu antymonopolowego. Deklarowany cel aktu prawnego został zawarty w jego tytule: Ustawa o zapobieganiu zagrożeniom bezpieczeństwa narodowego powiązanym z nadmiernym wpływem osób, które mają duże znaczenie ekonomiczne lub polityczne w życiu społecznym.
Osoby, które znajdą się na liście oligarchów, nie będą mogły bezpośrednio ani przez pośredników finansować partii politycznych, uczestniczyć w procesie prywatyzacji majątku państwowego poza mniejszymi transakcjami, a urzędnicy władzy centralnej i lokalnej będą musieli deklarować jakiekolwiek kontakty z nimi. Zełenski mówił też, że będzie chciał przeprowadzić w tej sprawie referendum, co – biorąc pod uwagę negatywne nastawienie Ukraińców do wielkiego biznesu – najprawdopodobniej zakończyłoby się sukcesem zwolenników zmian, a co za tym idzie – prezydenta i rządu Sługi Narodu. Do tego jednak jeszcze daleka droga, ponieważ nad projektem będą teraz pracować komisje parlamentarne i nie wiadomo, czy nie wróci do Rady Najwyższej rozwodniony, biorąc pod uwagę, jak duży wpływ na poszczególne grupy posłów największego klubu parlamentarnego mają oligarchowie, zwłaszcza Rinat Achmetow i Ihor Kołomojski. Pytanie też, na ile państwo będzie potrafiło wyegzekwować np. zakaz finansowania partii politycznych.
Przed Zełenskim dezoligarchizację zapowiadało dwóch prezydentów: Wiktor Juszczenko (2005–2010) i Petro Poroszenko (2014–2021). Ten pierwszy nie miał jednak wystarczającego zaplecza parlamentarnego, by forsować jakiekolwiek ambitne reformy, a ten drugi prowadził najwyżej punktowe działania wymierzone w konkretnych oligarchów, jednak nie doprowadziło to do zmiany systemu, który ukształtował się jeszcze w czasach Łeonida Kuczmy (1994–2004). Poroszence udało się za to ograniczyć wpływ wielkiego biznesu na krajową energetykę i oczyścić system bankowy, co zresztą doprowadziło do eskalacji konfliktu z Kołomojskim, któremu państwo znacjonalizowało PrywatBank, najważniejszą instytucję finansową w kraju. W efekcie Kołomojski zainwestował w kampanię wyborczą Zełenskiego, jednak po jego dojściu do władzy także ich wzajemne relacje mocno się ochłodziły. Również dlatego, że Zełenski nie miał zamiaru zwracać banku dnieprowskiemu oligarsze.
Dzisiaj Kołomojski w swoim stylu deklaruje, że jest moralnie gotowy do nowych przepisów. – Nie chciałbym oczywiście okazać się białym krukiem i znaleźć się w tym rejestrze sam. Ale ogólnie rzecz biorąc, już się przyzwyczaiłem, że de facto nazywają mnie oligarchą. A teraz oficjalnie wpiszą na listę. Garnitur sobie uszyję i umieszczę na nim gwiazdę „Oligarcha” – mówił Radiu Swoboda. Oburzenie nowym projektem wyraził za to Wadym Nowynski, oligarcha powiązany z prorosyjską opozycją. – To całkowicie szkodliwa ustawa. Zgodnie z konstytucją wszyscy obywatele mają równe prawa i obowiązki – powiedział Swobodzie. Zełenskiego potępiła też Solidarność Europejska Poroszenki, również wywodzącego się z wielkiego biznesu. „Projekt ma na celu zagarnięcie władzy poprzez nadanie Zełenskiemu dyktatorskich pełnomocnictw pozakonstytucyjnych” – napisała służba prasowa prozachodniej partii w komentarzu dla „Ukrajinśkiej prawdy” i dodała, że przepisy są wymierzone osobiście w Poroszenkę.
Nie wiadomo, czy posłowie nie rozwodnią ustawy w komisjach