Na wczorajszy wieczór zaplanowano pierwsze spotkanie sekretarza stanu USA Anthony’ego Blinkena z jego rosyjskim odpowiednikiem Siergiejem Ławrowem. Rozmowy obu ministrów to element konsultacji przed planowanym szczytem prezydentów obu państw. Jego termin ani miejsce nie zostały jeszcze ustalone, ale w grę wchodzi czerwiec i któraś z europejskich stolic. Joe Biden ma wówczas przybyć na Stary Kontynent, by wziąć udział w szczytach G7 w Kornwalii i NATO w Brukseli. Biały Dom dał do zrozumienia, że program wizyty może zostać rozszerzony.
Spotkanie Blinkena z Ławrowem miało się odbyć już po zamknięciu tego wydania DGP w islandzkim Reykjavíku na marginesie szczytu Rady Arktycznej, w której skład obok Rosji i Stanów Zjednoczonych wchodzą też Dania, Finlandia, Islandia, Kanada, Norwegia i Szwecja. W normalnych warunkach już konferencja tego gremium byłaby dyplomatyczną wiadomością dnia, zważywszy na wyzwania związane z globalnym ociepleniem, topniejącymi lodami Arktyki i sporami między państwami rady o podział wód terytorialnych i wyłącznych stref ekonomicznych. Tym razem jednak, biorąc pod uwagę wzrost napięcia między Rosją a Zachodem, za najważniejsze wydarzenie spotkania ministrów uznano właśnie dwustronną rozmowę Blinkena z Ławrowem.
Amerykanów niepokoi nagromadzenie rosyjskich wojsk wzdłuż granicy z Ukrainą i na anektowanym w 2014 r. Krymie (choć w ostatnich tygodniach Rosja wycofała stamtąd część oddziałów), budowa gazociągu Nord Stream 2 do Niemiec, powtarzające się regularnie ataki cybernetyczne i tradycyjne (jak eksplozja w czeskich Vrběticach), których ślady prowadzą do Rosji, a także ingerencje Kremla w wybory na Zachodzie oraz sytuacja z prawami człowieka nad Wołgą ze szczególnym uwzględnieniem uwięzienia lidera opozycji Aleksieja Nawalnego. Rosja piórem byłego prezydenta Dmitrija Miedwiediewa nakreśliła własne oczekiwania: uznanie jej za równorzędnego partnera Waszyngtonu w rozmowach o sprawach globalnych oraz wolna ręka co do relacji z byłymi republikami radzieckimi z Ukrainą na czele. Wszystkie te tematy miałyby zostać poruszone podczas spotkań szefów dyplomacji i prezydentów Joego Bidena i Władimira Putina.
– Prezydent Biden powiedział, że chcielibyśmy mieć bardziej stabilne i przewidywalne relacje z Rosją. Stawiamy jednak sprawę jasno. Jeśli Rosja zamierza podejmować agresywne działania wymierzone w interesy nasze, naszych sojuszników i partnerów, odpowiemy nie po to, by szukać konfliktu lub jego eskalacji, ale dlatego, że nie możemy na tego typu wyzwania pozwalać – mówił Biden we wtorek po spotkaniu z minister spraw zagranicznych Islandii Guðlaugurem Þórem Þórðarsonem. – Czasem słyszymy właściwe słowa o tym, jak ważna jest przewidywalność i stabilność w naszych relacjach. Ale nie mamy już złudzeń, jeśli chodzi o relacje z USA i – co oczywiste – o żadnym resecie 2.0 nie może być obecnie mowy – deklarował zastępca Ławrowa Siergiej Riabkow we wtorkowej rozmowie z agencją RBK. – Wzywamy Amerykanów do rezygnacji z prób naciskania na Moskwę. Amerykańska administracja niczego w ten sposób nie osiągnie – dodawał.
Jeśli spotkanie Bidena z Putinem dojdzie do skutku, będzie pierwszym takim szczytem od 2018 r., gdy w Helsinkach z rosyjskim przywódcą spotkał się Donald Trump. Tamte rozmowy wzbudziły ogromne kontrowersje w Stanach Zjednoczonych, ponieważ republikański prezydent nie chciał ujawnić szczegółów spotkania współpracownikom. Stolica Finlandii także obecnie jest wymieniana jako jedno z możliwych miejsc kolejnego szczytu. Poza Helsinkami w zagranicznej prasie wymieniano też kandydatury Belgradu, Bratysławy, Genewy, Pragi, Reykjavíku i Wiednia. Z tej listy wypadły już na pewno Czechy ze względu na ich ostry konflikt dyplomatyczny z Moskwą po ujawnieniu roli, jaką odegrały rosyjskie wojskowe służby specjalne w wysadzeniu magazynów z bronią we Vrběticach w 2014 r., w wyniku czego zginęło dwóch Czechów.