Komisja Europejska prowadzi już negocjacje handlowe, by kupić więcej szczepionek na 2022 i 2023 r. Mamy dostać preparaty Pfizera i BioNTechu, ale po wyższej cenie.

Bruksela potwierdza, że w imieniu wszystkich krajów członkowskich negocjuje nowe umowy na zakup szczepionek na kolejne lata. Ma to być 1,8 mld nowych preparatów, z czego połowa opcjonalna. Wynika z tego, że pomimo niezadowolenia w części europejskich stolic wspólny program szczepień będzie kontynuowany. Ale nowy kontrakt, choć jeszcze niepodpisany, już jest krytykowany. Bułgarski premier Bojko Borisow narzekał, że cena za dawkę ma wzrosnąć do 19,5 euro.
Nowe umowy mają zagwarantować, że preparaty w ramach dostaw na kolejne lata będą skuteczne w przypadku nowych wariantów koronawirusa. UE przygotowuje się też na przeciwdziałanie bardziej niebezpiecznym wersjom wirusa, inwestując w sieć testowania szczepionek na terenie Wspólnoty. Czy to wystarczy jednak, by zapobiec rozpowszechnianiu się nowych wariantów? Pytana o zakaz lotów pomiędzy Brazylią a UE Komisja Europejska przypomniała wczoraj, że ruch do krajów trzecich jest od prawie roku mocno ograniczony, a ci, którzy przylatują do UE, podlegają obowiązkowi odbycia kwarantanny i testu. Natomiast na zakaz lotów Bruksela nie ma wpływu, chociaż takie kroki poszczególne stolice mogą podejmować samodzielnie.
Reuters donosił, że Komisja negocjuje już z Pfizerem i BioNTechiem, a więc koncernem, który do tej pory dostarczył najwięcej preparatów do UE. Na ten ruch zielone światło miały dać rządy, chociaż nie oznacza to – jak poinformowało agencję anonimowe źródło w Brukseli – ich formalnej zgody. Natomiast sam koncern zapewnia, że jest w stanie dostarczyć tylko w 2022 r. 2 mld dawek. Preparaty mają być produkowane w zakładach zlokalizowanych w Europie. Ich cena ma podskoczyć, bo – jak przypomniał Bojko Borisow – początkowo kraje płaciły za dawkę 12 euro, a teraz ma to być 15,5 euro. Przykład innych państw pokazuje jednak, że niższa cena może przekładać się na wolniejsze tempo realizowania zakupów. Izrael, który zaszczepił już ponad połowę obywateli drugą dawką szczepionki, miał zapłacić za zastrzyk 23,5 dol. Jak jednak niedawno donosił „The Times of Israel”, z raportu dla Knesetu wynika, że rzeczywista cena mogła być o wiele wyższa. Głównym dostawcą szczepionek do Izraela był właśnie Pfizer i BioNTech. Tymczasem w UE w pełni zaszczepione jest 7 proc. osób.
Lekcją dla KE była również kwestia eksportu szczepionek z europejskich fabryk, co było problemem zwłaszcza w przypadku szczepionki koncernu AstraZeneca, który priorytetowo traktował swoją umowę z Wielką Brytanią. Podejrzewano, że w związku z rozpoczęciem dostaw do Europy jednodawkowego preparatu Johnson & Johnson może dojść do sporu ze Stanami Zjednoczonymi, zwłaszcza że w jednej z fabryk w USA, gdzie produkowany jest ten preparat, przez przypadek zniszczono 15 mln dawek. Johnson & Johnson zaliczył co prawda opóźnienie, ale w poniedziałek rozpoczął dostawy do UE i do końca czerwca ma dostarczyć 55 mln dawek. To by mogło z kolei oznaczać, że koncerny unikają kolizji z UE i tak planują swoje dostawy, by nie narażać się na zablokowanie eksportu w ramach działającego od początku lutego unijnego mechanizmu kontroli wywozu szczepionek. Na razie użycie preparatu Johnson & Johnson w Stanach Zjednoczonych zostało wstrzymane w związku z sześcioma przypadkami zakrzepów krwi.