Prezydent USA nie wstrzymuje legislacyjnej ofensywy. Najnowszy projekt to wart 2 bln dol. plan modernizacji infrastruktury i wsparcia przemysłu

Joe Biden chce osiągnąć coś, co nie udało się jego poprzednikom z ostatnich dekad: wdrożyć olbrzymi program inwestycyjny finansowany przez rząd federalny z podwyżek podatków.
Do tej pory trend był raczej odwrotny: rząd nie miał wydawać za dużo, a podatki miały być niskie. Prawie każdy republikański prezydent uchwalał pakiet cięć w daninach: swój miał Ronald Reagan; kolejny przyjęto za George’a W. Busha; ostatni przepchnął Donald Trump. Za Billa Clintona budżet federalny przez cztery lata miał nadwyżkę. Barack Obama przez większość rządów boksował się z republikanami w Kongresie o limity wydatkowe dla rządu. Jego wiceprezydent – Biden – przewodniczył nawet radzie odpowiedzialności fiskalnej przy Białym Domu.
Teraz jednak w stolicy USA wiatry wieją w inną stronę. Inaczej patrzy się na duże programy finansowane z federalnej kiesy, a fraza „podwyżka podatków” nie budzi już grymasu niezadowolenia. Razem daje to idealne warunki do uchwalenia największego pakietu inwestycyjnego od lat, jeśli nie od dekad.
Biden wczoraj w Pittsburghu przedstawił jego szczegóły. Obejmuje on 2 bln dol., które w ciągu dekady miałyby zostać przeznaczone przede wszystkim na modernizację infrastruktury we wszystkich jej aspektach. Dla przykładu na poprawę stanu dróg Biały Dom chce przeznaczyć ponad 600 mld dol. Za te pieniądze wyremontowane miałoby być 20 tys. mil (32 tys. km, trochę mniej niż połowa długości sieci dróg międzystanowych) szlaków; powstałoby także pół miliona stanowisk do ładowania samochodów elektrycznych.
Do tego dochodzi 300 mld dol. na rozbudowę sektora wytwórczego. W tym finansowanie budowy najbardziej kapitałochłonnych zakładów, zapewniających przewagę gospodarczą w ważnych sektorach, np. produkcji układów półprzewodnikowych (procesory pamięci etc.). 100 mld dol. miałoby zostać przeznaczone na inwestycje w infrastrukturę telekomunikacyjną, w tym sieci umożliwiających szybki dostęp do internetu na obszarach, gdzie teraz jest to trudne lub niemożliwe. Inicjatywa zawiera również zapis, zgodnie z którym USA miałyby wygasić produkcję energii elektrycznej z paliw kopalnych do 2035 r.
Biden nie chce zapłacić za to wszystko jednak zadłużaniem skarbu państwa. Na skutek m.in. pakietów antycovidowych (ale też obniżek podatków za Trumpa) dług publiczny USA w ubiegłym roku przekroczył poziom 100 proc. PKB, a na koniec tego roku będzie jeszcze wyższy. Ekipa Bidena chce więc sfinansować inicjatywę podwyżką podatku od firm. Stawka CIT miałaby wzrosnąć z obecnych 21 do 28 proc., niecałe cztery lata po tym, gdy Trump obniżył ją z 35 proc. (poziom, na którym była od końca lat 80.; wcześniej była jeszcze wyższa). Biały Dom uważa, że utrzymanie daniny od firm na tym poziomie wystarczy, żeby pakiet zwrócił się mniej więcej w półtora dekady.
To jednak nie podoba się republikanom. – Chcą uchwalić jeszcze jedną ustawę, która wprowadzi olbrzymie wydatki i sfinansują to za pomocą podwyżki podatków. Uważam, że ta administracja nie podąża w dobrym kierunku, tym bardziej że gospodarka wraca do normy sama – mówił we wtorek lider republikańskiej mniejszości w Senacie Mitch McConnell.
Pakiet spotkał się również z krytyką po lewej stronie sceny politycznej, gdzie padają zarzuty, że jest za mało ambitny. Tak twierdzi np. Alexandria Ocasio-Cortez, demokratyczna kongresmenka z Nowego Jorku i przedstawicielka lewego skrzydła Partii Demokratycznej.
Co ciekawe, podobny pakiet na początku 2018 r. przedstawił Donald Trump, tyle że był oparty na zupełnie innej filozofii. Były lokator Białego Domu chciał łącznie przeznaczyć na infrastrukturę 2,5 bln dol., tyle że 1,5 bln pochodziłoby ze środków prywatnych, a dopiero rozłożoną na raty resztę dołożyłby budżet federalny.
Przedstawiony wczoraj pakiet stanowi jedynie część większej całości. Łącznie Biały Dom chciałby do lata przyjąć jeszcze jeden pakiet (o podobnej wartości), który miałby znacznie bardziej socjalny charakter i koncentrował się m.in. na edukacji. Warto jednak zauważyć, że komponent socjalny jest także obecny we wczorajszych propozycjach – to m.in. 200 mld dol. na tanie budownictwo oraz dofinansowanie opieki nad starszymi.
Tymczasem demokraci w Kongresie już zastanawiają się, jak uchwalić pakiet budzący taką wrogość u republikanów. Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem wydaje się skorzystanie ze specjalnej procedury. Pozwala ona przyjąć ustawę w Senacie za pomocą zwykłej większości głosów, bez konieczności szukania 10 republikańskich sojuszników, dzięki którym niemożliwa byłaby obstrukcja (tzw. fillibuster). ©℗