W byłym NRD różnice w płacach kobiet i mężczyzn są mniejsze niż w dawnym RFN. To jedna z niewielu kategorii ekonomicznych, gdzie wschód wypada lepiej niż zachód.

Niemki zarabiały w ubiegłym roku średnio 18 proc. mniej niż Niemcy – podaje Destatis, niemiecki urząd statystyczny. Wyjaśnia, że różnice wynikają m.in. z tego, że kobiety pracują częściej w mniejszym wymiarze godzinowym, w gorzej płatnych branżach, a rzadziej na najwyższych stanowiskach. 15 lat temu ta różnica była jeszcze większa i wynosiła 23 proc.
Zróżnicowanie płac kobiet i mężczyzn zależy od regionu. W dawnych Niemczech Zachodnich i Berlinie jest to 20 proc. W landach, które wchodziły przed zjednoczeniem kraju w skład Niemieckiej Republiki Demokratycznej (bez Berlina), tylko 6 proc.
Na zachodzie średnia miesięczna pensja to nieco ponad 3,3 tys. euro, na wschodzie niespełna 2,9 tys. I tu różnice się zacierają: teraz jest to 15 proc., a jeszcze pięć lat temu było to 22 proc.
Pod względem równości na rynku pracy landy wschodnie wypadają lepiej, także jeśli chodzi o odsetek pracujących kobiet. Jest niemal taki sam jak w przypadku mężczyzn (odpowiednio 62 i 63 proc.). Na zachodzie kraju pracuje 57 proc. kobiet i 66 proc. mężczyzn.
Różnic pokazujących, że podział na dawną RFN i NRD ma wciąż znaczenie, jest więcej. Widać to w sympatiach politycznych. Ossis, czyli mieszkańcy dawnego wschodu (Ost), znacznie częściej głosują na radykalną prawicę z Alternatywy dla Niemiec. I tak np. w 2019 r. w wyborach w Turyngii na AfD zagłosowało 22 proc. wyborców, w Saksonii nawet więcej. Na zachodzie Niemiec podobne wyniki są nie do pomyślenia, tam po prawej stronie tradycyjnie silna jest chadecja. Na lewicy lepsze wyniki notują na wschodzie politycy die Linke, która jest historyczną spadkobierczynią Socjalistycznej Partii Jedności Niemiec, odpowiednika Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Na zachodzie lepiej mają się socjaldemokraci z SPD i Zieloni.
Mimo gigantycznych środków przeznaczonych po zjednoczeniu na rozwój gospodarczy dawnej NRD, na wschodzie wciąż jest większe bezrobocie. Teraz różnica wynosi tylko 2 pkt proc., ale jeszcze 10 lat temu bezrobocie na zachodzie wynosiło 7 proc., a na wschodzie ponad 13 proc.
Pod względem poziomu PKB na mieszkańca dawne niemieckie landy w 2019 r. osiągnęły 73 proc. średniej całych zjednoczonych Niemiec. I to mimo tego, że przez ostatnie 30 lat PKB tego regionu wzrósł czterokrotnie.
Różnice wychodzą poza politykę i ekonomię. Dotyczą też takich dziedzin jak np. sport. W pierwszej lidze piłkarskiej Niemiec gra 15 drużyn z zachodu i trzy ze wschodu, z czego dwie z Berlina. Tylko w części można to tłumaczyć większą liczbą ludności na zachodzie.
Od 1990 r. liczba ludności w dawnym NRD spadła z 14,5 do 12,5 mln. W tym samym czasie w dawnym RFN urosła z 65 do 70 mln mieszkańców. Jest to związane m.in. z masową migracją ze wschodu na zachód spowodowaną poszukiwaniem lepszej pracy – na taki krok zdecydowały się w latach 90. prawie 2 mln ludzi. Inny powód: imigranci chcą się osiedlać w bardziej zamożnych landach zachodnich. Tam też mieszkańcy przyjmują ich chętniej niż na wschodzie kraju.
– Różnice między Saksonią i Północną Nadrenią-Westfalią nie są dziś głębsze niż różnice między pograniczem polsko-niemieckim i niektórymi regionami w Szlezwiku – wskazuje jednak prof. Klaus Bachmann, politolog z Uniwersytetu SWPS.