Administracja Trumpa: Maduro to członkowie organizacji terrorystycznej

Administracja Donalda Trumpa uznała prezydenta Wenezueli Nicolása Maduro oraz jego rządowych sojuszników za członków zagranicznej organizacji terrorystycznej. Amerykański przywódca oskarżył Maduro o kierowanie organizacją narkotykową, Kar­telem de los Soles, oraz stwierdził, że ponosi on odpowiedzialność za wysyłanie narkotyków i niebezpiecznych przestępców do Stanów Zjednoczonych.

Jak podkreślił w zeszłym tygodniu sekretarz obrony USA Pete Hegseth, decyzja ta „otwiera całe mnóstwo nowych opcji dla Stanów Zjednoczonych”. Obejmuje to m.in. możliwość nałożenia sankcji wymierzonych w majątek Maduro. Przedstawiciele administracji podkreślali również, że daje to USA szersze możliwości wykorzystania siły militarnej, w tym przeprowadzania uderzeń na obiekty wojskowe lub rządowe.

Wojska amerykańskie w Wenezueli? "Niczego nie wykluczam"

Sam prezydent nie wyklucza żadnej opcji. Trump przyznał, że możliwość wysłania wojsk amerykańskich do Wenezueli pozostaje otwarta. - Niczego nie wykluczam, po prostu musimy zająć się Wenezuelą - powiedział podczas konferencji prasowej, odpowiadając na pytanie o wysłanie amerykańskiego personelu „na miejsce”.

Źródła portalu Axios w Waszyngtonie tłumaczyły zaś: „Nikt na tym etapie nie planuje wejść do Wenezueli, żeby go (Maduro - red.) zastrzelić albo porwać. Nie powiedziałbym, że to nigdy nie nastąpi, ale teraz nie ma takiego planu. Tymczasem będziemy wysadzać łodzie przewożące narkotyki. Zatrzymamy handel narkotykami”.

Dotychczas siły amerykańskie w regionie skupiały się oficjalnie właśnie na operacjach przeciwko przemytnikom narkotyków, choć zgromadzona tam potęga militarna dalece wykracza poza potrzeby takich działań. Największy lotniskowiec marynarki wojennej USA, Gerald R. Ford, przybył na Karaiby 16 listopada wraz ze swoją grupą uderzeniową, dołączając do co najmniej siedmiu innych okrętów wojennych, okrętu podwodnego o napędzie jądrowym i samolotów F-35. Nieoficjalnie podejrzewa się więc, że Trump próbuje tego typu działaniami doprowadzić do zmiany reżimu w Caracas. Od września amerykańskie wojsko przeprowadziło co najmniej 21 ataków na łodzie, które według Waszyngtonu transportowały narkotyki do USA. W ich wyniku zginęły co najmniej 83 osoby. Grupy praw człowieka potępiły te naloty jako nielegalne zabójstwa cywilów, a niektórzy sojusznicy USA wyrazili obawy, że Waszyngton może naruszać prawo międzynarodowe.

Wojsko USA znacznie przewyższa siły Wenezueli, które są osłabione brakiem szkolenia, niskimi płacami i pogarszającym się sprzętem. Jak podawał Reuters, niektórzy dowódcy jednostek byli zmuszeni negocjować z lokalnymi producentami żywności, aby wyżywić żołnierzy, ponieważ dostawy rządowe są niewystarczające.

Wciąż istnieje wyraźna opozycja społeczna wobec zaangażowania USA w regionie. Według sondażu YouGov przeprowadzonego na zlecenie CBS News, ok. 70 proc. Amerykanów sprzeciwia się podjęciu działań militarnych w Wenezueli, podczas gdy 30 proc. je popiera.

Niewykluczone, że wojenna narracja ma jedynie zmusić przeciwnika do ustępstw. Prezydent Trump nie rezygnuje z dyplomacji i na początku tygodnia poinformował swoich doradców, że planuje bezpośrednią rozmowę z Maduro.