Beermann-Schoen wyraził opinię, że prywatne materiały, takie jak np. listy więźniów, „należą w pierwszej kolejności do krewnych osób prześladowanych”. – To oni mogą zdecydować o przekazaniu ich do miejsc pamięci, muzeów lub archiwów publicznych – doprecyzował.
Jak wyjaśnił rozmówca PAP, Instytut Fritza Bauera wspiera bliskich ofiar zbrodni nazistowskich w podejmowaniu decyzji o przekazaniu materiałów takim ośrodkom. Wszystko po to, by „dokumenty mogły zostać trwale zabezpieczone dla potrzeb badań naukowych oraz społeczeństwa”.
„W sytuacji, gdy krewnych nie uda się odnaleźć, prywatne materiały powinny zostać zaoferowane miejscom pamięci oraz publicznym archiwom do przechowania. Natomiast dokumenty państwowego pochodzenia, które znajdują się w rękach prywatnych, powinny zostać przekazane do właściwych archiwów publicznych” – stwierdził Beermann-Schoen.
Dom Aukcyjny Felzmann w Neuss miał w poniedziałek rozpocząć sprzedaż prywatnej kolekcji, obejmującej dokumenty i przedmioty związane z ofiarami niemieckich, a także sowieckich zbrodni z lat II wojny światowej. Przeciw aukcji zaprotestował m.in. Międzynarodowy Komitet Oświęcimski, jak również polskie władze. Po głosach oburzenia licytacja została odwołana.
Instytut Fritza Bauera, z siedzibą we Frankfurcie nad Menem, to niezależna niemiecka instytucja naukowo-badawcza zajmująca się studiami nad Holokaustem oraz historią narodowego socjalizmu.