Minister zdrowia przyznała, aby wypłacić należne od lipca ustawowe podwyżki minimalnych wynagrodzeń pracowników ochrony zdrowia, konieczna będzie kolejna dotacja z budżetu Państwa do NFZ. Wcześniej, w środę, mówiła w Sejmie, że od początku roku budżet Państwa wsparł Fundusz kwotą 21,5 mld zł w dwóch dotacjach.

Jak przyznała, trzecia dotacja, konieczna do sfinansowania lipcowych podwyżek, wyniesie 12 mld zł.

Podwyżka wynagrodzeń dla medyków

Jednocześnie w czwartek 5 czerwca Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT) miała przedstawić rekomendacje dotyczące skutków finansowych tegorocznych podwyżek dla służby zdrowia. Pytana o kwoty, minister zdrowia powiedziała jednak, że jeszcze się z nimi nie zapoznała.

Rok temuAOTMiT przedstawił trzy rekomendacje – zawierającą wyłącznie kwotę wynikającą z podwyżek wynagrodzeń pracowników na etatach, drugą, która uwzględniała także podwyżki dla pracowników zatrudnionych na kontraktach, oraz trzecią, która obejmowała również czynnik inflacyjny i koszty nadwykonań świadczeń zdrowotnych (czyli zabiegów i konsultacji przekraczających wartość umowy placówki z NFZ). W rozmowie z DGP szef AOTMiT Daniel Rutkowski mówił, że najprawdopodobniej w tym roku podobnie będzie tak samo.

Zgodnie z marcowymi szacunkami głównego ekonomisty Federacji Przedsiębiorców Polskich (FPP) Łukasza Kozłowskiego, podwyżki miały kosztować:

  • od 8,5 mld złw przypadku najniższego scenariusza,
  • przez 15,1 mld zł dla wariantu drugiego,
  • po 17,1 mld zł dla wariantu najdroższego.

Pod koniec maja prezes AOTMiT Daniel Rutkowski zdradził jednak, że wysokość pierwszego wariantu wyniesie 9,1 mld zł, czyli o 600 tys. zł więcej, niż w marcu szacował główny ekonomista FPP. Może się więc okazać, że trzeci, najwyższy wariant wyniesie więcej niż zakładane 17,1 mld zł.

Będę pieniądze na podwyżki dla personelu medycznego, ale zabraknie na leczenie

To oznacza albo że 12 mld zł zapowiadane przez minister Leszczynę nie wystarczy na podwyżki, albo że skłoni się ona ku najniższemu, pierwszemu wariantowi.

Szpitale są przerażone wizją konieczności wypłaty podwyżek bez dodatkowych pieniędzy z Ministerstwa Zdrowia. Prezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych Waldemar Malinowski mówił w rozmowie z DGP, że sytuacja placówek, szczególnie tych najmniejszych, już dziś jest tragiczna i jeżeli będą zmuszone wypłacić ustawowe podwyżki z dotychczasowych budżetów, nie będą miały za co leczyć.

Jak wynika z naszych rozmów z lekarzami, zarządzający placówkami już dziś zabraniają medykom wykonywania zabiegów ponad kontrakt z NFZ, co dla pacjentów równa się dłuższemu oczekiwaniu na zabieg w kolejkach.

Jednocześnie w czwartek minister Leszczyna zapowiedziała, że ustawa o najniższych wynagrodzeniach pracowników zatrudnionych w publicznym systemie ochrony zdrowia powinna ulec nowelizacji. Minister zdrowia chciałaby przede wszystkim, by podwyżki przyznawane były od stycznia, a nie od lipca. Jej zdaniem konieczność wygospodarowania dodatkowych pieniędzy w połowie roku zaburza płynność finansową szpitali i jest sprzeczne z zasadami ekonomii.

Waloryzacja zarobków służby zdrowia - kto dostanie podwyżkę od 1 lipca?

Zarobki w zawodach medycznych są uzależnione od przeciętnego wynagrodzenia. To dotyczy m.in. lekarzy, pielęgniarek, ratowników medycznych, fizjoterapeutów, farmaceutów czy sanitariuszy. Waloryzacja zarobków ma nastąpić 1 lipca, a przeciętne wynagrodzenie wzrosło do 8181,72 zł z 7155,48 zł. W skrócie oznacza to, ze najwyższa pensja minimalna w służbie zdrowia będzie wynosić ponad 11,8 tys. zł dla pracowników z tw. grupy pierwszej, czyli np. lekarzy ze specjalizacją. W grupie drugiej zaszeregowani są m.in. wyspecjalizowane pielęgniarki i położne, psychologowie kliniczni czy fizjoterapeuci. Tam kwota wyniesie ponad 10,5 tys. zł. Lekarz i dentysta bez specjalizacji zarobią przynajmniej 9,7 tys. zł, a ratownik medyczny 7,6 tys.