Przez najbliższe dwa miesiące to Andrzej Duda będzie wciąż pełnił wszystkie prezydenckie obowiązki. Jego kadencja formalnie zakończy się 6 sierpnia 2025 r. To tego dnia przed Zgromadzeniem Narodowym prezydent elekt złoży ślubowanie. I to właśnie wtedy – zgodnie z art. 130 Konstytucji RP – nowa głowa państwa oficjalnie obejmie swój urząd.
Co zrobi prezydent elekt
W polskiej ustawie zasadniczej nie ma definicji legalnej prezydenta elekta ani szczegółowych przepisów regulujących jego status. Zwyczajowo przyjęło się natomiast, że przez kilka tygodni udostępniane są mu tymczasowe pomieszczenia w jednym z budynków należących do państwa. Do tej pory biura prezydentów elektów – Aleksandra Kwaśniewskiego, Lecha Kaczyńskiego i Andrzeja Dudy – znajdowały się w pałacu Przeździeckich przy ul. Foksal 6 w Warszawie. Jak będzie teraz? Nie wiadomo. Niemal dekadę temu budynek zmienił właściciela – dziś znajduje się w rękach miliardera Romana Karkosika.
Nowy prezydent przez dwa miesiące kompletować będzie swoją nową kancelarię. O trwających przymiarkach informowaliśmy w ubiegłym tygodniu („Kto będzie pracował dla nowego prezydenta”, DGP nr 101 z 27 maja). Wśród potencjalnych współpracowników Rafała Trzaskowskiego wymieniani są m.in. Wioletta Paprocka-Ślusarska (szefowa kancelarii), Barbara Nowacka (szefowa kancelarii), Sławomir Nitras (szef gabinetu), Cezary Tomczyk (szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego), Adam Szłapka (szef Biura Polityki Międzynarodowej), Jacek Siewiera (doradca), a także Michał Marcinkiewicz i Łukasz Pawłowski. Z kolei w otoczeniu Karola Nawrockiego słychać m.in. o Pawle Szefernakerze (szef kancelarii lub gabinetu), Sławomirze Cenckiewiczu (minister, ewentualnie szef BBN), Tomaszu Szatkowskim (szef BBN), Jacku Saryuszu-Wolskim (szef Biura Polityki Międzynarodowej) i Andrzeju Derze (minister).
Wybory prezydenckie 2025. Oczy skupione na SN
Kluczową rolę w całej procedurze wyboru odgrywa także Sąd Najwyższy, a właściwie Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. To ona – zgodnie z ustawą o SN – jest właściwa do rozstrzygania wszelkich spraw związanych z wyborami.
Po ogłoszeniu przez Państwową Komisję Wyborczą wyniku głosowania rozpoczyna się 14-dniowy termin na wniesienie ewentualnych protestów. SN rozpatruje je w trzyosobowym składzie. Część z protestów rozpatrywanych jest łącznie, np. gdy ich treść jest tożsama.
Po rozpoznaniu protestów SN przystępuje do stwierdzenia ważności wyborów. Ma na to 30 dni od podania wyników przez PKW. Uchwałę w tej sprawie podejmuje cała IKNiSP. Następnie publikowana jest w Dzienniku Ustaw. W przypadku stwierdzenia nieważności wyboru prezydenta – rozpisywane są nowe wybory.
Tyle w teorii. Jak informowaliśmy bowiem na łamach DGP, praktyka może okazać się nieco bardziej skomplikowana. Od wielu miesięcy legalność Izby Kontroli Nadzwyczajnej budzi spore zastrzeżenia. Sama PKW kilkukrotnie podejmowała sprzeczne decyzje – raz uznając zapadłe tam orzeczenia, raz podając je w wątpliwość.
W marcu – po zawetowaniu przez Andrzeja Dudę tzw. ustawy incydentalnej – poseł KO Marcin Witczak, szef sejmowej komisji ds. nowelizacji prawa wyborczego, przedstawił nową koncepcję stwierdzenia ważności wyboru prezydenta. Wraz z prof. Markiem Chmajem i adw. Przemysławem Rosatim przekonywali, że w związku z „ułomnością ustawy”, co „znajduje potwierdzenie w orzecznictwie Sądu Najwyższego oraz Europejskiego Trybunału Praw Człowieka”, mamy do czynienia z „brakiem właściwego, niezależnego, bezstronnego i niezawisłego sądu”, który mógłby rozstrzygnąć o ważności wyboru prezydenta.
Ich zdaniem po zaprzysiężeniu nowego prezydenta przed Zgromadzeniem Narodowym powinno dojść do uchwalenia nowej ustawy, na mocy której powstanie organ, który oceni ważność wyboru urzędującej głowy państwa. – Jeśli niezależny sąd stwierdzi wówczas nieważność wyboru prezydenta, będzie trzeba zorganizować nowe wybory – podkreślał w marcu prof. Chmaj.
Koncepcja mocno podzieliła jednak zarówno środowisko prawnicze, jak i nawet samą koalicję. – Mam wątpliwości, na jakiej podstawie mielibyśmy ignorować działalność Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych i przyjmować, że nie ma organu właściwego do orzekania w przedmiocie ważności wyborów. Jeśli stan prawny się nie zmieni, to właśnie ta izba będzie mieć tę kompetencję – mówił DGP dr Marcin Szwed, konstytucjonalista, prawnik Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Czy alternatywny scenariusz będzie wykorzystany? W kuluarowych rozmowach w Sejmie słychać jedno słowo: „zobaczymy”. – Poczekajmy na wyniki, obwieszczenie PKW i decyzję izby – mówi nam jeden z parlamentarzystów. ©℗