Obecne przepisy regulujące handel między krajami UE a Ukrainą wygasają 5 czerwca. W Brukseli już trwają prace nad nowelizacją zapisów, które tym razem miałyby obowiązywać przez kilka następnych lat, a nie, tak jak trzy poprzednie umowy, przez raptem 12 miesięcy.

Choć do wypracowania porozumienia został już tylko nieco ponad miesiąc, to wciąż ani strona unijna, ani ukraińska nie dzieli się oficjalnymi informacjami o kierunku, w jakim zmierzają negocjacje. Na początku kwietnia Adam Szłapka, minister ds. Unii Europejskiej, powiedział, że KE „podobno” prowadzi już prace nad nową umową i „czekamy, żeby zobaczyć, co się w tej propozycji znajdzie”. – Kluczowe z punktu widzenia państw członkowskich będzie to, żeby ewentualne nowe porozumienie nie zaburzało funkcjonowania rynku europejskiego – mówił cytowany przez PAP Szłapka. Z punktu widzenia Warszawy najważniejsze jest ograniczenie napływu z Ukrainy do Polski i pozostałych krajów UE tanich surowców rolnych.

Najbardziej prawdopodobne są dwa warianty. Pierwszy to powrót do zasad sprzed lutego 2022 r., czyli do porozumienia DCFTA (Głębokie i Kompleksowe Strefy Wolnego Handlu), które choć wprowadzało pewne ułatwienia dla ukraińskiego eksportu na teren UE, to utrzymywało mechanizm ceł. To wariant korzystny m.in. dla Polski, któremu jednak głośno sprzeciwia się strona ukraińska. Kijów optuje za pozostawieniem obecnych regulacji, czyli tzw. ATM (autonomiczne środki handlowe). To mechanizm, który całkowicie zdejmuje cła z ukraińskich towarów rolnych, a wprowadza jedynie kontyngenty na najbardziej wrażliwe – z punktu widzenia unijnych producentów – towary, jak mięso drobiowe, jaja, cukier, owies, kukurydza, kasza i miód.

W przesłanym nam w piątek stanowisku Komisja Europejska napisała, że „kończy prace nad wnioskiem mającym na celu zapewnienie płynnego przejścia do nowego systemu handlowego z Ukrainą po wygaśnięciu ATM”. Może to sugerować, że przedłużenia autonomicznych środków handlowych nie będzie. KE w komunikacie przekazała nam również, że wniosek zostanie „wkrótce” przedstawiony stronie ukraińskiej.

W mediach pojawiły się informacje, że KE będzie chciała wstrzymać się z upublicznieniem warunków nowej umowy do czasu zakończenia wyborów prezydenckich w Polsce. Taki scenariusz potwierdza nasz rozmówca z Brukseli, który uczestniczy w spotkaniach grup roboczych mających wypracować założenia nowej umowy. – Wszyscy w UE pamiętają zeszłoroczne antyukraińskie protesty rolników w Polsce i boją się o powtórkę, która mogłaby pogrzebać szanse rządowego kandydata na wygranie wyborów. Nam, członkom grupy monitorującej ten temat, oficjalnie tłumaczy się, że o przeciąganiu terminu decydują „względy polityczne” – mówi źródło DGP. Dodaje, że oficjalnego komunikatu dotyczącego warunków handlu z Ukrainą na II połowę tego roku i na kolejne lata należy spodziewać się między 2 a 5 czerwca, a więc już po II turze wyborów w Polsce i nie później niż w terminie zapadalności obecnej umowy.

Czas gra jednak na korzyść Warszawy – jeśli do 5 czerwca nie udałoby się podpisać nowego porozumienia, to automatycznie wracamy do DCFTA. To scenariusz, któremu kibicują polscy europosłowie z dwóch największych frakcji politycznych w europarlamencie – EPL, EKR, a także przedstawiciele Konfederacji. Jedność frakcyjna w połączeniu z polską prezydencją w Radzie UE może stanowić pewną siłę negocjacyjną.

– Cieszy, że jako polscy europosłowie mówimy jednym głosem. Warto dodać, że Polska już nie jest sama w sprzeciwianiu się nieograniczonemu napływowi produktów rolnych z Ukrainy. KE bardzo boi się ponownego wybuchu protestów rolników, już nie tylko w Polsce, lecz także w krajach Europy Zachodniej – mówi DGP Anna Bryłka, europosłanka z grupy politycznej Patrioci za Europą, która zasiada w Europarlamencie w Komisji Handlu Międzynarodowego oraz jest członkiem Delegacji do Komisji Parlamentarnej Stowarzyszenia UE-Ukraina. Bryłka dodaje, że polskie stanowisko popierają m.in. Francja oraz kraje sąsiadujące z Ukrainą – Węgry, Słowacja i Rumunia.

Z przesłanego DGP komunikatu KE wynika, że unijni decydenci zdają sobie sprawę z nastrojów i oczekiwań europejskich rolników i – jak pisze KE – nowe zasady handlu z Ukrainą będą miały na celu „zapewnienie stabilności gospodarczej i przewidywalności dla rolników i przedsiębiorstw zarówno na Ukrainie, jak i w UE”. „Komisja jest świadoma obaw rolników i państw członkowskich UE dotyczących wrażliwości niektórych importowanych produktów rolnych i jest zobowiązana do ich rozwiązania” – czytamy w dokumencie.

Eksperci z Warsaw Enterprise Institute przyznają, że choć otwarty handel i zniesienie barier celnych przynosi jednoznaczne korzyści gospodarkom europejskim i ukraińskiej, to wywołuje silne napięcia polityczne w takich krajach, jak: Polska, Słowacja, Węgry czy Rumunia.

– Przedłużenie preferencji dla Ukrainy bez zmian systemowych po stronie UE grozi narastającą frustracją wśród europejskich rolników, których obowiązują znacznie surowsze przepisy sanitarne, środowiskowe i fiskalne – przewiduje Łukasz Wojdyga, dyrektor Centrum Studiów Strategicznych WEI.

Wskazuje przy tym, że UE powinna próbować rozwiązać problem nie przez kolejne regulacje handlowe, a przez liberalizację europejskiego rolnictwa: redukcję barier biurokratycznych, ograniczenie zależności rolnictwa od dopłat czy przez poluzowanie regulacji w zakresie nawozów i środków ochrony roślin.

– Długoterminowym celem powinno być utworzenie wspólnej przestrzeni handlowej pomiędzy UE a Ukrainą, opartej na zasadach wolnej konkurencji, wzajemnego uznawania standardów i uproszczenia regulacji – mówi Wojdyga.

W 2024 r. Ukraina, z 8 proc. udziałem, była trzecim – po Brazylii i Wielkiej Brytanii – największym sprzedawcą produktów rolnych do UE. ©℗

ikona lupy />
Import produktów rolnych do UE z Ukrainy / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe