Żylicz: W nauce potrzeba stabilizacji finansowej Narodowego Centrum Nauki, nowych projektów projakościowych i wyplenienia punktozy
KRASP, PAN czy Rada Nauki i Szkolnictwa Wyższego reprezentują interesy bardzo wielu instytucji - zarówno tych bardzo dobrych jak i słabych. Kiedy poproszono mnie o zorganizowanie tych spotkań przyświecała mi intencja, by po pierwsze dać możliwość wypowiedzenia się badaczom, którzy rzeczywiście tworzą naukę, i osiągają międzynarodowe sukcesy, a po drugie aby to byli w znaczącej części młodzi naukowcy dla których musimy zmienić system uprawiania nauki w Polsce. Stąd zasugerowałem na pierwsze spotkanie sześcioro laureatów grantów Europejskiej Rady ds. Naukowych (ERC), trzech członków PAN, przedstawiciela Akademii Młodych Uczonych, przedstawicielkę Rady Młodych Naukowców i trzech laureatów Nagrody FNP. Dodatkowo zaprosiłem osoby które, uczestniczyły w zarzadzaniu międzynarodowych instytucji naukowych, tak jak prof. Andrzej Jajszczyk, były wiceprzewodniczący ERC czy prof. Marta Miączyńska wiceprzewodnicząca rady Europejskiej Organizacji Biologii Molekularnej. Na spotkaniu obecni byli także dyrektorzy czy prezesi agencji grantowych: NCN, FNP, ABM stosujących międzynarodową ocenę środowiskową wniosków naukowych które mają być finansowane z funduszy publicznych.
Dzięki temu, że grono było bardzo niewielkie, zaledwie 15 osób, rozmowa była bardzo konstruktywna. Myślę, że pan premier był pozytywnie zaskoczony tym, że nie zarzuciliśmy go setkami różnych sprzecznych postulatów.
One się pojawiły, ale przed spotkaniem z premierem. Tylko że my przyszliśmy na to pierwsze spotkanie dobrze przygotowani. Pracowaliśmy nad tezami na nie przez cały tydzień odkąd dowiedzieliśmy się, że Kancelaria wystosowała dla nas zaproszenie. Co bardzo ważne jeszcze przed spotkaniem z premierem, laureaci grantów ERC, projekt projakościowych zmian w nauce przedstawili ministrowi finansów, aby już przy samym premierze nie usłyszeć, że coś jest niemożliwe ze względów budżetowych. Myślę, że nasze rozmowy były bardzo szczere, a przy tym dość szczegółowe: jak budować ekosystem wpierający badania naukowe w Polsce prowadzone na najwyższym poziomie. Pan premier chciał znać detale każdego z naszych pomysłów, dlatego umówił się z nami dwukrotnie. Raz na ogólne, a drugi raz na robocze spotkanie już w dosłownie kilkuosobowym gronie.
Zacznijmy od sprawy najważniejszej, czyli stabilizacji finansowej Narodowego Centrum Nauki (NCN). Mówiliśmy także o nowych projektach projakościowych i o tym, że z systemu finansowania nauki trzeba wyplenić punktozę. Na punktach za publikacje i inne osiągnięcia opiera się ocena jednostek naukowych lub dyscyplin naukowych. Niestety oceniane jednostki, idąc na łatwiznę, oceniają swoich poszczególnych pracowników na tych samych zasadach. Wszyscy zamiast faktycznie robić dobrą naukę, dokonywać odkryć, zbierają więc punkty. To kompletna głupota.
Zaproponowaliśmy panu premierowi aby skończyć z ocena parametryczną. Zespół kierowany przez prof. Jajszczyka opracował genialne proste i oporne na manipulacje rozwiązanie.
Każda jednostka dostałaby subwencje podstawową, proporcjonalną do liczby zatrudnionych naukowców i współczynnika kosztochłonności. Dodatkowo, jednostka dostawałaby fundusz uzupełniający proporcjonalny do sumy funduszy uzyskanej przez daną jednostkę na realizację grantów badawczych dla indywidualnych naukowców, w konkursach ocenianych przez międzynarodowe zespoły ekspertów (peer review). Dodatkowo najlepsze jednostki, poddałyby się ocenie wykonanej przez międzynarodowe zespoły ekspertów i nieliczne z nich uzyskałyby dodatkową dotacje za doskonałość.
Narodowe Centrum Nauki, Fundacja na rzecz Nauki Polskiej i Agencja Badań Medycznych. Natomiast taka sytuacja po prostu wymusiłaby na innych agencjach zmiany. Przykro jest, że takiej oceny nie stosuje Narodowe Centrum Badań i Rozwoju.
I nadal tak myślę. NCBR jest bardzo potrzebną agencją dla współpracy gospodarki i nauki. Tylko że z czasem po prostu się zdegenerowała. Nie dokonuje oceny merytorycznej wniosków, ekspertami bywają doktoranci, ma niski próg ryzyka w związku z czym finansuje przyczynkowe badania, np. modyfikacje już istniejących technologii, rzadko finansuje badania naukowe prowadzące do powstawania nowych technologii.
Tam gdzie są duże pieniądze zawsze się znajdują ludzie, którzy chcą coś skręcić. W NCBR mieliśmy przypadki firm powoływanych chwilę przed konkursem, które wygrywały później ogromne fundusze, bez zaplecza naukowego i bez oryginalnego pomysłu co z tymi pieniędzmi zrobić.
NCBR trzeba postawić od początku, najlepiej poza Warszawą - w np. Poznaniu czy Wrocławiu. Dokładnie tak, jak został powołany NCN, który ma siedzibę w Krakowie. Także dlatego, że instytucja nie cieszy się już zaufaniem badaczy i biznesu.
Na podobnych zasadach co ARPA (ang. Advanced Research Prodjects Agency w USA), struktura ta została powielona z sukcesem w Wielkiej Brytanii, Niemczech czy Francji. Nowa instytucja o gruntownej zmianie mentalności organizacji z jednej strony powinna finansować w otwartych konkursach projekty zamawiane przez rząd (uwaga: to wymaga względnie stabilnej polityki naukowej!) oraz projekty, których celem jest tworzenie nowych technologii przyszłości. Jeśli powstanie nowy NCBiR to będziemy mogli uniknąć pułapki średniego dochodu. Polska obecnie musi zacząć inwestować w naukę i innowacje a jej dalsza trajektoria rozwoju, uwzględniając wysoki kapitał ludzki oraz infrastrukturalny, będzie zależała od decyzji podejmowanych w najbliższej perspektywie.
Dobrzy międzynarodowi studenci przyjadą do Polski tylko wtedy kiedy będziemy mieli międzynarodową kadrę naukową na światowym poziomie. W ramach umiędzynarodowienia nauki uprawianej w Polsce zaproponowaliśmy utworzenie Narodowego Instytutu Doskonałości Naukowej i Technologii, na wzór istniejącego w Katalonii wirtualnego instytutu, który na zasadach otwartych międzynarodowych konkursów zatrudniałby przynajmniej na 10 lat naukowców o światowym profilu badawczym i doświadczeniu w tworzeniu nowych zespołów oraz instytucji. Pracowaliby oni w już istniejących jednostkach naukowych. Dobra pensja plus pakiet startowy i koszty pośrednie spowodują, że program będzie atrakcyjny dla polskich jednostek naukowych, które maja ambicje być najlepszymi.
Zaproponowaliśmy też stworzenie kilku całkowicie nowych instytutów, wykorzystujących istniejącą infrastrukturę np. o profilu podobnym do IDEAS. Podobne rozwiązania w Hiszpanii (w szczególności w Katalonii) doprowadziły do szybkiego wzrostu konkurencyjności i jakości nauki oraz transferu technologii, pomimo podobnej jak w Polsce początkowej inercji środowiska akademickiego. Co ciekawe 20 lat temu reformę nauki w Katalonii przeprowadził minister finansów rządu Katalońskiego.
Tak. Aby udowodnić, że to się da zrobić, pokazywaliśmy zarówno jemu, jak i panu premierowi przykłady dobrze działających jednostek w Polsce, takich jak Międzynarodowy Instytut Biologii Molekularnej i Komórkowej w Warszawie, spotkały się one z zainteresowaniem. Proszę zwrócić uwagę, że żaden instytut PAN (może poza nowym Międzynarodowym Instytutem Maszyn Molekularnych PAN) nie poszedł tą drogą. Jest ona bowiem bardzo ciężka, ale jednocześnie przynosi świetne wyniki.
W MIBMiK nowych liderów zespołów selekcjonuje Międzynarodowa Rada Doradcza. O jej poziomie niech świadczy to, że obecnie członkiem Rady jest prof. Aron Ciechanower, laureat Nagrody Nobla. Nikt z liderów zespołów nie ma stabilnej pozycji, co dwa lata ta sama rada dokonuje ocenę wyników naukowych każdego z liderów. Jeśli ktoś nie osiąga satysfakcjonujących rezultatów badań, musi odejść. Ale jeśli osiąga, to czeka go “rolling tenure”, czyli przedłużanie umowy tak długo jak będzie dobrze wypadać w cyklicznych ocenach. W instytutach PAN jak i na wydziałach uniwersyteckich, brak takich ocen dorowadził do ich zabetonowania. Prawie nie zatrudnia się nowych dobrych naukowców, bo etaty są częściowo zajęte przez osoby które przestały pracować naukowo.
Zaproponowaliśmy kontynuacje programu Inicjatywa Doskonałości - Uczelnie Badawcze (IDUB) i rozszerzenie go na instytuty naukowe. W ramach IDUB mamy 10 uczelni, które dostają 10 proc. większy budżet i kolejną dziesiątkę, która za rok może awansować do czołówki, więc też ma zwiększone finansowanie. I to działa dwojako - albo uczenie tworzą centra doskonałości, zmieniają struktury, zatrudniają dobrych naukowców, reformują się, albo uważają że nie muszą nic robić, bo - jak amerykański bank Lehmann Brothers - są zbyt duże by upaść. W nowym programie IDUB powinniśmy, to już jest moje prywatne zdanie, finansować te uczelnie, które chcą się zmienić i pod względem jakości uprawianej nauki, jak i dydaktyki i zarzadzania uczelnią.
Podejście rektorów wynika po części ze sposobu, w jaki są wybierani. A to już polityka - nie zależy im, by zdobyć głosy najlepszych badaczy, tylko po prostu najwięcej głosów elektorskich.
To trafne spostrzeżenie. Rektorzy w większości nie chcą być rozliczani z tego robią, w zachodnich uczelniach jest inaczej. Na najlepszych uczelniach europejskich Rektor ma dużą swobodę działania, ale co roku musi przedstawić sprawozdanie np. Radzie Uniwersytetu. Ta z kolei może przyjąć to sprawozdanie, albo nie. W przypadku różnicy zdań rozjemca jest Senat Uniwersytetu. Uważam, że to powinno się u nas zmienić - rektor powinien czuć oddech tych, którzy go sprawdzają, bo dysponuje ogromnymi publicznymi pieniędzmi.
W skrajnych przypadkach, dziś z tych publicznych pieniędzy finansujemy publikacje w drapieżnych czasopismach wyłącznie po to, by nabijać swoim naukowcom statystyki publikacji. To chore, trzeba to jasno odciąć. Rozmawiając z premierem cały czas podkreślamy, że jakość nauki jest ważna ale nie mierzona punktami ale osiągnieciami naukowymi rozpoznawanymi przez międzynarodową społeczność naukową oraz konsekwencjami dla społeczeństwa.
Agencja musi mieć większy i stabilny budżet. Trzeba mieć świadomość, że każdy grant z NCN to dla agencji przynajmniej czteroletnie zobowiązanie budżetowe. Jeśli dołożymy do systemu ewaluację jednostek przez granty, to NCN będzie zarzucony mnóstwem beznadziejnych wniosków. Trzeba wyposażyć agencję w moce przerobowe do ich oceny.
Dyrektor prof. Krzysztof Józwiak przedstawił premierowi i ministrowi finansów precyzyjny plan, oparty na założeniu, minimalnego współczynnika sukcesu 20 proc. Budżet NCN (1,65 mld) jest obecnie znacząco niedoszacowany, szacunki wskazują, że powinien wynosić trochę powyżej 3 mld rocznie. Potrzebny jest czteroletni plan corocznego zwiększania dotacji celowej o 400 mln rocznie tak aby osiągnąć tę wartość (3 mld zł) w 2028-29 roku. Zaplanowanie w budżecie państwa na 2026 r 400 mln zł, a „później się zobaczy" zablokuje NCN – bo nikt odpowiedzialnie nie zwiększy przydziału środków na wieloletnie konkursy.
Te dwie agencje - NCN i nowy NCBR powinny też być dla siebie uzupełnieniem. W sytuacji idealnej, badacz odkrywałby coś za pieniądze NCN, a następnie aplikowałby do NCBiR o fundusze na wdrożenie. Myślę, że jest też miejsce jeszcze dla trzeciej agencji – FNP, która chciałaby finansować badania wysokiego ryzyka, na styku badań podstawowych i wdrożeniowych, tak aby zainwestować w innowacje, które mogą uzyskać przewagę konkurencyjną na globalnym rynku. To projekty wysokiego ryzyka, ale jak wyjdą to jest to spektakularny sukces gospodarczy.