W ubiegłym tygodniu Państwowa Komisja Wyborcza przyjęła sprawozdanie finansowe komitetu Prawa i Sprawiedliwości za wybory parlamentarne z 2023 r. Wykonała tym samym postanowienie Sądu Najwyższego, który w połowie grudnia 2024 r. przychylił się do skargi złożonej przez pełnomocnika finansowego PiS, a tym samym uznał sierpniowe odrzucenie sprawozdania przez PKW za niezasadne.

W nowej uchwale PKW znalazły się trzy paragrafy. W jednym z nich wskazano, że sprawozdanie zostało przyjęte, w drugim zaś, że członkowie PKW nie rozstrzygają, czy Izba Kontroli Nadzwyczajnej SN, która wydała orzeczenie w tej sprawie, jest sądem.

Nowogrodzka czeka na przelew. Co zrobi Andrzej Domański?

Przyjęty przez PKW dokument jest kluczowy w kwestii wypłaty dla PiS dotacji podmiotowej. Na biurko ministra finansów Andrzeja Domańskiego – oprócz wspomnianej uchwały – trafiła również informacja szefa PKW, w której wskazano, że na rachunek bankowy powinno trafić ponad 38,7 mln zł (treść dokumentu ujawniliśmy w DGP jako pierwsi).

– W tym momencie minister finansów może podjąć tylko jedną decyzję: wypłacić PiS pieniądze. Nie widzę innej możliwości. Z perspektywy obowiązującego prawa kluczowe jest wskazanie, że sprawozdanie finansowe komitetu PiS zostało przyjęte. To wiąże ręce szefowi resortu finansów – mówi DGP dr Marcin Szwed z Katedry Prawa Konstytucyjnego Uniwersytetu Warszawskiego, prawnik Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Kwestię przelewu na rachunek partii reguluje art. 150 par. 6 kodeksu wyborczego. Zgodnie z jego treścią minister finansów dokonuje wypłaty na podstawie informacji przekazanej przez PKW.

– Ustawodawca dokładnie ustalił, kto jaką rolę odgrywa w całej procedurze. Partie polityczne i komitety wyborcze mają obowiązek prowadzić działalność sprawozdawczą z podejmowanych przedsięwzięć. Ta działalność podlega kontroli organów wyborczych, czyli PKW. Z kolei Sąd Najwyższy prowadzi kontrolę sądową nad legalnością działalności PKW. Natomiast minister finansów w całej procedurze ma obowiązek podjąć jedną określoną czynność: dokonać wypłaty należnych środków. I jest obowiązany wykonać ją bezzwłocznie, ani nie wcześniej ani nie później, tylko w momencie, kiedy uchwała PKW o przyjęciu sprawozdania trafi na jego biurko – mówi DGP dr hab. Jacek Zaleśny, ekspert w zakresie prawa konstytucyjnego wykładający na UW.

I jak podkreśla, minister finansów w tym postępowaniu nie ma żadnej innej kompetencji. – Jego rola jest czysto wykonawcza. Pełni funkcję „głównego księgowego”, który dokonuje wypłaty pieniędzy w zakresie przesądzonym przez innym organ, w tym przypadku PKW – tłumaczy nasz rozmówca.

Sprawa od początku ma jednak wymiar polityczny. Jeszcze latem 2024 r., przed pierwotną decyzją PKW, można było usłyszeć wśród członków rządu, że odebranie pieniędzy największej partii opozycyjnej jest „jedynym właściwym posunięciem” ze względu na nieuczciwą rywalizację w kampanii wyborczej. W podobnym tonie politycy KO wypowiadają się również dziś. – Gdyby uznać ciąg myślenia PKW, to oznaczałoby, że miliony z pieniędzy publicznych można przeznaczać na prywatną kampanię wyborczą. Tak być nie może – stwierdził w rozmowie z TVN24 Jan Grabiec, szef kancelarii premiera.

Z takimi głosami nie zgadza się jednak Wiesław Kozielewicz, sędzia Sądu Najwyższego, w latach 2019–2020 przewodniczący PKW. – Tu nie ma miejsca na żadne deliberacje. Sprawa jest oczywista i zerojedynkowa. Jeżeli Sąd Najwyższy uznał skargę komitetu PiS za zasadną, obowiązkiem PKW jest zmienić pierwotną decyzję i przyjąć sprawozdanie. Sprawa nie trafia do ponownego rozpatrzenia, orzeczenie SN jest ostateczne i prawomocne. W związku z tym PKW musi wykonać postanowienie SN, a minister finansów wypłacić pieniądze. Prawo w tej kwestii jest jasne. I nie zmieniało się od lat, niezależnie czy PKW zasiadali sami sędziowie, czy nominaci polityczni – mówi DGP Kozielewicz.

Domański milczy ws. dotacji dla PiS, eksperci komentują

Jaką decyzję podejmie Andrzej Domański? Nie wiadomo. Minister od tygodnia nie zabrał publicznie głosu w tej sprawie. Do czasu zamknięcia tego wydania biuro prasowe MF nie odpowiedziało również na żadne pytania DGP. Jak jednak nieoficjalnie słyszymy, w resorcie pojawiały się plany, aby zlecić zewnętrzne analizy prawne, które mogłyby stanowić podstawę do wstrzymania wypłaty pieniędzy dla PiS do czasu uregulowania wątpliwości wokół Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN. O koncepcji wstrzymania przelewu środków pisał również w Onecie dr hab. Mikołaj Małecki, karnista z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

– Nie podzielam tej opinii. Nie bardzo widzę możliwość, aby minister jakkolwiek mógł zwlekać z wykonaniem uchwały PKW. Takiej sytuacji w żadnym aspekcie nie przewiduje prawo – tłumaczy w rozmowie z DGP dr Marcin Szwed. – Trudno byłoby mi również przyjąć koncepcję, w której mielibyśmy uznawać postanowienie Izby Kontroli Nadzwyczajnej za nieistniejące. Proszę zwrócić uwagę, że nawet pojawiające się koncepcje reform w wymiarze sprawiedliwości nie zakładają sytuacji, w których wszystko, co wydali tzw. neosędziowie, mielibyśmy traktować jako coś nieistniejącego. Żadna z propozycji branych pod uwagę nie jest tak radykalna – podkreśla ekspert z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Z kolei dr hab. Ryszard Piotrowski wskazuje, że niewypłacanie należnych środków przez szefa MF mogłoby się wiązać z przekroczeniem uprawnień, czyli popełnieniem przestępstwa z art. 231 kodeksu karnego. – Minister naraziłby się również na odpowiedzialność związaną z naruszeniem konstytucji RP, w tym art. 146 ust. 4, który mówi, że do zadań Rady Ministrów należy wykonywanie ustaw, a więc również kodeksu wyborczego. Na odpowiedzialność naraziłby się również premier, który kieruje pracami rządu. Oczywiście mówimy o konsekwencjach, które mogą się pojawić w przyszłości. W obecnym kształcie Sejmu trudno byłoby znaleźć większość trzech piątych ustawowej liczby posłów (co najmniej 276 głosów – red.), aby postawić członka rządu przed Trybunałem Stanu – konkluduje konstytucjonalista z UW.

Kampania wyborcza u progu. W jakiej sytuacji jest PiS?

Tymczasem lada moment ruszy oficjalnie kampania w związku z wyborami prezydenckimi. W przyszłym tygodniu marszałek Sejmu ma podpisać zarządzenie w tej sprawie. Na rozpoczynającym się w środę posiedzeniu posłowie mają się zająć projektem ustawy incydentalnej zgłoszonym przez Polskę 2050. W myśl zaproponowanych przepisów o ważności wyboru prezydenta mają stwierdzać sędziowie SN z trzech izb: Cywilnej, Karnej oraz Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Sceptyczna wobec pomysłu jest Nowa Lewica, KO deklaruje zaś gotowość do pracy nad projektem.

– Być może zgłosimy do niego swoje poprawki. To, co ma dla nas jednak fundamentalne znaczenie, to fakt, aby w składach orzekających w SN nie brali udziału osoby, których status sędziowski jest wątpliwy – mówi nam poseł KO Mariusz Witczak.

Taki zapis najprawdopodobniej spotkałby się z wetem Andrzeja Dudy. – Na bezpodstawne różnicowanie statusu sędziów zgody pana prezydenta nie będzie. Prezydent już podczas spotkania z marszałkiem Sejmu, do którego doszło przed świętami Bożego Narodzenia, podkreślał, że do tej pory orzeczenia SN w sprawach wyborczych nie były kwestionowane – wskazuje w rozmowie DGP Małgorzata Paprocka, szef Kancelarii Prezydenta RP.

Wybory prezydenckie odbędą się w Polsce za cztery miesiące. Do urn pójdziemy 4, 11 lub 18 maja 2025 r. ©℗