Możliwość łączenia szpitali publicznych ze spółkami kapitałowymi została wykreślona z ustawy o restrukturyzacji szpitalnictwa i już do niej nie wróci – dowiedział się DGP.

Przepis umożliwiający łączenie samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej (SPZOZ) z tymi zarządzanymi przez spółki kapitałowe zniknął z projektu ustawy o restrukturyzacji szpitali. W wersji odesłanej z powrotem do konsultacji publicznych już go nie ma. Miał też być powodem, dla którego ustawa dwa razy spadała z posiedzenia rządu.

Jaki jest powód?

Koalicjanci, głównie Klub Lewicy, zwrócili uwagę, że może on być drogą do komercjalizacji szpitali publicznych i przekazania ich w ręce inwestorów prywatnych.

Przypomnijmy – w pierwotnej wersji ustawa o przekształceniu szpitali zakładała możliwość konsolidowania się SPZOZ. Zamysł był taki, by sąsiadujące ze sobą szpitale należące do innych samorządów, które prowadzą takie same oddziały, mogły połączyć się w jeden podmiot, który w pierwszej placówce prowadziłby np. oddziały zachowawcze, a w drugiej oddziały zabiegowe. Już w sierpniu, kiedy projekt ustawy trafił do konsultacji publicznych, eksperci i samorządowcy zwracali uwagę, że taka konsolidacja może być trudna ze względów politycznych – władzom danego powiatu trudno by było bowiem wytłumaczyć mieszkańcom, dlaczego nie będą już mieli własnej chirurgii czy porodówki i będą musieli do niej dojeżdżać do sąsiedniego powiatu. Przeszkodą miałyby być także ambicje zarządcze – w przypadku połączenia SPZOZ-ów nowy podmiot mógłby mieć tylko jednego dyrektora i ktoś straciłby to stanowisko.

Kiedy obawy przycichły, w listopadzie, tuż przed posiedzeniem rządu, w ustawie znalazł się nowy przepis umożliwiający konsolidację SPZOZ ze szpitalami prowadzonymi przez spółki kapitałowe. Miała to być odpowiedź na uwagi samorządów, że możliwość łączenia się powinny mieć także dawne SPZOZ-y przekształcone w spółki za rządów PO-PSL.

Sprzeciw wyrazili wówczas przedsiębiorcy, zauważając, że spółki kapitałowe, powstałe w wyniku takiego połączenia, nie będą tak wiarygodnymi partnerami biznesowymi dla dostawców usług (cateringu, prania, konserwacji, czyszczenia) jak SPZOZ-y, za które ręczą samorządy, i nie będzie można mieć pewności co do ich wypłacalności. To – argumentowali – miało wpłynąć na podwyżkę cen usług.

Zawirowania wokół ustawy i odesłanie jej z powrotem do konsultacji publicznych odwlekają jej wdrożenie. Tymczasem reforma szpitali realizowana przez ustawę jest jednym z kamieni milowych KPO, który ma zostać rozliczony już w połowie 2026 r.

Rząd zdaje sobie sprawę, że czasu na przyjęcie nowych przepisów jest mało ze względu na konieczność rozliczenia środków z KPO do połowy 2026 r. Z naszych informacji wynika, iż rządzący prawdopodobnie wystąpią do Komisji Europejskiej o wydłużenie tego terminu.

Jest projekt zmian

Mimo pojawiających się z różnych stron zastrzeżeń wobec minister zdrowia Izabeli Leszczyny, której resort przygotował projekt ws. szpitali, ta – jak słyszymy w KO, zachowa stanowisko, bo cieszy się zaufaniem premiera. – Dowiozła to, na czym do tej pory zależało premierowi, czyli refundację in vitro, zwiększenie dostępu do pigułki „dzień po” czy wytyczne dla szpitali związane z przerywaniem ciąży – wskazują nasi rozmówcy zarówno w partii, jak i otoczeniu szefa rządu. – Ma trudny resort, wielu chętnych do jego objęcia w rządzie rok temu nie było – dodają.

Na korzyść Leszczyny działa też złożony niedawno przez PiS wniosek o wotum nieufności, którym Sejm ma się zająć w przyszłym tygodniu. Główna partia opozycyjna zarzuca Leszczynie niekompetencję, niespełnianie obietnic wyborczych i wciąż pogarszającą się kondycję opieki zdrowotnej. – Sytuacja w służbie zdrowia jest dramatyczna – ocenił niedawno szef PiS Jarosław Kaczyński.

Wiadomo, że w tej sytuacji cała koalicja rządząca stanie murem za swoimi ministrem. Ona sama też jest spokojna o wynik przyszłotygodniowego głosowania. – Opozycja ma prawo składać wnioski o wota nieufności, a rząd ma prawo obronić swojego ministra, jeśli uzna, że jest dobrym ministrem – komentowała niedawno minister w wypowiedzi dla PAP.

W tym tygodniu Sejm ma się zająć też rządowym projektem zmian w składce zdrowotnej. – Wszystko wskazuje na to, że na tym posiedzeniu Sejmu przyprowadzimy I czytanie projektu, natomiast przyjmiemy go na kolejnym – zapowiada w rozmowie z DGP posłanka KO Marta Golbik, przewodnicząca sejmowej komisji zdrowia.

Pod koniec października rząd przyjął projekt, który ma znieść obowiązek płacenia składki na ubezpieczenie zdrowotne od sprzedaży środków trwałych. Do projektu złożona zostanie autopoprawka, która dodatkowo ulży przedsiębiorcom o niskich dochodach. W myśl proponowanych nowych przepisów przedsiębiorcy tacy mieliby wciąż płacić 9-proc. składkę, ale liczona nie od 100 proc. minimalnego wynagrodzenia, ale tylko od 75 proc. ©℗