Kongres Razem podjął w niedzielę decyzję o zakończeniu dotychczasowej formuły współpracy w ramach lewicy. Czworo posłów i posłanek tej partii ma opuścić klub Lewicy i utworzyć własne koło. Decyzja kongresu, a wcześniej odejście pięciu dotychczasowych parlamentarzystek Razem z Magdaleną Biejat na czele kończy ponad roczny spór o miejsce tej formacji na scenie politycznej. – W Razem właściwie od 15 października zeszłego roku trwał spór o to, czy powinni być w rządzie, czy w opozycji – mówi polityk Lewicy.

Podział Razem

Nie jest jeszcze pewne, ile osób będzie liczyć nowe koło. Powód? Niejasny jest status w Razem posłanki Pauliny Matysiak zawieszonej kilka miesięcy temu za podjęcie współpracy z Marcinem Horałą z PiS. W czerwcu tych dwoje polityków założyło stowarzyszenie „Tak dla Rozwoju”, w ramach którego lobbuje m.in. za powstaniem Centralnego Portu Komunikacyjnego. Matysiak zapewniała, że nie zamierza zmieniać barw politycznych, a jedynie ponadpartyjnie działać na rzecz ważnych dla kraju spraw, ale władze Razem zawiesiły ją w prawach członka ugrupowania. – Sprawa jest w sądzie partyjnym. Ja wciąż uważam, że Paulina popełniła błąd – mówi nam poseł Maciej Konieczny, który nie przesądza o tym, czy Matysiak ostatecznie wejdzie w skład nowego koła. – Będziemy o tym rozmawiać – zaznacza.

Bez ewentualnego udziału Pauliny Matysiak nowe koło będzie liczyć cztery osoby – oprócz Koniecznego znajdą się tam także: lider Razem Adrian Zandberg oraz posłanki: Marcelina Zawisza i Marta Stożek.

W klubie Lewicy zostaje za to pięć parlamentarzystek, które w zeszłym tygodniu postanowiły opuścić Razem: wicemarszałkini Senatu Biejat, senatorka Anna Górska oraz posłanki: Joanna Wicha, Daria Gosek-Popiołek i Dorota Olko. Cała piątka ma także zamiar wspierać rząd Donalda Tuska. – Uważamy, że trzeba wzmacniać klub parlamentarny, a przez to również lewicowy głos w rządzie – tłumaczy w rozmowie z DGP Magdalena Biejat.

Kto do rządu, kto na prezydenta

Senatorka nie chce na razie przesądzać, czy ktokolwiek z około 30-osobowej grupy, która wraz z nią odeszła z Razem, wejdzie w skład Rady Ministrów. – To nie jest czas na takie dyskusje – przekonuje polityczka. I dodaje, że najpierw zamierza porozmawiać na temat dalszej współpracy w ramach Lewicy. – Dużo osób wyszło z nami, kolejne zapowiadają, że chcą do nas dołączyć, i to jest czas, by się z nimi spotkać i wspólnie porozmawiać, co dalej, jak chcemy się zorganizować i w którym kierunku iść. Przed nami też rozmowa z Nową Lewicą na temat warunków naszego pozostania w klubie i ułożenia dalszej współpracy – tłumaczy Biejat.

Rozłamowcy pozostaną bezpartyjni, chociaż nie wykluczają powołania stowarzyszenia. – Potrzebujemy jakiejś platformy, w ramach której będziemy dalej działać wraz z naszymi kolegami i koleżankami – tłumaczy nam jedna z posłanek.

Zarówno ją, jak i jej koleżanki czy kolegów chętnie widzieliby w rządzie liderzy Nowej Lewicy (NL). – Nie wykluczam, że z czasem ktoś z nich trafi do któregoś z ministerstw, mamy przecież swych przedstawicieli w resorcie sprawiedliwości czy finansów – mówi nam jeden z ministrów.

Stanowisko wiceszefa MS pozostaje nieobsadzone od sierpniowej dymisji Bartłomieja Ciążyńskiego. Polityk musiał odejść po tym, jak Wirtualna Polska ujawniła, że w lipcu udał się na wakacje służbowym autem i dwukrotnie tankował paliwo, płacąc ministerialną kartą. Wcześniej Lewicę w Ministerstwie Sprawiedliwości reprezentował Krzysztof Śmiszek, od czerwca europoseł.

Nasi rozmówcy z NL przyznają zarazem, że rosną szanse na to, że to Magdalena Biejat, a nie Agnieszka Dziemianowicz-Bąk będzie ostatecznie kandydatką na prezydenta. Jeszcze kilka miesięcy temu politycy formacji Włodzimierza Czarzastego i Roberta Biedronia nie chcieli słyszeć o popieraniu kandydata lub kandydatki związanej z Razem. – Teraz mamy zupełnie inną sytuację. Badamy szanse kilku osób, w tym Magdy. Zobaczymy – mówi nam polityk Nowej Lewicy.

Start wicemarszałkini Senatu wydaje się być prawdopodobny także dlatego, że, jak wynika z naszych informacji, tylko ona wyraża zainteresowanie kandydowaniem. Na udział w wyborach nie mają ochoty ani wicepremier Krzysztof Gawkowski, ani minister ds. równości Katarzyna Kotula, ani Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, której nazwisko najczęściej pada w kontekście przyszłorocznego starcia o Pałac Prezydencki. – Tusk już zapowiedział, że jej ewentualne kandydowanie będzie wiązało się z koniecznością złożenia dymisji z funkcji minister rodziny, pracy i polityki społecznej – przypomina nasze źródło w Nowej Lewicy.

Nie jest jeszcze przesądzone, czy własnego kandydata na prezydenta wystawi Razem. – Te decyzje są dopiero przed nami – zaznacza Maciej Konieczny.

Dyskusje o kandydatach

W sobotę dość niespodziewanie wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz zaapelował o wystawienie wspólnego kandydata Koalicji 15 października na prezydenta. – Nie stać nas dzisiaj na kolejne kłótnie i spory – podkreślał prezes PSL.

Dyskusję szybko uciął premier Donald Tusk. „Wspólna strategia Koalicji 15X na wybory prezydenckie musi być zbudowana na trzech fundamentach: partie wystawiają najlepszych kandydatów, nie atakujemy swoich w I turze, wszyscy popieramy (jednoznacznie!) tego, kto przejdzie do II tury. Wygrać utrzymując jedność – to nasz cel – napisał szef rządu na platformie X.

7 grudnia – wszystko na to wskazuje – na konwencji Koalicji Obywatelskiej w Gliwicach zainaugurowana zostanie kampania wyborcza Rafała Trzaskowskiego, a do końca roku swą decyzję ogłosi prawdopodobnie Szymon Hołownia.

Kilka dni temu do zwrotu doszło w Prawie i Sprawiedliwości, gdzie ostatecznie upadła idea organizacji prawyborów. – Decyzję podejmie kierownictwo partii. Cały czas prowadzimy badania, sprawdzamy szanse kilku potencjalnych kandydatów – mówi nam osoba zbliżona do władz PiS. Na liście, jak słyszymy, są: były minister edukacji Przemysław Czarnek, szef klubu PiS Mariusz Błaszczak, europoseł Tobiasz Bocheński oraz szef Instytutu Pamięci Narodowej Karol Nawrocki. Według naszych informacji nie jest pewne, czy Prawo i Sprawiedliwość ostatecznie zaprezentuje swego kandydata 11 listopada. – Nie przywiązywałbym się do tej daty – mówi nam współpracownik prezesa Jarosława Kaczyńskiego. ©℗