Wrzutka znosząca centralny wskaźnik miejsc postojowych zostanie usunięta z projektu nowelizacji ustawy powodziowej. Zdaniem ekspertów źle, że tam trafiła, ale jeszcze gorzej, że blokujące inwestycje przepisy nadal będą obowiązywać.

Informację o tym, że resort rozwoju usunie z ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z usuwaniem skutków powodzi wrzutkę dotyczącą budowy miejsc parkingowych, potwierdził DGP rzecznik Ministerstwa Rozwoju i Technologii.

– Jest decyzja o usunięciu tych przepisów z nowelizacji ustawy powodziowej. Nie powinny się tam znaleźć – powiedział DGP Jakub Stefaniak.

Zmiana przepisów miała się sprowadzać do przywrócenia stanu sprzed 12 maja 2023 r., kiedy to weszła w życie nowelizacja ustawy o ułatwieniach w przygotowaniu i realizacji inwestycji mieszkaniowych oraz inwestycji towarzyszących, zwanej specustawą mieszkaniową lub lex deweloper (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 195 ze zm.). To ta nowelizacja ustanowiła centralny, wspólny wskaźnik miejsc parkingowych. Na mieszkanie w strefie śródmiejskiej przypada teraz co najmniej jedno miejsce postojowe, a poza nią – półtora miejsca. Wcześniej decyzja o tym, ile miejsc postojowych powstanie przy inwestycji, należała do samorządów. I właśnie tę regułę miała przywrócić zmiana wpisana do projektu nowelizacji ustawy powodziowej.

Już poprzedni rząd próbował zmienić przepisy, gdy okazało się, jakie będą ich skutki. Według szacunków Polskiego Związku Firm Deweloperskich oznaczają one blokadę ok. 30 tys. mieszkań w już przygotowywanych projektach, na gruntach zakupionych pod inne wymogi parkingowe, i praktyczny paraliż realizacji inwestycji na podstawie lex deweloper. Przeciwko centralnym wskaźnikom parkingowym protestowały największe polskie organizacje przedsiębiorców, ale i Związek Miast Polskich, Unia Metropolii Polskich, urbaniści i architekci. Stowarzyszenie Architektów Polskich tłumaczyło, że wymóg budowy ogromnych parkingów jest sprzeczny z aktualną polityką planowania miast i z trendami proekologicznymi, w tym z dążeniem do ograniczania indywidualnej komunikacji samochodowej na rzecz innych środków transportu i zachowania jak największej powierzchni biologicznie czynnej prowadzonych inwestycji. SARP i PZFD ostrzegały, że centralne wskaźniki parkingowe podniosą ceny mieszkań w inwestycjach realizowanych na podstawie lex deweloper nawet o ponad 100 tys. zł.

Zmiany znalazły się w ustawie powodziowej

Gdy poprzedniej ekipie rządowej nie udało się zmienić przepisów, nowe kierownictwo Ministerstwa Rozwoju i Technologii zapewniało DGP w styczniu, że to zrobi. Zmiana przepisów pojawiła się w kwietniu w projekcie nowelizacji ustawy o społecznych formach mieszkalnictwa. Z powodu sporów w koalicji rządowej został on jednak zablokowany, a wraz z nimi uchylenie centralnych wskaźników parkingowych. Rządzący, zdając sobie sprawę z tego, jak hamuje on podaż, uznali, że wrzucenie tych przepisów do nowelizacji ustawy powodziowej zapewni im szybką ścieżkę procedowania. Ściągnęli na siebie w ten sposób podejrzenia, że mają coś do ukrycia, że chcą zrobić prezent deweloperom, a także, że łamią zasady dobrej legislacji, bo co ma powódź do parkingów. Ministerstwo Finansów w opinii do projektu napisało, że „przeniesienie na poziom rady gminy fakultatywnego określenia liczby miejsc w lokalnych standardach urbanistycznych pozostaje w sprzeczności z narastającą potrzebą zabezpieczania takich miejsc, jako podstawowych wartości społecznych”.

Bartosz Guss, dyrektor generalny Polskiego Związku Firm Deweloperskich, nie ma wątpliwości, że zmiana specustawy mieszkaniowej nie powinna się znaleźć w specustawie powodziowej.

– Nie oznacza to jednak, że nie jest ona potrzebna. Od maja 2023 r. praktycznie nie są procedowane nowe wnioski w trybie specustawy mieszkaniowej. Ustalenie na poziomie ustawy sztywnego współczynnika parkingowego generuje zbyt wysokie koszty. Ten obowiązek obliguje również do budowania przeskalowanych parkingów kosztem racjonalnego zagospodarowania działki oraz kosztem liczby mieszkań, które mogłyby zostać zbudowane w ramach danej inwestycji – mówi Bartosz Guss.

Jego zdaniem przeniesienie kompetencji do każdorazowego ustalania minimalnej liczby miejsc parkingowych na poziom samorządu nie spowoduje, że deweloperzy przestaną nagle budować parkingi w ramach specustawy. – Zakładamy, że w niektórych miejscach ten współczynnik mógłby wynieść nawet więcej niż półtora miejsca, ale w lokalizacjach, gdzie istnieje rozwinięty system transportu publicznego, byłby on już odpowiednio niższy – dodaje dyrektor Guss.

Piotr Jarzyński, prawnik z Kancelarii Prawnej Jarzyński & Wspólnicy, ekspert Komitetu ds. Nieruchomości Krajowej Izby Gospodarczej, też nie jest zwolennikiem wrzutek nowelizacji przepisów do zmian ustaw, które ich bezpośrednio nie dotyczą, ale ze względu na pilną potrzebę usunięcia ze specustawy mieszkaniowej odgórnie ustalonych normatywów parkingowych uważa, że wycofanie się z tej zmiany to kolejna stracona szansa na naprawienie sytuacji, w której jednym, nierozważnie wprowadzonym przepisem zablokowano budowę dziesiątek tysięcy mieszkań.

– Od ponad roku obserwujemy nieudane próby naprawienia tej sytuacji, wcześniej przez poprzednią ekipę rządową i parlament, a teraz przez obecną władzę. Powrót do sytuacji, w której to gmina decyduje o tym, ile miejsc parkingowych ma powstać przy inwestycji realizowanej na podstawie lex deweloper, jest zmianą pożądaną i wyczekiwaną, tak przez inwestorów, jak i samorządy, ponieważ tym ostatnim pozwala uzależnić zgodę na lokalizację inwestycji od partycypacji dewelopera np. w finansowaniu infrastruktury – mówi Piotr Jarzyński.

Nie każdy ma samochód

W samej Warszawie jest kilkudziesięciu inwestorów zainteresowanych realizacją przedsięwzięć mieszkaniowych na podstawie specustawy, które zablokował centralny wskaźnik parkingowy. Wartość inwestycji towarzyszących, które mogą przy nich powstać, czyli szkół, przedszkoli, parków, dróg, urząd miasta oszacował na 500 mln zł. Czas biegnie, bo lex deweloper będzie działać tylko do końca 2025 r.

Hanna Gill-Piątek, zastępca dyrektora Instytutu Finansów, ekspertka rządowych i unijnych programów mieszkalnictwa, była posłanka, również widzi pilną potrzebę uchylenia odgórnego normatywu parkingowego.

– To szkodliwa regulacja. Jeśli ktoś uważa, że to prezent dla deweloperów, to znaczy, że nie ma pojęcia, o czym mówi. Ten sam kłopot mają TBS-y i budownictwo społeczne. Rzadko się zdarza, żeby w ocenie przepisów samorządy, deweloperzy i strona społeczna były zgodne, jak to ma miejsce w tym przypadku – mówi Hanna Gill-Piątek.

W analizie przygotowanej dla Pracodawców RP „Jak zaspokoić potrzeby mieszkaniowe Polaków? Raport o polityce mieszkaniowej państwa” autorzy Kamil Sobolewski i Grzegorz Zatryb, analizując problemy podażowe, również rekomendują przeniesienie kompetencji do podejmowania decyzji co do liczby miejsc postojowych na szczebel lokalny, gdzie łatwiej wziąć pod uwagę realne zapotrzebowanie.

– Dziś mamy taką sytuację, że ludzi kupujących nieduże mieszkania zmusza się do kupna miejsca postojowego, chociaż nie mają oni nawet w planach zakupu auta. Świadomie wybrali dobrze skomunikowaną lokalizację, by zamiast jeździć samochodem, korzystać z komunikacji publicznej – mówi Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP.

– Jeśli kogoś oburza, że deweloperzy budują osiedla na polach, bez infrastruktury, to specustawa jest dobrym narzędziem, aby temu zapobiegać. Jeśli obecna władza chce to naprawić, to dlaczego nie proceduje osobno projektu nowelizacji ustawy o ułatwieniach w przygotowaniu i realizacji inwestycji mieszkaniowych oraz inwestycji towarzyszących. Przepisy są przygotowane, uzasadnienie i ocena skutków regulacji także są gotowe. Wystarczy to przekleić z projektu nowelizacji ustawy powodziowej. Jak to możliwe, że tak niewielkiej i pożądanej nowelizacji nie można zgodnie ze sztuką legislacji przeprowadzić szybko przez rząd i skierować do parlamentu? – pyta Piotr Jarzyński. ©℗

ikona lupy />
Spada liczba inwestycji / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe