Cofnięcie neosędziom awansów i przykładne ukaranie tych, którzy wzięli czynny udział w burzeniu sądownictwa – to wstępne plany rządzących na uporządkowanie spraw w wymiarze sprawiedliwości.
- Plany rządu ws. "neosędziów"
- Sceptycyzm prawników
- SN: powrót do przeszłości
- Zmiany spowodują zwiększenie chaosu w wymiarze sprawiedliwości
- Dobrym rozwiązaniem jest podzielenie neosędziów na trzy grupy
W piątek premier Donald Tusk i minister sprawiedliwości Adam Bodnar spotkali się z przedstawicielami środowiska prawniczego. W rozmowach, które trwały ponad pięć godzin, wzięły udział m.in. stowarzyszenia sędziowskie oraz organizacje pozarządowe.
– Z wielką satysfakcją mogę stwierdzić, że znaleźliśmy wspólny język ze wszystkimi reprezentantami środowisk prawniczych. Byli z nami dzisiaj ci, którzy przez te lata łamania praworządności stawali odważnie przeciwko władzy, wtedy gdy podnosiła ona rękę na rządy prawa w Polsce – mówił po spotkaniu premier. Jak dodał, odbudowanie wymiaru sprawiedliwości jest absolutnym priorytetem, wspólnym dla rządu i prawników.
Plany rządu ws. "neosędziów"
Założenia projektu ustawy, który ma uporządkować status neosędziów, zaprezentował minister Bodnar. Rząd planuje podzielić ich na trzy grupy w zależności od ciężaru ich „przewinień”.
Najostrzej mają być potraktowani ci, którzy przyłożyli rękę do likwidacji niezależności sądownictwa, dzięki czemu uzyskali korzyści polityczne, osobiste lub finansowe. Chodzi o ludzi, którzy oprócz tego, że wzięli udział w konkursach organizowanych przez obecną KRS, dodatkowo w ciągu ostatnich sześciu lat obejmowali ważne funkcje w wymiarze sprawiedliwości – zostawali prezesami sądów, czy też rzecznikami dyscyplinarnymi. Z mocy ustawy wrócą na wcześniej zajmowane stanowiska, ale jeszcze będą wobec nich wytaczane postępowania dyscyplinarne. Grupa ta liczy ok. 500 osób.
Druga kategoria: ci, których jedynym „grzechem” jest to, że poddali się ocenie niekonstytucyjnej KRS (ok. 950 osób). Oni również wrócą na wcześniej zajmowane stanowiska. Wobec nich nie będą wszczynane z automatu postępowania dyscyplinarne. Pod warunkiem, że posypią głowę popiołem i złożą dobrowolną deklarację o powrocie na poprzednio zajmowane stanowisko.
Najliczniejsza jest trzecia grupa, która obejmie tych, którzy nie brali udziału w konkursach przed obecną KRS, ale którzy, aby wejść do zawodu, musieli uzyskać jej akceptację. Mowa przede wszystkim o asesorach sądowych. To ok. 1,6 tys. osób. One nie muszą się obawiać o swój los: ustawa ma wskazywać, że ich status jest zgodny z konstytucją. Jak wynika z ustaleń DGP, ustawa, która będzie zawierać takie rozwiązania, ma się nazywać ustawą o przywracaniu ładu konstytucyjnego.
Sceptycyzm prawników
Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, podkreślają, że czują spory niedosyt po tym, co zaproponowało Ministerstwo Sprawiedliwości.
– Myśląc o przywracaniu ładu konstytucyjnego, myślę o naprawie instytucji. A autorzy tych założeń myślą o przywróceniu stanu poprzedniego i rozprawie z neosędziami – komentuje prof. Maciej Gutowski, adwokat.
– Nie zaprezentowano żadnej wizji dotyczącej reformy sądownictwa, planów wzmocnienia instytucji – wtóruje mu Krzysztof Izdebski, ekspert forum Idei Fundacji im. Stefana Batorego, który uczestniczył w piątkowym spotkaniu. Zaznacza, że dobrze się stało, że w końcu została publicznie zaprezentowana koncepcja tego, co ma się stać z neosędziami. Choć jego zdaniem w przyszłości będzie ona jeszcze mocno ewoluować.
Nasi rozmówcy podkreślają, że to, co zostało zaprezentowane, rodzi wiele pytań.
– Nie jestem w stanie obecnie ocenić, jak to będzie wpływało na wymiar sprawiedliwości, który ma chronić prawa obywatela, w tym prawo do tego, żeby sąd w stosunkowo krótkim czasie rozstrzygnął jego sprawę – podkreśla Izdebski.
Są nawet obawy, że plany resortu sprawiedliwości mogą doprowadzić do tego, że Polska po raz kolejny będzie musiała się bronić przed europejskimi sądami przed zarzutem naruszenia reguł praworządności. Wszystko przez to, co rząd planuje zrobić, aby doprowadzić do ukarania neosędziów zaliczanych do pierwszej grupy, czyli tych, którzy mają na koncie – w ocenie autorów założeń – najcięższe przewiny: przyczynili się do podważenia praworządności. Mogło to polegać np. na członkostwie w niekonstytucyjnej KRS czy pełnieniu funkcji, którą otrzymało się od poprzedniego ministra sprawiedliwości. Rządzący chcą, aby byli oni za tego typu czyny ścigani dyscyplinarnie. I tu pojawia się poważny problem prawny, gdyż prawo nie może działać wstecz.
– Autorzy zdają sobie chyba sprawę z tego, że nie mogą ex post dołożyć nowego deliktu dyscyplinarnego, za pomocą którego chcieliby rozliczać przeszłość. To się bowiem w cywilizowanym państwie po prostu nie obroni. Próbują więc powiedzieć tym neosędziom, że już popełnili delikt dyscyplinarny, a oni tylko doprecyzowują, na czym ten delikt polegał – komentuje prof. Gutowski. Według niego to próba zaczarowania rzeczywistości za pomocą użytych słów.
– Tak tego nie wolno robić. Nie ma żadnej różnicy między wprowadzeniem osobnego deliktu dyscyplinarnego a dodaniem ex post okoliczności obciążających. Mało tego, w ten sposób tworzymy retroaktywną odpowiedzialność zbiorową. Ja mogę się zgodzić na rozwiązanie systemowe oparte na wadliwości nominacji przy udziale nowej KRS. Ale nie na zbiorową odpowiedzialność dyscyplinarną za udział w czymś, co jest nazywane dzisiaj „common design” – kwituje prawnik.
SN: powrót do przeszłości
Podczas spotkania zapowiedziano również zmiany w stosunku do Sądu Najwyższego. Zaproponowano powrót do struktury SN sprzed 2018 r i likwidację dwóch izb SN, które zostały powołane do życia za rządów PiS, czyli Izbę Odpowiedzialności Zawodowej oraz Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Pierwsza zajmuje się sprawami z zakresu odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów, prokuratorów, adwokatów czy radców prawnych. Druga rozstrzyga kwestie związane m.in. z wyborami. Ich powołanie od początku budziło wątpliwości konstytucyjne. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej przesądził już, że IKNiSP nie jest niezależnym sądem.
Obecni rządzący chcą, aby SN składał się jedynie z trzech izb – karnej, cywilnej oraz pracy i ubezpieczeń społecznych.
– Ma powstać SN taki, jakim on był przed 2018 r., wyrzuceni mają z niego być neosędziowie, pozostać w SN mają tylko tzw. starzy sędziowie i dokooptowani mają zostać najstarsi sędziowie, którzy odeszli w stan spoczynku – zauważa Maciej Gutowski. – To jest próba odbicia w sądownictwie tylko tej wizji świata, którą prezentuje aktualnie wygrana opcja polityczna – uważa nasz rozmówca, który podkreśla, że „społeczeństwo nie jest jednorodne, ma różne wizje świata, różne poglądy polityczne”.
Podczas konferencji mówiono również o konieczności informatyzacji wymiaru sprawiedliwości oraz przyspieszeniu tempa rozpatrywania spraw. Nie przedstawiono jednak konkretnych pomysłów.
Piątkowe spotkanie odbyło się w ramach tzw. spowiedzi powszechnej ministrów i było pierwszym tego typu wydarzeniem. Premier planuje bowiem spotkać się w takiej formule ze wszystkimi ministrami swojego rządu. ©℗
Zmiany spowodują zwiększenie chaosu w wymiarze sprawiedliwości
Proponowane przez rząd zmiany są głęboko niezgodne z konstytucją i będą powodować zwiększenie chaosu w wymiarze sprawiedliwości. Prawnicy, którzy spotkali się w piątek z premierem Donaldem Tuskiem, uważają, że zmiana sposobu wyboru sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa była niezgodna z konstytucją; ja i moje stronnictwo wręcz przeciwnie – jesteśmy zdania, że były w pełni z nią zgodne, bo to ustawodawcy konstytucja powierza ustalanie zasad wyboru sędziów do KRS. Ta różnica powoduje zupełnie odmienne wnioski co do podjęcia koniecznych działań. Nie można bowiem weryfikować sędziów, którzy zostali prawidłowo powołani i którym prezydent wręczył nominacje.
Warto zauważyć, że pojawił się pomysł mrożenia środków dla Trybunału Konstytucyjnego. To także działanie głęboko naruszające przepisy konstytucji, ponieważ nie można odbierać pieniędzy konstytucyjnemu organowi państwa, który działa i składa się z sędziów powołanych przez prezydenta. Nie możemy więc pozytywnie ocenić proponowanych przez rząd zmian.
Jedyne, co zasługuje na uwagę, to zapowiedziane drobne, proobywatelskie zmiany, jak dalsza informatyzacja sądownictwa.
Jeśli chodzi zaś o zapowiedziany rozdział funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, to wszystko zależy od szczegółów rządowego projektu. Jak przypominam sobie rozdział sprzed 2016 r., to według tamtej ustawy prokurator generalny był dobrą egzemplifikacją imposybilizmu. Tak być nie może. Osobiście – bo nie chcę wypowiadać się w imieniu klubu – nie wykluczałbym możliwości wprowadzenia rozdziału, ale wszystko zależy od pomysłu na podział zadań obu urzędów: prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości. ©℗
Dobrym rozwiązaniem jest podzielenie neosędziów na trzy grupy
Na razie mamy tylko zapowiedź założeń projektu ustawy dotyczącej neosędziów, ale dobrym rozwiązaniem jest proponowane podzielenie ich na trzy grupy. Sam wielokrotnie wskazywałem, że niektórzy z tych sędziów nie mieli innej możliwości dojścia do zawodu niż poprzez ukończenie Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury i uzyskanie nominacji przy udziale obecnej KRS. Nie można więc mówić, że są to ludzie wybitnie upolitycznieni. Mamy też drugą grupę sędziów, którzy dzięki neo-KRS awansowali i oni powinni wrócić na poprzednio zajmowane stanowiska. A ci, którzy byli największymi beneficjantami działań poprzedniej władzy i swoją niezależność sędziowską oddali polityce, muszą ponieść konsekwencje dyscyplinarne. Dobrze oceniam jednak zaproponowaną instytucję „czynnego żalu”, którą mogliby wyrazić sędziowie z tej ostatniej grupy, bo tego typu deklaracja będzie wymagała od nich odwagi. Trzeba będzie przyznać: „tak, popełniłem błąd”, ale każdy ma prawo do naprawy swoich błędów. Jeśli chodzi o plany likwidacji tzw. neoizb w Sądzie Najwyższym, to jest to także potrzebna zmiana, zmierzająca do odpolitycznienia tej instytucji.
Zobaczymy, jak zostaną sformułowane konkretne przepisy projektu. Jeśli będą przestrzegały zasad praworządności, to oczywiście Polska 2050 je poprze.
Jako adwokat za ważną i potrzebną uważam również zapowiedź dotyczącą dalszej cyfryzacji wymiaru sprawiedliwości, którą w pozytywny sposób odczują także obywatele. ©℗
Pozostawienie w mocy wyroków neosędziów było konieczne
Zmianom w sądownictwie nadano właściwy kierunek. To wręcz kierunek konieczny i jedyny możliwy dla przywrócenia w Polsce normalnie funkcjonującego wymiaru sprawiedliwości, który nie będzie działać w sytuacji zagrożenia kolejnymi zarzutami o niekonstytucyjność czy niezgodność z traktatami unijnymi i Europejską Konwencją Praw Człowieka.
Bardzo dobrym rozwiązaniem jest pozostawienie w mocy wyroków wydanych z udziałem neosędziów. To jest najważniejsza kwestia z punktu widzenia pewności prawa, pewności obrotu prawnego i w ogóle funkcjonowania społeczeństwa. Szczególnie że ci sędziowie wydali już kilka milionów wyroków w sprawach najważniejszych dla codziennego życia obywateli, rodzin, dla firm czy instytucji. Podważanie ich dziś byłoby absolutną katastrofą.
Niczym nadzwyczajnym nie jest, to właściwie nawet pożądane z punktu widzenia sprawiedliwości społecznej i przyzwoitości, cofnięcie do poprzednich miejsc pracy wszystkich sędziów, którzy awansowali przy udziale neo-KRS. To i tak dosyć łagodne rozwiązanie. A ci, którzy najbardziej sprzeniewierzyli się swojej misji sędziowskiej, będą musieli się liczyć z postępowaniami dyscyplinarnymi, za które będzie odpowiadał specjalny rzecznik dyscyplinarny. I słusznie, bo to w ręce sędziów trzeba będzie oddać ocenę tej sytuacji.
Zaproponowane reformy legislacyjne oczywiście będą musiały poczekać na zmianę osoby zasiadającej w Pałacu Prezydenckim z uwagi na to, że obecny prezydent jest współautorem tego bagna i chaosu prawnego, który mamy w Polsce. ©℗
Musimy pokazać środowisku sędziowskiemu, że nie jesteśmy bierni
Mam nadzieję, że przedstawiony projekt ustawy jak najszybciej trafi do Sejmu i raz na zawsze przywróci ład konstytucyjny oraz rozwieje wszelkie wątpliwości związane z sędziami, którzy uzyskali awanse za sprawą niekonstytucyjnej i upolitycznionej neo-KRS. Propozycja jest owocem szerokich i głębokich konsultacji nie tylko ze środowiskiem prawniczym, lecz także z organizacjami pozarządowymi, które mają w swoim sercu praworządność. Wyrazem tego były podnoszone przez nie od lat liczne wątpliwości natury konstytucyjnej, dotyczące w szczególności ustaw z zakresu wymiaru sprawiedliwości wprowadzonych przez PiS. Przypomnę, że są orzeczenia europejskich trybunałów, które jasno wskazują, że zmieniona przez PiS KRS jest niezgodna z prawem Unii Europejskiej, co implikuje fakt, że jest niekonstytucyjna, ponieważ nie gwarantuje niezależności od władzy politycznej. Obecna propozycja wychodzi naprzeciw tym wyrokom.
Zaproponowany przez premiera i ministra projekt ustawy jest też kolejnym milowym krokiem do odblokowania środków z KPO. Jestem przekonany, że te rozwiązania będą przedmiotem konsultacji z instytucjami europejskimi, tak żeby nie było żadnych, nawet najmniejszych wątpliwości wobec proponowanych zmian. Spodziewam się jednak, że na wejście zaproponowanych rozwiązań w życie trzeba będzie poczekać na nowego prezydenta.
Jako koalicja 15 października musimy już teraz przygotowywać ustawy, które będą gotowe do podpisania przez nową głowę państwa, i to już od pierwszego dnia jego kadencji. Musimy pokazać środowisku sędziowskiemu, że nie jesteśmy bierni, tylko przygotowujemy rozwiązania i przerzucamy odpowiedzialność za ich wejście w życie na barki obecnego prezydenta. Kto wie, być może prezydent na finiszu swojej kadencji będzie mieć jakąś refleksję i zmieni zdanie. Choć to raczej myślenie życzeniowe. ©℗