Wiem, że były przypadki, w których sposób działania organu był nieodpowiedni. Siedmiu członków komisji, siedmiu szefów. Różne decyzje, informacje, sprzeczne przekazy - mówi Przewodnicząca Państwowej Komisji Karolina Bućko.
Kieruje pani pracami państwowej komisji ds. przeciwdziałania pedofilii (PKDP) od ponad siedmiu miesięcy. Jak ocenia pani ten okres?

Na pewno nie był to łatwy czas. 6 grudnia 2023 r. Sejm wybrał mnie na funkcję przewodniczącej tego gremium. A już 20 lutego br. do Kancelarii Sejmu wpłynęło moje pismo, w którym poinformowałam o nieprawidłowościach, do których doszło przed objęciem przeze mnie funkcji. Byłam zmuszona powiadomić organ, który powołał członków komisji, żeby zainteresował się całą sprawą. W związku z tym miałam jeden pełny miesiąc pracy i w tym czasie musiałam się mierzyć z materią, która była bardzo obszerna i dotyczyła zaszłości. I stało się to – w mojej ocenie – bardzo szybko. By podsumować: trochę rozminęły się moje oczekiwania z tym, z czym przyszło mi się mierzyć jako przewodniczącej.

Mówi pani o wniosku o odwołanie dwóch członkiń komisji – Hanny Elżanowskiej i Barbary Chrobak. Wśród zarzutów pojawiały się kwestie mobbingu, niegospodarności, konfliktu interesów i wykorzystywania własnej pozycji. Jak cała ta sytuacja wpłynęła na pracę komisji?

Nie jest tajemnicą, że złożyłam dwa zawiadomienia do prokuratury dotyczące członkiń PKDP. Zdecydowałam się na to, ponieważ raporty czy informacje służb księgowo-kadrowych dawały asumpt do takiego działania. Wydaje mi się, że mimo całej tej sytuacji państwowa komisja funkcjonowała i funkcjonuje prawidłowo, bez większych zakłóceń.

Wnioski o odwołanie trafiły na Wiejską w lutym, a Sejm nadal nie zakończył procedury odwołania. Dziś ma się zebrać sejmowa komisja sprawiedliwości. Ma pani nadzieję, że sprawa ujrzy swój finał jeszcze na tym posiedzeniu?

Bardzo bym tego chciała. Oczywiście, nie mamy pewności, jaki będzie przebieg posiedzenia sejmowej komisji, ale jestem gotowa odpowiedzieć na wszelkie pytania parlamentarzystów – i na części jawnej, i na części niejawnej. Jeśli dziś komisja podjęłaby decyzję, to jeszcze jutro mogłoby się odbyć głosowanie na sali plenarnej. Z perspektywy PKDP ważne jest, aby rozstrzygnięcie nastąpiło teraz, bo potem Sejm ma przerwę wakacyjną. Gdyby na tym posiedzeniu nie zapadła decyzja, do sprawy można byłoby wrócić dopiero w połowie września.

Do odwołania członka komisji powołanego przez Sejm jest potrzebna większość trzech piątych głosów. To sporo, koalicja rządząca nie dysponuje taką liczbą. Co jeśli głosowanie nie przejdzie pomyślnie? Co będzie to oznaczało dla PDKP?

Powiem wprost: nie potrafię dziś odpowiedzieć na to pytanie. Na ten moment bardzo zależy mi na tym, żeby cała procedura się zakończyła. Nie chciałabym, żeby ta sprawa w jakikolwiek sposób zaważyła na przebiegu postępowań wyjaśniających. Moja rola zakończy się jednak tak naprawdę dziś, kiedy udzielę odpowiedzi na wszystkie pytania posłów. Pozostanie mi tylko czekać na decyzję Sejmu.

Posłowie w kuluarowych rozmowach przyznają, że nie są zadowoleni z aktualnej sytuacji w PKDP. Słyszą o chaosie, konfliktach wewnętrznych i zastrzeżeniach wobec struktury organizacyjnej. Pojawiają się głosy, że przepisy ustawy o PKDP należy zreformować.

Faktycznie, ze strony Sejmu trafiały do mnie pewne głosy, że jest wola, aby dokonać pewnej korekty ustawy dotyczącej PKDP. Patrzę na to z dwóch perspektyw: z jednego strony konstrukcja komisji jako gremium absolutnie jest konieczna w ramach postępowań wyjaśniających. To pozwala podzielić sobie pracę nad sprawami, które do nas wpływają. Nadto wieloosobowy skład przy postepowaniach wyjaśniających jest gwarantem niezależności Komisji przy rozstrzyganiu spraw.

Jednocześnie istotna jest również kwestia zarządzania całą komisją. Bazując na moim doświadczeniu związanym z pracą prawniczą, wydaje się sensowne, by komisja funkcjonowała „wzorem rzecznikowskim”. Wiem, że były przypadki, w których sposób działania organu był nieodpowiedni. Siedmiu członków komisji, siedmiu szefów. Różne decyzje, informacje, sprzeczne przekazy. Taka sytuacja nie sprzyjała pracy komisji, skuteczności i realizowaniu celów, do których instytucja została powołana.

Niektórzy posłowie podkreślają, że należałoby wzmocnić rolę i kompetencje przewodniczącej.

Myślę, że w obecnym kształcie PKDP to byłoby dobre rozwiązanie. Choćby w kontekście sprawy dotyczącej odwołania członków komisji – wystąpiły problemy, których nie można rozwiązać wewnątrz instytucji. Przewodniczący komisji ma w tym przypadku ograniczone narzędzia.

Jeśli jednak przyjęlibyśmy koncepcję formuły rzecznikowskiej, to wówczas tak naprawdę nie byłoby potrzeby tworzyć nowych kompetencji. Rzecznik nadzorowałby wówczas pracę trzech departamentów, a także członków komisji, którzy byliby oddelegowani do poszczególnych spraw merytorycznych. I to by wystarczyło. Zresztą podobnie na tę sprawę patrzył mój poprzednik, prof. Błażej Kmieciak.

A co ze zmianą kryteriów doboru członków PKDP? Obecnie można nie mieć wyższego wykształcenia kierunkowego, ale posiadać odpowiednie order lub odznaczenie, aby zostać powołanym w skład komisji. Czy pani zdaniem w tej kwestii należało poczynić zmiany?

Moim zdaniem kryterium odznaczeń powinno zostać, ale należałoby uzupełnić je o warunek posiadanego doświadczenia w zakresie pomocy osobom poszkodowanym. Uwzględnianie wyłącznie przesłanki dotyczącej wykształcenia mogłoby być zbyt dużym zwężeniem. Natomiast zwracam też uwagę na to, że procedura, związana z oceną i wydaną ostatecznie opinią – w przypadku osób wskazywanych przez Sejm czy Senat – powinna przebiegać w sposób rzetelny już na początkowym etapie.

Przejdźmy do aktualnych prac PKDP. Ile postępowań wyjaśniających toczy się obecnie przed komisją?

Ich liczba systematycznie rośnie. W związku z tym na bieżąco zwracamy się też do prokuratora generalnego, by zwrócił uwagę na kwestię procedury brakowania, czyli likwidacji akt. Chcemy uniknąć sytuacji, że z powodu braku akt nie będzie możliwy czy znacznie utrudniony proces wydawania postanowień o wpisie do rejestru sprawców przestępstw na tle seksualnym.

Na początku 2024 r. wysłaliśmy pismo do wszystkich jednostek prokuratury, które informujemy o obowiązku przekazywania nam akt przedawnionych spraw. To powoduje, że liczba tych spraw z miesiąca na miesiąc wzrasta. Obecnie mamy ich zarejestrowanych ok. 350, a w przypadku 18 wyznaczono już terminy postępowań.

Czy komisja ma środki i siły, by zająć się tak dużą liczbą spraw?

Najprawdopodobniej będzie nam brakować pracowników, którzy będą w stanie sprawnie realizować wszystkie czynności. Liczę się z tym, że będzie potrzeba zwiększenia zatrudnienia, pewnie nastąpi to pod koniec roku. Jeśli tak się stanie, to stworzymy nowe etaty, a także zawnioskujemy do Ministerstwa Sprawiedliwości i Ministerstwa Finansów o dodatkowe środki. Jest to dopuszczalne w ciągu roku budżetowego.

Ale proszę pamiętać, że praca komisji to nie tylko postępowania, lecz także prace edukacyjne i badawcze. W najbliższym czasie mamy w planach m.in. zorganizowanie kampanii społecznej, której celem będzie edukacja w zakresie ochrony wizerunku dzieci w internecie – czym jest wykorzystanie seksualne dzieci, kto może być sprawcą i gdzie może dochodzić do takich przestępstw. Współpracujemy z Fundacją Orange, która jest specjalistą w tym zakresie. Podjęliśmy też rozmowy o współpracy z innymi organizacjami pozarządowymi, m.in. z Fundacją MDS. Będziemy tworzyć wspólne projekty w ramach kampanii informacyjnych.

Jakie są – pani zdaniem – najważniejsze zmiany prawne, które powinny zostać wprowadzone, by skuteczniej przeciwdziałać wykorzystywaniu seksualnemu dzieci?

Komisji udało się już zmienić zapisy kodeksu dotyczące przedawnienia karalności. Kodeks karny wprowadził taką zmianę – rozszerzył wiek osoby wskazanej jako pokrzywdzony z 30 lat do 40 lat. Z kolei przestępstwo zgwałcenia dziecka poniżej lat 15 nie przedawnia się.

W mojej ocenie jednak żadne z takich czynów nie powinny się przedawniać. Analogicznie nie powinno być zatarcia skazania wobec innych czynów związanych z dziećmi. Myślę tu chociażby o art. 202 k.k., czyli kwestii związanej z produkcją, rozpowszechnianiem, udostępnianiem pornografii, nie tylko dziecięcej. Obecnie, jeżeli mamy do czynienia z przestępstwem, za które sprawca został skazany na karę pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania, to tak naprawdę zatarcie skazania ma miejsce już po roku od zakończenia okresu próby. Uważam, że taki okres powinien zostać wydłużony. Ponadto wydłużony powinien być też okres ochrony dzieci. Dziś karane jest np. utrwalanie i posiadanie treści pornograficznych z udziałem osób poniżej 15. roku życia. Okres ochrony w przypadku przestępstw związanych z dziećmi generalnie powinien być wydłużony do uzyskania przez nie pełnoletności. ©℗

Rozmawiali Marek Mikołajczyk i Karina Strzelińska