Rekordowa liczba mieszkańców wzięła udział w konsultacjach dotyczących ograniczenia sprzedaży alkoholu w Warszawie. Wnioski dotyczące prohibicji poznamy do końca sierpnia.

Do stołecznego ratusza wpłynęło ponad 8 tys. ankiet. – Już teraz można powiedzieć, że zainteresowanie tymi konsultacjami było największe z dotychczasowych tego typu akcji – mówi Monika Beuth, rzeczniczka prasowa urzędu.

Będzie nocna prohibicja?

Miasto ma 60 dni na opracowanie raportu. Ukaże się on do końca sierpnia. Zgodnie z przepisami z 2018 r. rada gminy może wprowadzić ograniczenie sprzedaży alkoholu między godz. 22 a 6 w całym mieście lub punktowo, np. w poszczególnych dzielnicach.

– Bardzo liczymy, że ograniczenie sprzedaży alkoholu wejdzie w życie po publikacji raportu. Doświadczenie innych miast, np. Krakowa, Olsztyna, czy miejscowości wokół Warszawy, wskazuje, że to rozwiązanie po prostu działa i zwiększa bezpieczeństwo. Poza tym jest też czyściej i ciszej w nocy, bo zmniejsza się liczba awantur – mówi Antonina Wróblewska, radna dzielnicy Praga-Północ ze Stowarzyszenia Miasto Jest Nasze.

Rada ma już projekt uchwały w sprawie nocnej prohibicji. W czerwcu złożył go aktywista miejski Jan Śpiewak.

W badaniu Barometru Warszawskiego z listopada 2023 r. 60 proc. ankietowanych mieszkańców opowiedziało się za nocną prohibicją. Przeciwko było 32 proc. uczestników.

Handel i producenci przeciwko

W 2023 r. na terenie miasta było 6227 punktów sprzedaży alkoholu – 3388 detalicznych i 2839 gastronomicznych. Prawo jednak zezwala na ograniczenie sprzedaży wyłącznie w sklepach działających w godzinach nocnych.

Przeciwko ograniczeniu jednym głosem mówią handlowcy i producenci. Maciej Ptaszyński, prezes Polskiej Izby Handlu, zrzeszającej ok. 30 tys. sklepów, uważa, że prohibicja nie będzie miała efektów prozdrowotnych, gdyż np. może się rozwinąć proceder nielegalnej sprzedaży. Regulacja zatem – jego zdaniem – będzie wyłącznie „kolejnym utrudnieniem” dla handlu.

– Dlatego zamiast prohibicji proponujemy inne rozwiązania. Jeżeli chcemy walczyć z nielegalną konsumpcją, to zacznijmy legitymować każdego, kto alkohol kupuje. Po pierwsze, wyeliminujemy wszystkie osoby, które nie są uprawnione do zakupu, a po drugie, wprowadzimy pewnego rodzaju dyscyplinę wśród konsumentów, a jednocześnie będzie to dodatkowe utrudnienie dla osób nietrzeźwych – podpowiada Ptaszyński.

Emilia Rabenda, prezes Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy, uważa, że lepszym rozwiązaniem byłoby skuteczniejsze egzekwowanie przepisów już obowiązujących. Chodzi np. o cofanie koncesji za sprzedaż alkoholu osobom nietrzeźwym czy w przypadku powtarzającego się zakłócania porządku publicznego w okolicy danego sklepu.

– Wprowadzenie zakazu sprzedaży napojów alkoholowych w nocy nie rozwiąże problemu zakłócania spokoju mieszkańców w godzinach nocnych, ponieważ będzie dotyczyło wyłącznie sklepów, a nie barów czy dyskotek – mówi Rabenda.

Jak ograniczenie sprawdza się w innych miastach?

W Krakowie ograniczenie obowiązuje w całym mieście od północy do godz. 5.30. Chwalą je władze, a miejscowa policja podaje, że liczba nocnych interwencji związanych z alkoholem spadła o połowę.

Jednak raport straży miejskiej za ubiegły rok wskazuje, że wzrosła liczba zgłoszeń związanych m.in. z osobami nietrzeźwymi i ze spożywaniem napojów wyskokowych w miejscach zabronionych czy nocnych kontroli w centrum miasta. Dwie pierwsze kategorie jednak nie muszą dotyczyć interwencji nocnych, a ostatnią można tłumaczyć np. zwiększonym napływem turystów – w 2023 r. było ich o ok. 1 mln więcej niż rok wcześniej.

W Olsztynie nocna prohibicja obowiązuje od 2018 r. na terenie całego miasta. Mirosław Arczak, działacz społeczny i radny ze Wspólnego Olsztyna, wskazuje, że dzięki niej zanikły bójki i hałasy przy sklepach. Jednak nie jest pewny, czy ograniczenie powinno się rozciągać na całe miasto, czy ograniczać do rejonów, w których było najwięcej zgłoszeń.

– Można jednak śmiało stwierdzić, że sześć lat obowiązywania tego przepisu zmieniło kulturę spożywania alkoholu. Dziś każdy mieszkaniec pamięta, że po godz. 22 już go nie kupi – mówi Arczak.

Podkreśla też, że w Olsztynie nie pojawiły się nielegalne punkty sprzedaży alkoholu ani nie rozkwitł proceder sprzedaży napojów np. przez taksówkarzy. Jedynie niektóre sklepy starają się obchodzić ograniczenie – choćby metodą „na event”. ©℗