Zamiast narzekać na koszty, lepiej spojrzeć w przyszłość. Jesteśmy w takim punkcie rozwoju, że musimy poszukać nowych przewag konkurencyjnych opartych na technologiach i innowacjach.
„Wzrost płac dobija polskie firmy” – taki tytuł mógłby mieć artykuł podsumowujący opinie wielu przedsiębiorców i sporej części ekonomistów na temat rosnących pensji. Strategicznym wyzwaniem są jednak nie koszty pracy, ale unowocześnienie polskiej gospodarki. I na tym, a nie na narzekaniu, warto się skupić.
Tanio będzie, ale poza Polską
Są branże, dla których rosnące koszty (zresztą nie tylko pracownicze) są ogromnym problemem. Chociażby bardzo ważne dla polskiej gospodarki transport i logistyka (odpowiadają za prawie 6 proc. polskiego PKB) czy producenci mebli (ponad 2 proc. PKB). W obu Polska jest potentatem europejskim, obie przeżywają trudności. Przez ostatnie dwa lata branża meblarska notowała spadki sprzedaży. Firmy TSL cierpią z powodu sytuacji na granicy z Ukrainą, ostatnio alarmowały, że w ciągu kwartału upadło ponad 120 przedsiębiorstw.
Oczywiście są też sektory gospodarki, których wzrost płac nie dotyka tak bardzo. Ale w długim okresie wszyscy stoimy przed tym samym pytaniem: w jaki sposób będziemy konkurować w kraju i w Europie za 5 czy 10 lat.
Jeśli nasza przewaga konkurencyjna miałaby się opierać tylko na cenie, to firmy z Rumunii, Litwy, Ukrainy czy Białorusi za chwilę zaczęłyby z nami wygrywać. Polskie płace są oczywiście nadal niższe niż np. w Niemczech. Ale jeśli weźmiemy pod uwagę wydajność pracy, okazuje się, że ta przewaga znacząco maleje. Według ekspertów wydajność polskich pracowników jest niższa o jedną trzecią w porównaniu z naszym zachodnim sąsiadem.
Nie ma powrotu do lat 90.
Niedawno GUS podał informację o przeciętnym wynagrodzeniu w gospodarce narodowej (dane nie obejmują osób samozatrudnionych i pracujących na umowach cywilnoprawnych). Wyniosło ono ponad 8100 zł brutto. To wzrost r/r ponad 1 tys. zł (14,4 proc.!). Od 1 lipca wzrośnie o prawie 20 proc. pensja minimalna. Można założyć, że to również wpłynie na wzrost średnich płac.
Krytycy wzrostu pensji zapominają jednak o jednym. Udział płac w PKB jest w Polsce niski – wynosi ok. 44 proc. Tymczasem w rozwiniętych gospodarkach Europy Zachodniej przekracza on 50 proc. Co więcej – przez ostatnie kilka lat ten udział w Polsce spadał (chlubnym wyjątkiem był 2023 r.), co znaczy, że z rozwoju naszego kraju w dużo większym stopniu korzystali przedsiębiorcy niż pracownicy.
Rosnące pensje – oraz wzrost ich udziału w PKB – to dla mnie sygnał, że Polska staje się po prostu całkiem zamożnym państwem. Ludzie chcą żyć coraz wygodniej, chcą zarabiać więcej, pracować zgodnie z kodeksem pracy i bez regularnych nadgodzin. W skrócie: chcą żyć tak, jak żyją mieszkańcy Europy Zachodniej. Nie ma powrotu do lat 90., pensje będą rosły. Trzeba podnosić wydajność pracy, ale przede wszystkim inwestować w jej automatyzację i robotyzację . Nie wystarczy już rozwój dzięki zwiększaniu zatrudnienia jak w ostatnich 30 latach.
Wyzwanie: automatyzacja i robotyzacja procesów
Możemy mieć przed oczami hale produkcji samochodów, w których to roboty składają części aut, a nie – jak w fabrykach sprzed kilkudziesięciu lat – robotnicy pracujący przy taśmie. Ale robotyzacja i automatyzacja dotyczą również wszystkich procesów wewnętrznych, i to właściwie w każdym przedsiębiorstwie.
W naszej firmie roboty programowe (czyli specjalne oprogramowanie) służą do wspomagania pracy księgowych. Na przykład sprawdzają regularnie poprawność danych klientów oraz księgowań w bazach danych. Żmudne zadanie, które przy setkach czy tysiącach klientów wymagałoby pracy kilkorga ludzi przez cały miesiąc. Roboty sprawdzają poprawność wszystkich dokumentów, ale i wysyłają do klientów przypomnienia, by dostarczali faktury. Liczba procesów, które w ten sposób można przyspieszyć i ulepszyć, jest ogromna.
Co to daje? Zacytuję raport EY „Robot w służbie księgowości”: „Roboty nie zabiorą pracy księgowym, ale rewolucyjnie zmienią ich pracę. Technologia, w tym robotyzacja, pozwoli księgowym nie tylko odtwarzać zdarzenia z przeszłości, ale na podstawie posiadanych danych przewidywać wyzwania podatkowe i księgowe w przyszłości. […] W efekcie rośnie poziom zadowolenia klientów, którym taka firma dostarcza usługę szybciej i jest ona lepszej jakości”.
Działy księgowości, marketingu, sprzedaży, zarządzania łańcuchem dostaw, kontrolingu, raportowania… w nich wszystkich pracownicy wykonują setki powtarzalnych, nudnych czynności. Te wszystkie procesy można zautomatyzować. Według badań firm konsultingowych ponad 40 proc. procesów księgowych można zautomatyzować, a w niektórych dużych organizacjach aż 85 proc. zadań może zostać kompletnie lub częściowo zautomatyzowanych.
To nie jest proste – wymaga często zmiany struktur firmy oraz przeszkolenia pracowników, bo potrzebują oni nowych kompetencji. Ale oszczędności czasu i pieniędzy są ogromne. Dodatkowymi korzyściami są podniesienie jakości pracy oraz wzrost zadowolenia pracowników. Wiele światowych firm wykorzystuje do automatyzacji centra BPO (centra outsourcingu procesów biznesowych). Dzięki efektowi skali koszty skorzystania z rozwiązania zewnętrznego są niższe niż prowadzenia wszystkich zadań wewnątrz przedsiębiorstwa.
Cyfryzacja: państwo lepsze niż biznes
Tymczasem polskie firmy nie palą się do inwestowania w innowacje i automatyzację. Według GUS w latach 2020–2022 tylko 36,1 proc. firm produkcyjnych wykazywało aktywność innowacyjną, a wskaźnik w firmach usługowych był jeszcze niższy – 34,2 proc.
O stopniu cyfryzacji gospodarki mówi nam indeks DESI (ang. Digital Economy and Society Index – Indeks gospodarki cyfrowej i społeczeństwa cyfrowego). Polska od wielu lat jest poniżej średniej unijnej w większości wskaźników. Co ciekawe, z sześciu wskaźników, w których nasz kraj jest lepszy niż średnia, połowa to zadania państwa, a dwa – wskaźniki infrastrukturalne (dostęp do internetu). Administracja publiczna wykonała olbrzymi skok w czasie pandemii. Tymczasem biznes nie nadąża za konkurencją z Zachodu. A jeśli chodzi o technologie przyszłości, czyli np. wykorzystywanie sztucznej inteligencji, jest kiepsko – tylko co piąte przedsiębiorstwo (ponad dwa razy mniej niż na Zachodzie) włącza tę technologię do swojej działalności.
Jeśli Polska ma wykorzystać ogromny sukces ostatnich 30 lat i rozwijać się jeszcze szybciej, musimy zacząć inwestować w nowoczesność. Automatyzacja, wzrost wydajności pracy oraz innowacje to droga do budowy wysoko konkurencyjnej gospodarki, w której pracownicy zarabiają bardzo dobrze, więc wydają pieniądze, i rośnie rynek wewnętrzny z korzyścią dla firm. Dlatego inwestujmy w przyszłość, a nie narzekajmy na rosnące zarobki. ©℗