Powołana w styczniu komisja śledcza bada legalność i celowość zakupu izraelskiego oprogramowania Pegasus oraz jego wykorzystywania. Do tej pory spotkała się dziewięć razy i przesłuchała siedmiu świadków, w tym prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Równolegle śledztwo w sprawie wykorzystywania Pegasusa prowadzi Prokuratura Krajowa. W połowie kwietnia rozpoczęła wysyłanie wezwań do osób, co do których ma przypuszczenia, że mogli być inwigilowani Pegasusem. Wśród nich są m.in. czołowi politycy PiS: Marek Suski, Ryszard Terlecki, Marek Kuchciński i Krzysztof Sobolewski.
Doniesienia medialne, potwierdzone później przez prokuraturę, wywołały burzę w Prawie i Sprawiedliwości, bo okazało się, że nadzorowane przez ministrów: Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika służby używały szpiegowskiego systemu nie tylko wobec polityków opozycji (Krzysztofa Brejzy, Romana Giertycha czy Michała Kołodziejczaka), ale nawet bliskich współpracowników prezesa Kaczyńskiego.
Wczoraj z pomocą Prawu i Sprawiedliwości przyszedł TK, który zajął się złożonym pod koniec marca wnioskiem partii o zbadanie zgodności z konstytucją uchwały o powołaniu komisji (PiS wskazuje w nim m.in. na zbyt szeroki zakres prac komisji). Jednocześnie wniósł o udzielenie przez Trybunał zabezpieczenia, które miałoby wstrzymać prace komisji do czasu wydania orzeczenia. Wczoraj TK przychylił się do wniosku PiS i nakazał komisji powstrzymanie się “od dokonywania jakichkolwiek czynności faktycznych lub prawnych”.
Kopię postanowienia TK pokazali dziennikarzom w Sejmie członkowie komisji ds. Pegasusa i zorganizowali briefing, na którym poinformowali, że nie zamierzają przerywać prac komisji. - Komisja ds. Pegasusa będzie pracować i wyjaśni do samego końca aferę, z którą mieliśmy do czynienia - oświadczyła przewodnicząca komisji Magdalena Sroka (PSL).
Wiceszef komisji Marcin Bosacki z KO zwrócił uwagę, że w trzyosobowym składzie, który wydał wczorajsze postanowienie, znalazł się sędzia-dubler Jarosław Wyrembak (to jedna z osób, która zasiada w TK na miejscu prawidłowo obsadzonym jeszcze w 2015 roku). - To pseudopostanowienie pseudotrybunału z udziałem nielegalnie wybranego do TK sędziego Wyrembaka nas nie powstrzyma - zapewniał Bosacki.
Nawet jeśli komisja będzie kontynuować prace, to zapewne nie przesłucha już żadnego świadka związanego z poprzednim obozem władzy. Wyraźnie sugeruje to prezes Kaczyński. - Jako prawnik mogę powiedzieć, że nie mamy prawa w tym uczestniczyć. To, że komuś się nie podoba Trybunał, to nie oznacza, że on nie jest legalnym Trybunałem i że jego decyzje nie są obowiązujące - w ten sposób szef PiS odpowiedział w Sejmie na nasze pytanie o to, czy politycy PiS będą brać udział w pracach komisji i stawiać się w charakterze świadków.
W składzie komisji ds. Pegasusa z rekomendacji klubu PiS zasiada czterech posłów: Marcin Przydacz, Sebastian Łukaszewicz, Mariusz Gosek i Jacek Ozdoba. Ten ostatni również uważa, że nie powinien brać udziału w pracach komisji. - Zabezpieczenie wydane przez TK musi być utrzymane w mocy - podkreśla w rozmowie z DGP.
Po co Prawo i Sprawiedliwość składało swój wniosek? - Działalność komisji szkodzi państwu, nie może być tak, że przy kamerach telewizyjnych omawiane są sprawy istotne z punktu widzenia bezpieczeństwa - przekonuje jeden z członków komisji ds. Pegasusa.
Komisja miała w planach przesłuchać m.in. byłego koordynatora specsłużb Mariusza Kamińskiego i jego zastępcę Macieja Wąsika oraz byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro.