Maciej Wąsik, były wiceminister spraw wewnętrznych, przerywa milczenie i opowiada o kłopotach, jakie ma jego żona, zatrudniona w państwowej instytucji. Jak twierdzi polityk PiS, wszystko przez to, że wstawiła się za nim, gdy siedział w więzieniu. -Moja żona walczyła jak lwica(…). Ona była codziennie pod moim oknem w więzieniu i za to ją dziś w jej pracy karzą – wyznaje Maciej Wąsik. A jakie zdanie o tym, czy żonie wolno bronić męża mają politycy rządzącej koalicji?

Maciej Wąsik ujawnił fragmenty zarzutów dyscyplinarnych, jakie usłyszeć miała jego żona, zatrudniona w Głównym Inspektoracie Sanitarnym. Jak wyznał polityk PiS, wszczęte przeciwko niej postępowanie dyscyplinarne, to kolejna już próba ukarania małżonki za to, że w styczniu tego roku głośno i publicznie walczyła o uwolnienie z więzienia własnego męża.

Maciej Wąsik o ataku na swą żonę

Romualdę Wąsik przez wiele dni mogliśmy oglądać na ekranach telewizorów, gdy u boku żony Mariusza Kamińskiego protestowała przed więzieniem, domagając się wypuszczenia męża zza krat. Obaj byli posłowie PiS skazani zostali niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień w trakcie tzw. afery gruntowej w latach 2006-2007, gdy stali na czele Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Gdy w styczniu 2024 trafili za kratki, pod więzieniami rozpoczęły się protesty, których skutki dziś odczuwać ma na własnej skórze żona Macieja Wąsika, przeciwko której w pracy wszczęto postępowanie dyscyplinarne.

- Za rzekomą agitację polityczną i nawoływanie do antypaństwowych demonstracji i publiczne manifestowanie poglądów politycznych wytoczono mojej żonie postępowanie dyscyplinarne. Mało tego, została już ukarana naganą i czeka na uzasadnienie. Dokładnie chce się ją ukarać za to, że jako żona broniła swojego męża i stwierdzono, że jest to agitacja polityczna. Napisali między innymi, że mogła wybrać wartości, czy głosić własny światopogląd, czyli w domyśle bronienie męża, czy też lojalność wobec instytucji państwowej. Wybrała tak, jak wybrała, więc trzeba ją ukarać – wyjawia w rozmowie z Gazetą Prawną Maciej Wąsik.

Polityk wspomina czas, gdy znajdował się w więzieniu i wtedy właśnie postawa protestujących, w tym żony, miała być dla niego jedyną pociechą.

- Moja żona walczyła jak lwica, mając słuszne w mojej ocenie przekonanie, że zostaliśmy bezprawnie osadzeni więzieniu, wbrew wyrokowi Sądu Najwyższego(…). Moja żona miała absolutne przekonanie bezprawności tych działań i robiła co mogła, aby bronić własnego męża – mówi Wąsik.

Maciej Wąsik: „Moją żonę chcą dojechać”

Romualda Wąsik zatrudniona jest w Głównym Inspektoracie Sanitarnym, którego rzecznik prasowy, pytany o dyscyplinarne zarzuty przyznaje, że wszelkie postępowania dotyczące przestrzegania zasad służby cywilnej reguluje odpowiednia ustawa oraz zarządzenie nr 70 Prezesa Rady Ministrów. O wiele bardziej powściągliwy jest, gdy przychodzi do komentowania konkretnego przypadku żony Macieja Wąsika.

„Pani Romualda Wąsik nie jest osobą publiczną, nie piastuje publicznych funkcji ani stanowisk, w związku z tym wszelkie kwestie dotyczące jej stosunku pracy, nawiązanego z Głównym Inspektoratem Sanitarnym są realizowane wyłącznie w relacji pracodawca – pracownik, zgodnie z obowiązującymi w tym zakresie przepisami prawa. Stosunek o pracę ma charakter indywidualny i pracodawca zobowiązany jest do jego realizacji z poszanowaniem dóbr osobistych pracownika. W związku z tym Główny Inspektorat Sanitarny nie będzie ustosunkowywał się do jakichkolwiek wypowiedzi udzielanych w mediach w tym zakresie” – poinformował GP Szymon Cienki, rzecznik GIS.

Tymczasem sam polityk nie ma wątpliwości, że stawiane żonie zarzuty są czysto polityczne, bowiem w pracy nigdy nie nie miano do niej nigdy żadnych merytorycznych uwag. Opowiada, jak małżonka dowiedziała się o tym, że znalazła się na celowniku kierownictwa instytucji.

- Jest chemikiem, doktorem biochemii, zna języki i nigdy nie było żadnych zarzutów co do merytoryki. I w momencie, kiedy przyszła do pracy, zrobiono jej najpierw postępowanie wyjaśniające. Ona myślała, że jest to jakaś formalność, złożyła wyjaśnienia na piśmie, a uznano, że jest to niewystarczające. Chyba ktoś uznał, że taki jest wiatr polityczny i trzeba ją po prostu dojechać, bo ma na nazwisko Wąsik i broniła swego męża, który jest bitą kartą – wspomina Maciej Wąsik.

Rządzący o Wąsiku. Ktoś był nadgorliwy?

Były wiceminister nie ma wątpliwości, że cała ta akcja ma charakter polityczny, ale nawet w szeregach koalicji rządzącej widać pewną konsternację.

- Jeśli te zarzuty są stawiane tylko za to, to trochę się dziwię, bo niepotrzebnie rządzący robią sobie z tego problem. Nawet jeśli uzna się, że robiła coś w złej wierze, to jest tak, jak w przypadku składania zeznań, że jeśli miałby mnie obciążać, to mam prawo odmówić ich składania. Ale trudno od żony oczekiwać, aby robiła to w złej wierze. Ludzie błądzą, robią różne głupoty, ale jak już nie ma się wsparcia od najbliższych, to już tylko zostaje sobie walnąć w łeb – komentuje Marek Sawicki, poseł PSL.

I choć polityk ludowców jasno daje do zrozumienia, że fakt, iż urząd próbuje karać żonę polityka może wynikać z nadgorliwości urzędniczej, to nie ma wątpliwości co do losu samego Macieja Wąsika.

- Inną rzeczą jest to, że tak naprawdę Wąsik i Kamiński będą siedzieć i co do tego nie mam złudzeń – kwituje Marek Sawicki.

Wśród polityków Koalicji Obywatelskiej w sprawie tej na razie zapanowało milczenie. Pytani przez GP, albo zasłaniają się nieznajomością sprawy, albo po prostu zbywają ją milczeniem.

- Nie znam sprawy i trudno mi to komentować. Na pewno nie uważam, żeby kwestia pracy zawodowej z polityką miała mieć coś wspólnego, ale nie znam konkretnego tematu – mówi Gabriela Lenartowicz, posłanka KO.