Czas zreformować fundusz autobusowy, bo na terenach podmiejskich często prowadzi on do pogorszenia komunikacji – mówią eksperci.

Utworzony w 2019 r. Fundusz Rozwoju Przewozów Autobusowych zgodnie z założeniami miał prowadzić do ograniczenia zjawiska wykluczenia komunikacyjnego. Ale w niektórych regionach kraju zamiast poprawy dochodzi do pogorszenia transportu. Na problem zwróciła uwagę Izba Gospodarcza Komunikacji Miejskiej.

„Od pewnego czasu obserwujemy patologiczne zjawisko wypowiadania zawartych przed wielu laty porozumień transportowych tylko po, aby gminy podmiejskie mogły kontraktować na nowo przewozy z alternatywnymi operatorami, korzystając przy tym z dopłaty z FRPA, niedostępnej dla operatorów komunikacji miejskiej” – piszą przedstawiciele IGKM do Ministerstwa Infrastruktury.

Włodarze gmin położonych wokół miast po wypowiedzeniu im porozumień i uzyskaniu rządowej dopłaty na komunikację przeznaczają mniej środków, ale mieszkańcy korzystają z transportu niższej jakości. Nie dość, że w drodze do miasta często muszą się przesiadać, to dodatkowo zmuszeni są do kupowania dwóch biletów – jednego na komunikację gminną, a drugiego na miejską.

W praktyce w wielu przypadkach mamy do czynienia z rozbijaniem dobrze funkcjonujących systemów transportowych. Tak się dzieje np. wokół Tarnowa, Łomży, Iławy czy Gorzowa Wielkopolskiego – wylicza Marcin Żabicki z IGKM.

Dofinansowanie na nierentowne połączenia

Izba uważa, że także organizatorzy komunikacji miejskiej powinni mieć możliwość ubiegania się o dofinansowanie do nierentownych połączeń z Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych. Taki postulat przekazali w piśmie do resortu. IGKM przypomina, że już w czerwcu zeszłego roku grupa posłów Koalicji Obywatelskiej zaproponowała poprawkę w ustawie o funduszu autobusowym, która rozszerzałaby listę beneficjentów o operatorów komunikacji miejskiej.

Marcin Gromadzki z firmy doradczej Public Transport Consulting przyznaje, że komunikacja miejska – podobnie jak ta poza miastami – jest deficytowa. – Rządowe trzy złote do wozokilometra bardzo by pomogło w utrzymaniu połączeń komunikacji miejskiej. Przykładowo w Gdyni pokryłoby około jednej czwartej wydatków na przewozy – przyznaje.

Zdaje sobie jednak sprawę, że z uwagi na znaczące skutki dla budżetu państwa objęcie całej komunikacji miejskiej dopłatami rządowymi jest mało realne. Proponuje on zatem rozwiązanie pośrednie – dopłatę z FRPA do każdego kilometra przejechanego przez pojazd komunikacji miejskiej w gminach miejsko-wiejskich i wiejskich, czyli poza miastami.

– Poprawiłoby to sytuację komunikacji w okolicach miast. Zatrzymałoby obecny proces masowej dezorganizacji sieci linii podmiejskich oraz tworzenia w zamian licznych mikrosieci komunikacji gminnej lub powiatowej wokół miast. Na pewno wyszłoby to wszystkim na dobre, ale pod warunkiem przyznawania dopłaty „z automatu”, a nie po wypełnieniu wszystkich procedur biurokratycznych i wyliczeń potwierdzających deficytowość danej linii – twierdzi Gromadzki.

Gruntowna reforma

Piotr Rachwalski, były szef Kolei Dolnośląskich, obecnie prezes Przedsiębiorstwa Komunikacji Metropolitalnej, przyznaje, że fundusz autobusowy trzeba gruntownie zreformować. – Rządowe dofinansowanie powinny otrzymywać połączenia poza miastami, także te podmiejskie. Można zlikwidować dopłaty do ulg, a jednocześnie zwiększyć dopłatę do jednego kilometra z obecnych 3 zł np. do 4 zł – mówi.

Według Rachwalskiego przy okazji trzeba wprowadzić określone standardy transportowe, np. minimalną liczbę kursów na określonej linii. Teraz wiele gmin uruchamia kursy służące tylko uczniom szkół. – Często w rozkładzie istnieją tylko dwa kursy – przed godz. 8 i po godz. 15. Moim zdaniem gminy z takimi połączeniami są także wykluczone transportowo. Należy też ustawowo zmusić powiaty do organizacji transportu z poszczególnymi gminami. Z kolei marszałków trzeba zmusić do powiązania miast wojewódzkich z powiatami – wylicza.

Marcin Gromadzki dodaje zaś, że docelowo fundusz autobusowy powinien być zastąpiony innym pomysłem. – Najlepszym rozwiązaniem byłoby zapewnienie odpowiedniego finansowania samorządom i włączenie owych 3 zł w subwencję ogólną. Im mniej ograniczających elastyczność samorządów regulacji, tym sprawniejsze ich działanie, przekładające się także na lepsze funkcjonowanie komunikacji – zaznacza. ©℗