KPRM dysponowała pozytywnymi opiniami prawnymi dotyczącymi decyzji premiera w sprawie przygotowań do wyborów kopertowych – zeznał wczoraj Michał Dworczyk. O e-mailach ze swojej skrzynki mówił jako o rosyjskim ataku.

Były szef kancelarii premiera, bliski współpracownik Mateusza Morawieckiego był wczoraj przesłuchiwany przez komisję śledczą.

E-maile pod przysięgą

Posłowie pytali posła PiS o e-maile pochodzące z jego prywatnej skrzynki, m.in. o wiadomość, którą miał do niego kierować ówczesny wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń. W e-mailu krytycznie oceniono pomysł przeprowadzenia wyborów kopertowych, zarzucając „partyzantkę”, „bałagan” i „brak powagi wyborów”.

– Skąd pan posiada tego e-maila? Jakie jest źródło tego e-maila? – pytał Dworczyk. – Jak rozumiem, treść tego maila pochodzi z rosyjskiego portalu Poufna Rozmowa – oświadczył. Jak tłumaczył, treści pochodzą z „ataku rosyjskiego”.

– Hakerzy wdarli się do pana skrzynki? – dopytywał przewodniczący Dariusz Joński.

– Tak. Niestety nie wiem, czy ten e-mail jest prawdziwy, czy nieprawdziwy. Oczywiście słyszałem o nim, bo został opublikowany przez rosyjski portal. Ale czy jest prawdziwy? Nie wiem. Czy został do mnie wysłany? Nie wiem – zeznał były szef KPRM.

Jak dodał, jego skrzynka została zlikwidowana w czerwcu 2022 r., więc nie ma możliwości zweryfikowania prawdziwości opublikowanych e-maili.

Dworczyk był również pytany o wykorzystywanie prywatnej poczty elektronicznej do celów służbowych. – Mogły się zdarzyć takie sytuacje ze względu na trwającą pandemię. Było to zgodne z prawem. (…) Uczyliśmy się dopiero funkcjonować w realiach pandemii, dużo osób było na pracy zdalnej – tłumaczył.

Ping-pong w sprawie opinii

Gorący spór wywołała kwestia opinii prawnych, które wiosną 2020 r. miała otrzymać kancelaria premiera. Jak wskazywali członkowie komisji, część z nich była krytyczna wobec pomysłu zlecenia Poczcie Polskiej i Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych przygotowania wyborów. – Te stanowiska prawne dotyczyły projektu decyzji administracyjnej. Tylko że nie dotyczyły one decyzji, którą podpisał premier Morawiecki, a pierwotnego projektu, który nadszedł z Ministerstwa Aktywów Państwowych – tłumaczył Dworczyk.

Jak podkreślał, premier nie podpisywał projektów decyzji z MAP, wobec których istniały krytyczne stanowiska prawników. – Wątpliwości było mnóstwo, bo nigdy nie mieliśmy do czynienia z podobną sytuacją, ale staraliśmy się działać zgodnie z prawem – tłumaczył. Następstwem było sporządzenie nowych projektów decyzji, tym razem już w KPRM.

– Różnice pomiędzy tymi dokumentami były znaczące, ale szczegółów nie pamiętam. Z tego, co pamiętam, w projekcie MAP było zlecenie przeprowadzenia wyborów. Do tego nie było podstawy prawnej – wskazywał polityk PiS. W nowym projekcie decyzji premier nie zlecał ministrom zawarcia umów dotyczących przeprowadzenia wyborów przez PWPW i Pocztę Polską, ale do „podjęcia działań zmierzających do przygotowania” wyborów.

Co do takiego rozwiązania opinie miały być pozytywne. – Były dwie opinie ustne i jedna pisemna. Jedna, która wpłynęła w formie pisemnej, została napisana przez dr. Krzysztofa Wąsowskiego. O dwóch ustnych poinformował mnie zastępca dyrektora departamentu prawnego. Nazwisk autorów sobie teraz nie przypomnę – oświadczył Dworczyk.

Joński zauważył, że decyzję administracyjną premier podpisał o godz. 15, a opinia pisemna trafiła do KRPM dopiero o godz. 17. – Wcześniej przekazał tę opinię ustnie – zapewnił świadek.

– Dziś możecie mówić, że to nieodpowiedzialne, że nie tak powinna działać administracja, ale pamiętajmy, jakie były realia, działaliśmy w sytuacji ekstraordynaryjnej – tłumaczył Dworczyk.

Był również pytany, dlaczego szefowie MAP i MSWiA nie zawarli umów z Pocztą Polską i PWPW, do czego zobowiązywała ich decyzja premiera. – To pytanie do tych ministrów – uciął krótko.

Kolejne posiedzenie komisji wstępnie zaplanowano na środę, 14 lutego. Zeznania mają złożyć była marszałek Sejmu Elżbieta Witek i były szef Państwowej Komisji Wyborczej Wojciech Hermeliński. Szef komisji zapowiedział, że każdorazowo będzie proponował, aby świadkowie nie korzystali z przysługującego im prawa do swobodnej wypowiedzi, a jedynie odpowiadali na zadane pytania. ©℗