Odchudzenie podstawy programowej da nauczycielom większą autonomię, pozwoli też znaleźć czas na dokładniejsze tłumaczenie uczniom trudniejszych zagadnień, na powtarzanie i utrwalanie wiedzy na lekcjach. Jest to powiązane ze zmianami w zakresie obowiązkowych prac domowych w szkole podstawowej - wyjaśniła wiceminister edukacji Katarzyna Lubnauer.

W rozporządzeniu w sprawie podstawy programowej kształcenia ogólnego (nazywanym zwyczajowo podstawą programową kształcenia ogólnego) opisane jest to, co uczeń powinien umieć z danego przedmiotu po danym etapie edukacyjnym (każdy przedmiot opisany jest osobno). Programy nauczania i podręczniki muszą być zgodne z podstawą, a nauczyciel ma obowiązek realizacji wszystkich treści w niej zawartych.

Zmiany w podstawie programowej Koalicja Obywatelska zapowiadała już w kampanii wyborczej i wymieniła je wśród "100 konkretów na 100 dni". Minister edukacji Barbara Nowacka, zaraz po objęciu urzędu, zapowiedziała "odchudzenie" podstawy programowej. Wskazała, że jest to jednym z priorytetów rządu.

"Już pracują zespoły przedmiotowe" - powiedziała wiceminister Katarzyna Lubnauer w rozmowie z PAP. Poinformowała, że zespoły jeszcze w pierwszej połowie lutego powinny przygotować projekty odchudzonych podstaw programowych dla danych przedmiotów.

"Ważne jest, by nauczyciel miał większą autonomię. Nauczyciel musi mieć na lekcjach czas, żeby powtarzać, rozwijać pewne tematy, a inne omówić dwukrotnie jeżeli oceni, że jest taka potrzeba. Miejscem zdobywania wiedzy z zakresu podstawy programowej powinna być szkoła" - powiedziała wiceminister tłumacząc, dlaczego działania w tym zakresie są takie ważne. Wskazała też na zapowiedziane odejście od obowiązkowych prac domowych w szkole podstawowej. Jak wyjaśniła, nauczyciele nierzadko nie są w stanie zrealizować materiału na lekcji, w związku z czym muszą go realizować w postaci prac domowych. Jak podkreśliła, na problem zbyt obciążających uczniów prac domowych już dawno uwagę zwrócili Rzecznik Praw Obywatelskich oraz Rzecznik Praw Dziecka.

Wiceminister podkreśliła, że nie każdy uczeń – a mowa o najmłodszych - ma w domu wystarczającą pomoc w odrabianiu prac domowych. Zauważyła, że jeden uczeń ma dobrze wykształconego rodzica, który mu pomoże, inny ma rodzica, którego stać na opłacenie korepetycji, ale są też uczniowie, którzy nie mają wsparcia, są zostawieni sami sobie z zadaniami trudniejszymi, niż były w szkole. "Dlatego w tym zakresie konieczne są zmiany, które przygotowujemy" – wyjaśniła minister Lubnauer.

Podkreśliła, że to szkoła ma być podstawowym miejscem zdobywania wiedzy.

Zapytana, czy odchudzanie podstawy programowej będzie polegało na ograniczeniu materiału, który uczeń musi opanować w szkole, odpowiedziała, że tak.

Wyjaśniła, że przy odchudzeniu podstawy programowej resort edukacji chce zachować taką samą, jak obecnie, liczbę godzin poszczególnych przedmiotów, dzięki czemu - jak zaznaczyła - nauczyciele będą mieli przestrzeń właśnie na to, by poświęcić więcej czasu na trudniejsze tematy lub by móc regularnie wracać do pewnych tematów. "Na przykład w matematyce to jest bardzo ważne, żeby do pewnych tematów wracać, by mieć pewność, że wszystkie dzieci zrozumiały, pojęły i mogą realnie korzystać z narzędzi, jakie daje matematyka" - powiedziała Lubnauer.

Wskazała, że podstawa programowa to "baza, której nauczyciel musi nauczyć ucznia po to, żeby uczeń potem poradził sobie na egzaminach, ale też w życiu".

"To nie jest tak, jak niektórym się wydaje, że im więcej wiedzy będziemy wtłaczać dzieciom do głów, to będą one więcej wiedziały. Istotna jest wiedza głęboka, czyli to, co dziecko przyswoi w szkole, a potem przez długi czas będzie pamiętać, z czego będzie potrafiło korzystać. Dlatego tak ważne jest powtarzanie i tłumaczenie pewnych trudniejszych zagadnień, dlatego tak ważna jest ta praca w szkole, która realnie wyrównuje szanse. Praca domowa nigdy nie wyrówna szans, bo dzieci mają różne zaplecza domowe, ale też nie zawsze mają pewność, czy zadania domowe dobrze wykonały" - dodała.

Zapytana, o ile ma być odchudzona podstawa, odpowiedziała: "zmierzamy do odchudzenia na poziomie blisko 20 proc., (...) by nauczyciel rzeczywiście dostrzegł różnice". "Ogranicza nas jedna rzecz: odchudzając w tej chwili podstawę programową musimy się liczyć z tym, że nie zmienimy podręczników. W związku tym, to nie może być tak, że jedno zamienimy na drugie, tylko musimy w ramach tego, co jest w podstawie programowej, zmniejszyć zakres, czasami doprecyzować wymagania" - zaznaczyła Lubnauer. "Nowa podstawa programowa będzie obowiązywać od 1 września 2024 roku" – zapowiedziała wiceminister.

Katarzyna Lubnauer poinformowała, że MEN zależy na szybkim wprowadzeniu odchudzonej podstawy programowej by móc przystąpić do drugiego etapu zmian, czyli przygotowania nowej podstawy programowej, która wprowadzona ma być z rokiem szkolnym 2026/2027 w szkołach podstawowych, a z rokiem 2028/2029 w szkołach ponadpodstawowych.

"Świat się zmienia. Musimy odpowiedzieć sobie - i to będziemy robić wspólnie z Instytutem Badań Edukacyjnych - jakiego profilu absolwenta polskiej szkoły będziemy potrzebowali w 2038 r." - zauważyła Lubnauer. Wyjaśniła, że edukacja szkolna trwa zwykle 12 lat, stąd uczeń, który rozpocznie naukę w 2026 r., skończy ją właśnie w 2038 r. "To będą już zupełnie inne czasy: czasy sztucznej inteligencji, czasy robotyzacji, czasy innych wyzwań. Jeżeli mamy inne wyzwania, to potrzebujemy innego profilu absolwenta. Ci, którzy wierzą, że szkoła może zatrzymać czas, mylą się, szkoła musi przygotowywać do zmieniającego się świata" - podkreśliła.

Podała, że w nowej podstawie położony zostanie nacisk - obok wiedzy - na tzw. umiejętności miękkie, m.in. na umiejętność pracy w grupie, komunikatywność, umiejętność pracy pod wpływem stresu, kreatywność, krytyczne myślenie, asertywność i empatię.

Wiceminister poinformowała, że obecne odchudzanie podstawy programowej będzie dotyczyło wszystkich przedmiotów egzaminacyjnych, które są na egzaminie ósmoklasisty i na maturze, czyli kilkunastu.

Zaznaczyła, że wprowadzenie odchudzonej podstawy to nie jedyna zmiana, która czeka uczniów z nowym rokiem szkolnym. Wskazała, że po 1 września 2024 r. przedmiot historia i teraźniejszość zastąpiony zostanie innym przedmiotem. "Tym, co moglibyśmy nazwać edukacją czy wiedzą obywatelską" - powiedziała. Lubnauer przypomniała, że rezygnacja z ideologicznego HiT również zapowiedziana była w "100 konkretach na 100 dni". "Ten rocznik, który jest obecnie w I klasach (szkół ponadpodstawowych - PAP), jest ostatnim rocznikiem, który będzie miał go także w II klasie. Natomiast kolejne roczniki już go nie będą miały" - podała. Podkreśliła, że HiT zostanie zastąpiony przez nowy przedmiot.

Zapytana, czy ten nowy przedmiot będzie zbliżony do dawnego przedmiotu wiedza o społeczeństwie oraz czy będzie miał elementy historii najnowszej tak jak HiT, odpowiedziała: "Na pewno nie chcemy oceniać naszych obecnych przeciwników politycznych i zajmować się polityką, tak jak robiono to na HiT-cie. Natomiast nie da się niewątpliwie abstrahować od pewnych wydarzeń historycznych omawiając różne zagadnienia, które są charakterystyczne dla opisu współczesnego świata i Polski". Zaznaczyła, że trudno np. mówić o apartheidzie nie wspominając o historii Republiki Południowej Afryki.

Lubnauer wyjaśniła, że choć będą w nim odniesienia do wydarzeń historycznych czy rzeczywistości, to będzie to przedmiot, który będzie pozwalał zrozumieć funkcjonowanie demokracji, rolę konstytucji, wolnych mediów, tego wszystkiego - jak określiła - co nas otacza, jak również ma pomóc w tym, by krytycznie spojrzeć na rzeczywistość i wyrobić sobie własne zdanie. Wskazała, że jednym z ważniejszych wyzwań jest nauczenie młodych ludzi życia w świecie, w którym funkcjonują fake newsy. "Młodzież musi nauczyć się rozróżniać prawdę od fałszu, fake news od rzeczywistości (...), inaczej młodzi ludzie będą bardzo łatwo ulegać manipulacji" - powiedziała.

Zapytana o ekspertów, którzy pracują w zespołach przedmiotowych nad odchudzaniem podstawy podała, że "w niektórych przypadkach, np. przedmiotów ścisłych, są to ci sami eksperci, których powołał poprzedni minister edukacji Przemysław Czarnek, też przymierzając się do odchudzenia zakresu materiału". W innych przypadkach po weryfikacji wybrano ekspertów, którzy w sposób nieideologiczny podejdą do zmian, szczególnie dla takich przedmiotów jak historia czy język polski." - powiedziała.

Jak wskazała, są to eksperci powiązani, np. z Centralną Komisją Egzaminacyjną, którzy są nie tylko nauczycielami, ale też egzaminatorami. Wyjaśniła, że jest to ważne, gdyż podstawa musi być spójna z tym, co jest wymagane na egzaminie ósmoklasisty i na maturze. Podkreśliła, że klucz wyboru ekspertów nie jest polityczny.

Wiceminister przypomniała, że od kilku lat, ze względu na pandemię, egzaminy przeprowadzane są na podstawie tzw. zagadnień egzaminacyjnych, a nie na podstawie podstawy programowej. Po raz ostatni na podstawie zagadnień egzaminy będą przeprowadzone wiosną tego roku, a w 2025 r. - tak, jak to jest zapisane w ustawie - egzamin ósmoklasisty i matura mają być przeprowadzone znów na podstawie wymagań z podstawy.

"Wymagania egzaminacyjne będą korespondować z nowymi podstawami programowymi" - zapowiedziała.

Powtórzyła, że w lutym powinien być gotowy projekt odchudzonej podstawy programowej, który zostanie poddany konsultacjom.

"Chcemy, by wszystkie zmiany, które robimy w Ministerstwie Edukacji Narodowej, były poddane konsultacjom. Czerpiemy również wiedzę z badań, (...) w oparciu o analizy naukowe i opinie ekspertów zdecydowaliśmy się na dwa równolegle procesy – ograniczenie prac domowych i zmniejszenie zakresu podstawy programowej, bo jedno jest z drugim ściśle powiązane. Szkoda, że nasi poprzednicy zbyt późno zauważyli problem przeładowanych podstaw programowych i nie wdrożyli zmian w szkołach od tego roku szkolnego. Musimy teraz gonić ten stracony czas" - dodała.